Stoczniowcy pobili prezesa Odry

Prokuratura w Szczecinie zbiera dowody przeciw stoczniowcom, którzy - chcąc pomóc szwaczkom z Zakładów Przemysłu Odzieżowego Odra - zaatakowali ich prezesa. Wygląda na to, że wraca władza rad robotniczych, bo pracownicy Porty Holding już planują zaprowadzenie "porządku" w całym mieście.

Prokuratura w Szczecinie zbiera dowody przeciw stoczniowcom, którzy - chcąc pomóc szwaczkom z Zakładów Przemysłu Odzieżowego Odra - zaatakowali ich prezesa. Wygląda na to, że wraca władza rad robotniczych, bo pracownicy Porty Holding już planują zaprowadzenie "porządku" w całym mieście.

Wydarzenia, które rozegrały się wczoraj w siedzibie szczecińskich Zakładów Przemysłu Odzieżowego Odra, wstrząsnęły miastem i opinią publiczną.

Najazd ze stoczni

Do zadymy doszło po porannym wiecu w stoczni. Członkowie komitetu strajkowego przeszli do Odry, gdzie spotkali się z komitetem protestacyjnym pracownic. Następnie kilku stoczniowców po obrzuceniu budynku firmy jajkami wtargnęło do siedziby spółki i gabinetu prezesa.

Henryk Waluś bronił się jak mógł, zapewniał o nawiązaniu współpracy z nowym kontrahentem, który miał się zobowiązać do cotygodniowego wpłacania pieniędzy na konto zakładu. Szef firmy zaproponował pracownicom nowe zasady wynagradzania: przejście na umowy-zlecenie i obcięcie pensji o 40 proc. Takie zapowiedzi tylko dodatkowo rozjuszyły zebranych, którzy zaczęli przygotowywać taczki dla prezesa.

Reklama

Jeden z protestujących usiłował zmusić Henryka Walusia do wyjścia przed zakład do oczekującego tłumu. W pewnym momencie protestujący wyciągnęli prezesa spółki z gabinetu i rozebrali go do połowy.

Dowody winy

Prezes Waluś ostatecznie wyrwał się napastnikom i schronił się w budynku.

- Funkcjonariusze chcieli interweniować, jednak stoczniowcy zagrodzili im drogę. Dopiero, kiedy do akcji weszli policjanci mundurowi, prezes został wypuszczony. Jeżeli szef Odry złoży doniesienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa, trudno będzie udowodnić stoczniowcom, że utrudniali akcję policjantom, którzy byli po cywilnemu - twierdzi Robert Sekret z Komendy Miejskiej Policji w Szczecinie.

Szczecińska prokuratura otrzymała doniesienie o pobiciu i rozpoczęła już zbieranie materiałów dowodowych. Według Anny Gawłowskiej-Rynkiewicz, rzecznika prokuratury okręgowej w Szczecinie, zostaną przesłuchani świadkowie, w tym dziennikarze.

Z kolei Barbara Mąkosa-Stępkowska, dyrektor Biura Informacji Ministerstwa Sprawiedliwości poinformowała, że prokurator okręgowy w Szczecinie wszczął już postępowanie sprawdzające. Nie chciała ujawnić, czy ewentualne śledztwo będzie dotyczyć tylko pobicia prezesa zakładu, czy także niedopełnienia obowiązków służbowych przez policjantów.

Do sprawy włączył się też Krzysztof Janik, minister spraw wewnętrznych, który zażądał zawieszenia w czynnościach policjantów - i tak się stało. Na wniosek komendanta głównego wicekomendant miejski i szef sztabu Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie zostali zawieszeni. Z kolei Grzegorz Kurczuk, minister sprawiedliwości i prokurator generalny, nakazał prokuraturze szczecińskiej wszczęcie śledztwa, a prokuratorowi krajowemu - objęcie go osobistym nadzorem. Ponadto polecił prokuratorowi apelacyjnemu z Poznania, aby wzmocnił kadrowo szczecińską prokuraturę, w celu sprawnego przeprowadzenia śledztwa.

O co poszło

Całe zajście spowodowały m.in. zaległości w płatnościach firmy wobec około 100 pracownic.

Zakłady Przemysłu Odzieżowego Odra, w których niegdyś powstawały popularne polskie dżinsy, przy produkcji zatrudniają około 100 osób. Firma zalega z wypłatami od ponad pół roku. W lipcu szwaczki otrzymały wynagrodzenie... w kwocie 250 zł, i to za kwiecień. Odra to prywatna spółka, 50 proc. akcji ma biznesmen z Poznania, pozostałe należą do załogi, w tym również prezesa Walusia.

Prokuratura otrzymała anonim o nieprawidłowościach, jakie miały miejsce w spółce. W ciągu dwóch tygodni policja zabezpieczy materiały dowodowe, w tym rozliczenia finansowe, i wówczas prokurator zdecyduje o ewentualnym wszczęciu postępowania przeciwko zarządowi firmy.

- Anonim jest bardzo ogólnikowy i nie stanowi podstawy dla wszczynania postępowania. Jednak zarzuty w nim postawione będą sprawdzone - mówi Anna Gawłowska-Rynkiewicz.

Stoczniowcy zapowiadali wczoraj, że po "okazaniu pomocy" szwaczkom zaczną zaprowadzać "porządek" w całym mieście m.in. sprawdzając, jak urząd miejski wydaje publiczne pieniądze.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: prokuratura | dowody | stoczniowcy | Odra | Szczecin | firmy | ODR
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »