Trzymać się przy nim za portfel?

Budżet by na obniżce stracił i nie można by wykluczyć potrzeby podniesienia innych danin. Ludzie znaleźliby się w jeszcze gorszej sytuacji.

Rozmowa z Jackiem Rostowskim, ministrem finansów.

Agata Nowakowska: PiS chce pańskiej dymisji. Posłowie PiS ostrzegają, że przy panu Polacy powinni się "trzymać za portfele". I dalej "nie chce pan obniżyć akcyzy, ceny przez pana galopują, zwykłym Polakom żyje się wyraźnie gorzej".

Jacek Rostowski: - Za inflację nie odpowiada rząd, ale NBP i Rada Polityki Pieniężnej. Jej przewodniczącym jest - z nominacji prezydenta Kaczyńskiego - prezes Skrzypek, długoletni działacz PiS.

Mamy drożyznę przez prezesa Skrzypka?

- Nie, ale za inflację odpowiada NBP. Teraz powiem już poważnie: w tej bardzo trudnej sytuacji międzynarodowej oni dobrze spełniają swoje zadania.

Reklama

Obniżenie akcyzy mogłoby spowodować spadek cen innych towarów?

- Nawet ceny paliw na stacjach benzynowych nie musiałyby spaść. W 2005 roku minister Gronicki obniżył akcyzę, ceny przez kilka miesięcy nie drgnęły, potem nieco spadły, ale trzy czwarte tej obniżki poszło w marże. Zyskały koncerny paliwowe. Pewne jest tylko to, że budżet by na obniżce akcyzy na paliwa stracił i nie można by wykluczyć potrzeby podniesienia innych danin. Ludzie znaleźliby się w jeszcze gorszej sytuacji.

Ile budżet by stracił?

- W przypadku oleju napędowego w ogóle nie ma możliwości obniżenia akcyzy, bo są wytyczne UE, że powinniśmy ją podnosić. Jeśli idzie o benzynę, to są możliwości pewnej obniżki, ale zwykle w Europie olej napędowy jest tańszy od benzyny. To byłoby zupełne odwrócenie tych proporcji. Cena benzyny wzrosła o 3,8 proc. w ciągu ostatniego roku, a przeciętna płaca o 12,6 proc. Sam wzrost cen benzyny nie jest miły, ale on wciąż jest znacznie poniżej wzrostu inflacji.

Posłowie PO śmieją się, że PiS próbuje uczynić pana odpowiedzialnym za to, że cena ropy na świecie jest wysoka.

- Ja takich wpływów na świecie nie mam. To irytujące, że partia, która sama podwyższała akcyzę, krytykuje nas za to, że jej nie obniżamy. Partia, która zapisała w budżecie na 2008 r. wysokie wpływy z akcyzy, teraz chce w sposób niebywale nieodpowiedzialny od nich odstąpić. Nie na korzyść kierowców, tylko koncernów naftowych. To szczyt hipokryzji. Jeszcze jedno: we wrześniu 2005r. wszystkie państwa Unii Europejskiej podjęły się nie reagować na zmiany cen nośników energii zmianami podatków. PiS jeszcze nie rządził, ale też tej decyzji nie negował.

Jakie były argumenty?

- Jeżeli obniżamy akcyzę czy podatki od nośników energii w krajach konsumujących, to przekazujemy te zyski krajom produkującym te nośniki: Rosji, krajom arabskim. Bo to, co ogranicza cenę, to popyt razem z podatkami: jak się obniża te podatki, to producenci podnoszą cenę o tyle samo.

Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Putra (PiS) mówi, że nie chce Pan "działać w imieniu Rzeczypospolitej i na rzecz obywateli RP".

- Nie uważam, by obywatel polski, konsument usług publicznych, miał zrzekać się pewnych usług finansowanych z budżetu na rzecz: Gazpromu, Rosnieftu czy Łukoilu. Dziwi mnie, że PiS coś takiego proponuje.

Czy Polska, rząd i NBP mogą coś zrobić, by bronić się przed drogą benzyną?

- Jako obywatele powinniśmy szukać tańszych sposobów, by osiągać swoje cele przy mniejszym zużyciu energii. Kupować np. samochody bardziej energooszczędne, a jeśli kogoś stać - nowe samochody.

PiS zarzuca panu jeszcze inne winy: zaniechanie reformy finansów, administracji skarbowej i celnej, zmian w VAT.

- Rzeczywiście, wycofaliśmy się z wielu niemądrych, wręcz szkodliwych pomysłów PiS. Wycofaliśmy się z fatalnego pomysłu Krajowej Administracji Skarbowej, który zakładał, że wszyscy członkowi służby celnej i skarbowej z mocy ustawy mają stracić swoją pracę i potem być ewentualnie ponownie zatrudnieni. Śmiem wątpić, czy wyłącznie na podstawie kryteriów merytorycznych. Raczej doprowadziłoby to do dramatycznego upolitycznienia służby skarbowej i celnej.

PiS wiele mówił też o reformie finansów publicznych, ale mało w tej kwestii robił. Tak było np. w sprawie budżetu zadaniowego. My to teraz nadrabiamy. Nie udajemy, że jest jakaś reforma finansów publicznych, która ma zupełnie bezboleśnie dać furę pieniędzy i w ten sposób rozwiązać jednorazowo problemy budżetu państwa. I będą pieniądze na wszystko.

Nowelizacja ustawy o finansach publicznych to tylko element reformy finansów publicznych, ale w wykonaniu PiS to była całość. My będziemy mieli gotową nową ustawę o finansach publicznych do końca czerwca. PiS pracował nad nią dwa lata i nigdy jej nie uchwalił.

Czy ma pan całkowite zaufanie i poparcie premiera Tuska?

- Stuprocentowe.

INTERIA.PL/GW
Dowiedz się więcej na temat: Prawo i Sprawiedliwość | portfel | budżet
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »