Topnieje antykryzysowy pakiet wicepremiera Kołodki
Jutro Trybunał Konstytucyjny rozstrzygnie przyszłość ustawy abolicyjnej. Negatywny wyrok oznacza zmniejszenie wpływów do przyszłorocznego budżetu o około 600 mln zł. Pozytywny też nie daje gwarancji tych wpływów.
Jeżeli doliczymy do tego "manko" w opłatach restrukturyzacyjnych na około 600-700 mln zł, to przyszłoroczna dziura budżetowa powiększa się o prawie 1,3 mld zł. Można mówić, że to niewiele. Jeżeli weźmiemy pod uwagę budżet Ministerstwa Zdrowia, to wspomniany 1,3 mld zł stanowi kwotę dwukrotnie go przewyższającą. Oczywiście finanse państwa nie zawalą się z tego powodu - można się domyślać, iż dziura zostanie załatana za pomocą papierów skarbowych. Cała sprawa jest ilustracją podstawowego błędu w planowaniu polegającego na przyjmowaniu nierealnych założeń. Jeżeli dodamy brak rozwiązań wykonawczych w kwestii, niegdyś szeroko reklamowanej przez ministra skarbu restrukturyzacji trudnych kredytów w bankach, to okazuje się iż pakiet antykryzysowy ministra Kołodki zamienia się w pakiecik. Należy dodać, iż pozytywne rozstrzygnięcie w Trybunale nie musi - biorąc pod uwagę wszystkie niedostatki ustawy - przynieść znaczących wpływów do budżetu. Nie zmieni również faktu, iż całe przedsięwzięcie abolicyjne budzi szereg wątpliwości natury prawno-etycznej i jak twierdzą eksperci narusza podstawowe zasady państwa-prawa.
Przedsiębiorcy zagłosowali już nogami w kwestii restrukturyzacji długów, a dodatkowo z wielu miejsc dochodziły sygnały o próbach wymuszania prze z Urzędy Skarbowe właściwych postaw. Okazało się również iż 15 proc. za restrukturyzację należności publiczno-prawnych nie sprawdza się w praktyce. Równie wiele wątpliwości budzi ustawa abolicyjna dająca urzędnikowi uprawnienia do rozstrzygania o ewentualnym popełnieniu przestępstwa przez skruszonego podatnika. Oba akty prawne jasno pokazują, że przygotowywane były w pośpiechu pod określone zamówienie polityczne.
Skuteczność działań przewidzianych w pakiecie dodatkowo osłabiła zbyt wysoka, w stosunku do oczekiwanej, stopa podatku CIT (27 proc.). W sumie mamy do czynienia ze sprzecznymi sygnałami wysyłanymi przez rząd. Trudno zatem oczekiwać znaczących efektów polityki ministra skarbu.