W Krakowie na Wszystkich Świętych popularny jest "miodek turecki", tzw. "trupi miodek". To cukierki z karmelizowanego cukru barwione na różne kolory, sprzedawane w dwóch wersjach - miękkiej oraz twardej. Mają w sobie orzechy ziemne i włoskie a często też olejki zapachowe. Najbardziej popularne są trzy smaki: śmietankowy, kakaowy i waniliowy. Tradycja jedzenia ich 1 listopada liczy sobie ponad 100 lat.
Słodycze jedzone 1 listopada. Poznańskie "rury"
Mieszkańcy Poznania zjedzą w Dniu Wszystkich Świętych "rury", zwane też "dachówkami" lub "trąbami". To piernikowe ciasteczka z mąki, cukru i niewielkiej ilość miodu. Podobno, podczas jednej z procesji orkiestra grała tak głośno, że z pobliskiego domu pospadały dachówki. Wydarzenie to postanowiły uczcić siostry zakonne wypiekiem ciastek. Od tej samej legendy wywodzi się też druga nazwa przysmaku: "trąby", nawiązująca do najgłośniejszego instrumentu w orkiestrze.
Na Lubelszczyźnie przysmakiem 1 listopada są "szczypki" - podłużne, kilkunastocentymetrowe kolorowe kawałki cukrowej masy wymieszanej z esencją zapachową. Są twarde. Ich nazwa pochodzi od słowa "szczypy" lub "szczapki", oznaczającego kawałek drewna służącego do rozpalania ognia. Kolorowe cukierki są sprzedawane w celofanie, a tradycja jedzenia ich na cmentarzach sięga prawie stu lat.
W Warszawie i okolicach w dzień Wszystkich Świętych też jedzone są słodycze. Od ponad wieku przed cmentarzami sprzedawana jest "pańska skórka" - twarde cukierki domowej roboty, zwykłe zawijane w pergamin. Mają biało-różowy kolor, który ma przypominać cerę młodych kobiet. Kiedyś bowiem nazywane były "panieńską skórką". Przysmak zwykle jest robiony z ubitych białek, cukru, wody, syropu owocowego i mąki ziemniaczanej. W 2008 roku cukierek ten został wpisany na listę produktów tradycyjnych w województwie mazowieckim.
Słodkości na Wszystkich Świętych. Jedzą je nie tylko w Polsce
Specjalne przysmaki mają też mieszkańcy innych europejskich krajów. Na przykład w Portugalii, w dzień Wszystkich Świętych, je się Chleb Boga (Pão de Deus). Są to słodkie drożdżówki, nadziewane wiórkami kokosowymi i jajkami ubijanymi z cukrem. Tradycja nawiązuje do dawnego zwyczaju przypominającego amerykański "cukierek albo psikus" (Trick or Treat). Zgodnie z nim dzieci odwiedzały domy, żeby dostać słodycze. Nie chodziło jednak o zabawę, ale o pożywienie dla dusz zmarłych z rodziny obdarowującego.
Na włoskiej Sycylii 1 listopada kojarzy się z marcepanem. Cukiernie dekorują swoje wystawy "fruta martonara" - marcepanowymi słodyczami w formie owoców, do złudzenia przypominającymi te prawdziwe. Przybysze spoza wyspy są przekonani, że sprzedawcy wyłożyli pomarańcze, truskawki, dynie, cytryny, a nawet pomidory. Tradycja sięgać ma XII wieku, kiedy to siostry zakonne w klasztorze w Palermo postanowiły 1 listopada ozdobić puste już grządki słodkimi imitacjami warzyw i owoców. Ogród bowiem miał oglądać biskup.
Hiszpanie zaś jedzą pieczone kasztany i bataty. A w Katalonii - regionie, którego stolicą jest Barcelona - 1 listopada kojarzy się z panellets. Są to małe ciasteczka przygotowywane z pasty z mielonych migdałów, jajek i cukru. Przed upieczeniem są obtaczane w orzeszkach piniowych albo migdałach i zdobione kandyzowanymi owocami. To drogi przysmak, którego cena za kilogram sięga równowartości 300 zł.












