Transport. Ciemne chmury na lotniczym niebie

Europejski rynek lotniczy się kurczy. Narodowy przewoźnik, Czech Airlines, złożył wniosek o upadłość. Zaś rozwiązaniem na coraz gorszą sytuację finansową Alitalii może się okazać zmiana właściciela. Dobrą wiadomość ma zaś lotnisko w Modlinie, gdzie od dzisiaj można przeprowadzać szybkie testy na COVID-19.

Podróżujący przez Modlin mogą przeprowadzić na lotnisku dwa rodzaje testów - antygenowy i RT-PCR. Jak informuje w opublikowanym komunikacie biuro prasowe lotniska, Punkt Wymazowy zlokalizowany jest na parkingu nr 1, przed wejściem do terminala. Wyniki testu antygenowego będą dostępne dla podróżnych maksymalnie do godziny od pobrania, w języku polskim i angielskim, zarówno w wersji papierowej jak i elektronicznej. W przypadku wyniku online pacjent otrzyma wiadomość SMS z kodem dostępu. Test antygenowy kosztować będzie 180 złotych, a badanie metodą RT-PCR - 450 złotych. 

Reklama

Z problemami finansowymi nie radzi sobie Czech Airlines (CSA). Narodowy przewoźnik południowego sąsiada Polski złożył w Sądzie Miejskim w Pradze wniosek o upadłość. Decyzję o wpisaniu do rejestru podjęto w związku z  końcem terminu ochrony firmy przed wierzycielami, który minął w sobotę. Przyczyną problemów CSA jest trwająca pandemia i wywołany nią największy kryzys lotnictwa cywilnego od czasów II wojny światowej. CSA od miesięcy borykał się z problemami finansowymi. Na początku lutego, z powodu niespłacanych należności - m.in. faktur za obsługę techniczną maszyn - syndyk zajął mu dwie maszyny.  

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Do ostatniej chwili Czech Airlines liczył na pomoc czeskiego rządu. Grupa SmartWings, do której należy, wystąpiła o ponad pół miliarda koron (19,1 mln euro) odszkodowania za rzecz wiosenny lockdown i odwołane loty. Praga odmówiła jednak wypłaty pieniędzy. W wydanym komunikacie CSA poinformowała, że mimo dramatycznej sytuacji finansowej i złożenia wniosku o upadłość przewoźnik czeskie linie lotnicze planują reorganizację. Liczą, że dzięki niej i wsparciu SmartWings wrócą na pas startowy. 

Właściciela może zmienić Alitalia. Temat kupna włoskich linii lotniczych przez Lufthansę po raz kolejny pojawił się w mediach. Straty włoskich linii wynoszą 2 miliony euro dziennie, a do tego zarządca komisaryczny, który od ponad roku kieruje Alitalią, domaga się od rządu dodatkowych 150 milionów euro. Twierdzi, że bez tych pieniędzy przewoźnik zostanie pozbawiony płynności finansowej. Temat zmiany właściciela miał zdominować styczniową wizytę przedstawicieli Lufthansy w Rzymie. Włoskie media spekulują, że nowy rząd Mario Draghiego - do niedawna prezesa Europejskiego Banku Centralnego - są skłonne pozbyć się deficytowego przewoźnika. 

Dodatkowym bodźcem jest zapewnienie bytu ponad 5 tysięcy pracownikom Alitalii i konieczności spłacenia zaciągniętych zaległości, między innymi zwrotu pomocy rządowej. Na razie nie mówi się o kwocie, jaką jest skłonna zapłacić Lufthansa. Media przypominają zaś, że na zakup musi wyrazić zgodę Komisja Europejska. Z kalkulacji włoskich ekspertów wynika, że jeśli transakcja dojdzie do skutku, jej realizacja potrwa co najmniej pół roku.  

Ewa Wysocka

Przekaż 1% na pomoc dzieciom - darmowy program TUTAJ

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »