Trzeba swoje odstać
Odgórne dzielenie pacjentów oczekujących na wykonanie konkretnego badania czy zabiegu na przypadki pilne i "mniej pilne" nie poprawi sytuacji chorych. Oni i tak będą musieli odstać swoje w kolejce - uważają przedstawiciele środowisk medycznych.
Ministerstwo zdrowia zakończyło konsultacje społeczne nad rozporządzeniem dotyczącym uregulowania zasad wpisywania pacjentów do kolejek w szpitalach. Nie został on pozytywnie oceniony przez środowiska medyczne.
Najbardziej kontrowersyjne są propozycje dotyczące podziału pacjentów, którzy mają trafić do kolejki, na dwie grupy. Przypadki wymagające natychmiastowej operacji zostały określone jako "pilne", natomiast osoby, które mogą poczekać na wykonanie danego zabiegu czy operacji, to przypadki "stabilne". Stosując te kryteria, pacjent, który obecnie w kolejce zajmuje 5 miejsce, mógłby zostać przesunięty np. na pozycję 20, bo przed nim na listę trafią właśnie przypadki bardziej "pilne".
Zdaniem Związku Zawodowego Anestezjologów, projekt rozporządzenia przerzuca odpowiedzialność za ustalanie listy oczekujących na lekarzy. Poza tym nie precyzuje, jakie kwalifikacje musi posiadać lekarz decydujący o zakwalifikowaniu stanu pacjent jako przypadek "pilny" lub jako "stabilny".
Także zdaniem Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, projekt Ministerstwa Zdrowia próbuje przenieść odpowiedzialność za niedobór środków na świadczenia zdrowotne na lekarzy w szpitalach. Dr Krzysztof Bukiel, przewodniczący Związku podkreśla, ze nie ma precyzyjnych wytycznych na podstawie których lekarz miałby dzielić pacjentów na kategorie i decydować który z nich może czekać na operację. Stan chorego np. na chorobę wieńcową może ulec w krótkim czasie tak dużym zmianom, że mimo wcześniejszego określenia jego stanu zdrowia jako "stabilnego" będzie wymagał natychmiastowej operacji.
Jego zdaniem, jedynym rozwiązaniem problemu kolejek jest wprowadzenie możliwości dopłat dla pacjentów do świadczeń deficytowych - 98 proc. osób zapisanych w kolejkach chętnie zapłaciłoby legalnie za możliwość szybszej operacji. Pozostaje jednak kwestia pacjentów, których nie będzie stać na to, żeby za operację zapłacić. Szybsze wykonanie zabiegów w przypadku pacjentów odpłatnych nie może odbywać się też kosztem pacjentów czekających w kolejce.
Dominika Sikora
Opinia
Marek Biardzki, dyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Jeleniej Górze
Ilość i sposób podziału środków w systemie ochrony zdrowia jest tak nieprecyzyjny, że lepiej byłoby wprowadzić możliwość leczenia pacjentów poza limitem określonym przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Obecnie sytuacja jest patowa - szpitale nie mają za co leczyć, bo kończą się limity za które płaci fundusz, ale poza nim nie mogą przyjmować odpłatnych pacjentów, bo prawo na to nie zezwala. Wprowadzenie możliwości zapłaty przez pacjenta za deficytowe świadczenie nie oznacza, że kolejki zniknęłyby ze szpitali, ale na pewno byłyby mniejsze. Projekt rozporządzenia ministra zdrowia nie wprowadza takiej możliwości, a proponowana kwalifikacja pacjentów na pewno kolejek nie uporządkuje.