Ta decyzja niczego nie zmieni?
"Solidarność" Stoczni Gdynia uważa, że decyzja Komisji Europejskiej o przedłużeniu terminu złożenia planów restrukturyzacji stoczni w Gdyni i Szczecinie "niczego nie zmienia". "S" nadal domaga się spotkania z premierem.
Jak powiedział w piątek szef resortu skarbu Aleksander Grad po spotkaniu w Brukseli z unijną komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes, Polska ma do 26 czerwca przesłać Komisji Europejskiej (KE) plany restrukturyzacji stoczni w Gdańsku, Gdyni i Szczecinie.
- Przede wszystkim czekamy na oficjalne potwierdzenie przez Komisję Europejską informacji o przesunięciu terminu, bo nie ufamy ministrowi Gradowi. Dlatego nadal domagamy się spotkania z premierem Donaldem Tuskiem w sprawie prywatyzacji stoczni - powiedział PAP w piątek rzecznik prasowy Sekcji Krajowej Przemysłu Okrętowego Marek Lewandowski.
Dodał, że "tylko szef rządu jest dla nas gwarantem, że restrukturyzacja zostanie przeprowadzona w skuteczny sposób". Lewandowski powiedział, że jeśli informacja o przedłużeniu Polsce terminu złożenia planów restrukturyzacji stoczni "potwierdzi się", zawieszone będą przygotowania do pikiety w Warszawie i wyjazdu związkowców do Brukseli. Zaznaczył jednak, że pogotowie protestacyjne, ogłoszone niedawno przez "Solidarność", nie zostanie odwołane.
Komisja Europejska przypomniała w ubiegłym tygodniu, że przygotowuje negatywną decyzję dotyczącą udzielonej przez polski rząd pomocy publicznej dla Stoczni Gdynia i Szczecin, co może oznaczać upadłość tych dwóch zakładów. Decyzja KE miałaby zapaść w połowie czerwca.
Prezydium Komitetu Protestacyjnego "Solidarności" branży stoczniowej ogłosiło pogotowie strajkowe. Stoczniowcy planowali m.in. zorganizować przed Kancelarią Premiera w Warszawie pikietę w obronie swoich zakładów oraz pikietę w Brukseli.
KE wyznaczyła Polsce termin prywatyzacji stoczni do końca czerwca br. Strona polska zabiega, by przedłużono go do listopada.