Stopy procentowe bez zmian po raz czwarty z rzędu? Mamy prognozy ekonomistów
W środę, 6 marca, dowiemy się najprawdopodobniej, że Rada Polityki Pieniężnej (RPP) po raz czwarty z rzędu utrzyma stopy procentowe na niezmienionym poziomie. Takie przekonanie wyrażają zgodnie wszyscy ekonomiści z wiodących ośrodków analitycznych. - Chociaż inflacja na początku roku zaskoczyła niskim odczytem na poziomie 3,9 proc. w relacji rocznej w styczniu, to czynniki niepewności, na które wskazuje RPP, wciąż się utrzymują - mówią nam eksperci. I dodają, że od samej marcowej decyzji Rady istotniejsza będzie nowa projekcja inflacji i PKB, której elementy zostaną opublikowane w komunikacie po środowym posiedzeniu.
- W środę 6 marca poznamy wynik posiedzenia RPP - decyzję ws. stóp procentowych w Polsce.
- Ekonomiści nie spodziewają się zmian w polityce pieniężnej, choć inflacja w 2024 r. wystartowała z nieco niższego poziomu niż zakładano.
- Dla RPP kluczowa pozostaje niepewność co do polityki gospodarczej rządu i wpływ tej ostatniej na inflację.
- Bardzo istotne jest też to, co pokaże nowa projekcja inflacji i PKB, a więc oczekiwana przez NBP ścieżka wzrostu cen i wzrostu gospodarczego.
Ekonomiści w swoich prognozach powołują się na słowa prezesa Narodowego Banku Polskiego i zarazem przewodniczącego RPP Adama Glapińskiego, który już w lutym na swojej comiesięcznej konferencji powiedział, że Rada najpewniej nie wznowi obniżek stóp procentowych do końca 2024 r. Akcentował on przy tym utrzymującą się niepewność co do kształtu polityki fiskalnej rządu w nadchodzących miesiącach, a zwłaszcza na nierozstrzygnięte wciąż kwestie potencjalnego przedłużenia lub zakończenia rozwiązań chroniących konsumentów przed skutkami inflacji. I na ten właśnie czynnik zwraca uwagę w rozmowie z Interią Biznes Agata Filipowicz-Rybicka, główna ekonomistka Alior Banku.
- To, co będzie kluczowe dla Rady przy podejmowaniu decyzji o poziomie stóp procentowych, to polityka gospodarcza rządu, a w szczególności kontekst tarcz antyinflacyjnych - mówi nam ekspertka.
- Prawdopodobnie członkowie RPP największą wagę przykładać będą do tego, czy ceny energii pozostaną zamrożone na kolejne półrocze, czy nie, a jeśli nie, to w jaki sposób ta tarcza będzie odwracana; czy będziemy mieć do czynienia z dużymi skokowymi podwyżkami cen energii czy też nie. My spodziewamy się, że te ceny będą uwalniane stopniowo - dodała.
- Tak więc fakt, że początek roku zaczynamy od niższych wskaźników CPI, nie oznacza, że na tych niższych poziomach zakończymy bieżący rok, a to dodatkowo wpływa na średnioroczną inflację. W drugiej połowie roku inflacja może dojść do 6 proc., a średnio w 2024 r. ukształtuje się w przedziale między 4 a 5 proc. - precyzuje ekonomistka.
Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium, w rozmowie z Interią Biznes także zaznacza, że nieco niższy styczniowy odczyt inflacji CPI nie będzie aż tak istotny dla RPP w kontekście posiedzenia, które kończy się 6 marca - i również kładzie nacisk na niepewność co do kształtu przyszłej polityki fiskalnej i regulacyjnej oraz jej wpływu na inflację jako na istotny motyw w retoryce decydentów odpowiedzialnych za politykę monetarną.
- Inflacja w najbliższych miesiącach będzie nieco niższa względem ścieżki przedstawionej w poprzedniej (listopadowej - red.) projekcji makroekonomicznej, ale aktualne pozostają czynniki niepewności, na które uwagę zwracała Rada, czyli to, jakie będą rozwiązania w zakresie działań osłonowych w kontekście VAT-u na żywność i cen energii. Te ostatnie są obecnie zamrożone do 30 czerwca, jednak rząd zapowiada ich odmrożenie, a zarazem przedstawienie rozwiązań, które częściowo zminimalizują efekt tego odmrożenia, tak, aby nie dopuścić do radykalnego wzrostu rachunków. W rezultacie inflacja w drugiej połowie bieżącego roku może znaleźć się w przedziale 6-7 proc. po tym, jak w pierwszym półroczu wyniesie średnio nawet poniżej 3 proc. - mówi ekonomista.
- Kolejny czynnik niepewności związany jest z kształtem polityki fiskalnej rządu w 2025 r. W tym roku mamy rekordowy deficyt (rząd ustalił jego limit na 184 mld zł - red.) - dla Rady wyznacznikiem perspektyw polityki fiskalnej będzie więc to, jak ten deficyt będzie kształtował się w 2025 r. - dodaje nasz rozmówca.
Ekspert zauważa, że dla RPP bardzo ważna jest obecnie inflacja bazowa. To wskaźnik wzrostu cen "oczyszczony" z wpływu zjawisk nieprzewidywalnych, jednorazowych czy też pozostających poza kontrolą polityki pieniężnej. Najpopularniejsza miara inflacji bazowej to inflacja po wyłączeniu cen żywności i energii - bo te w dużej mierze zależą od trendów cenowych na globalnych rynkach rolnych i surowcowych, a nie od decyzji Rady.
- Niepewny pozostaje też wpływ wysokich wynagrodzeń na inflację bazową, którą bacznie obserwuje RPP - mówi Maliszewski. - O ile wskaźnik CPI pozostaje pod silnym wpływem cen energii i żywności, to spadek inflacji bazowej będzie wolniejszy. Ona również obniża się i będzie obniżała w nadchodzących miesiącach - teraz wynosi około 6 proc., pod koniec roku znajdzie się poniżej 5 proc. To wciąż znacznie powyżej celu banku centralnego.
- Wspomniana wysoka dynamika wynagrodzeń, niskie bezrobocie, ekspansywna polityka fiskalna - wszystko to sprzyjać będzie odbudowie wzrostu gospodarczego. Rada będzie chciała nabrać większego przekonania, że inflacja bazowa jest w trendzie spadkowym i w średnim okresie osiągnie cen inflacyjny. Tutaj pozostaje sporo niepewności. Oczekiwania inflacyjne są podwyższone, płace rosną w szybkim tempie, podbijając oczekiwania płacowe pracowników i windując koszty pracy. To z kolei wywiera presję na inflację cen usług.
- Inflacja bazowa to również kluczowy wskaźnik, na razie nie spadła ona jeszcze do poziomów, które uzasadniałyby mocniejsze obniżki stóp. - potwierdza Agata Filipowicz-Rybicka z Alior Banku. - W styczniu wyniosła ona około 6 proc. - dodaje.
- W tej sytuacji retoryka Rady Polityki Pieniężnej może zostać utrzymana albo w takim brzmieniu, jak obecnie, że stopy pozostaną na niezmienionym poziomie - albo Rada zasygnalizuje, że będą one obniżane w zależności od skali zmian w zakresie tarcz antyinflacyjnych - mówi ekonomistka. - My widzimy potencjał do obniżek stóp w 2024 r., ale delikatny - o jakieś 50 pkt bazowych do końca roku, może nieco mniej albo więcej, ale na pewno nie o kilka punktów procentowych - zaznacza.
Także ekonomiści Banku Millennium zakładają, że RPP może wrócić do luzowania monetarnego w tym roku kalendarzowym.
- Podsumowując, punkt startowy inflacji CPI w 2024 r., choć pozytywny, nie zmieni radykalnie optyki i nastawienia Rady - mówi Maliszewski. - W zakładanym przez nas obecnie scenariuszu inflacyjnym widzimy jednak przestrzeń do obniżek stóp w 2024 r. - niemniej pod koniec roku.
Główny ekonomista Banku Millennium kieruje zarazem naszą uwagę na fakt, że 6 marca, po ogłoszeniu decyzji Rady co do poziomu stóp procentowych, poznamy najważniejsze elementy nowej projekcji makroekonomicznej NBP. Jest to prognoza kształtowania się ścieżki inflacji, a także ścieżki wzrostu gospodarczego w Polsce, przygotowywana przez zespół analiz makroekonomicznych NBP i publikowana trzy razy w roku: w marcu, lipcu i listopadzie. Odgrywa ona kluczową rolę w procesie decyzyjnym członków RPP.
- Na tym posiedzeniu Rady ważna będzie nie tyle sama decyzja o stopach procentowych, co projekcja inflacji i PKB, która pokaże oczekiwaną przez bank centralny ścieżkę wzrostu cen i wzrostu gospodarczego - mówi Maliszewski. - O ile w krótkim terminie ścieżka inflacji będzie zapewne zrewidowana w dół w porównaniu z poprzednią, listopadową projekcją, to z perspektywy Rady istotne będzie to, czy inflacja będzie lądowała w celu w 2025-2026 roku. To jest dla Rady duży wyznacznik, który pozwoli też z większym przekonaniem oceniać decyzje RPP w kolejnych miesiącach - podsumowuje.