Twarda obrona Andersena
Andersenowi zarzuca się, że utrudniał działalność wymiaru sprawiedliwości, niszcząc np. dokumenty, które miały znaczenie dowodowe w badaniu upadłości Enronu. Firma odrzuciła oskarżenia jako całkowicie bezpodstawne, a tak sformułowane zarzuty uznała za ogromne nadużycie władzy przez rząd.
Uwikłana w aferę Enronu piąta w USA i na świecie firma audytorsko-konsultingowa nie zamierza oddawać placu bez boju. Arthur Andersen zamierza zreformować firmę zgodnie z sugestiami byłego szefa Fedu, Paula Volckera, który zaproponował oddzielenie działalności audytorską od konsultingowej oraz scentralizowanie zarządzania. Dla Andersena jest to obecnie praktycznie jedyny sposób, aby stawić czoła oskarżeniom oficjalnie wysuniętym pod jej adresem przez amerykański Departament Sprawiedliwości.
Andersenowi zarzuca się, że utrudniał działalność wymiaru sprawiedliwości, niszcząc np. dokumenty, które miały znaczenie dowodowe w badaniu upadłości Enronu.
Firma z Chicago odrzuciła oskarżenia jako całkowicie bezpodstawne, a tak sformułowane zarzuty uznała za ogromne nadużycie władzy przez rząd. Andersena zapowiedział zdecydowaną obronę, wskazując m.in. na fakt, że do zniszczenia dokumentów doszło tylko w jedynym oddziale firmy w Huston. Ponadto procedura ta w niczym nie naruszała obowiązującego prawa. Odparcie zarzutów kryminalnych ma kluczowe znaczenie dla przetrwania firmy. Jedna z opcji, polegającej na sprzedaży większości aktywów innemu rywalowi z "wielkiej piątki", załamała się w zeszłym tygodniu. Ani Ernst& Young, ani Deloitte & Touche nie zgodziły się na przejęcie Andersena z powodu licznych procesów sądowych, jakie wytoczono już tej firmie. Jej rzecznik Charlie Leonard raz jeszcze zapewnił w piątek, że także bankructwo nie jest brane pod uwagę. Pozostajemy w biznesie i codziennie kontaktujemy się ze swoimi klientami - podkreśla Charlie Leonard. Część spośród 2300 spółek obsługiwanych przez Andersena, twierdzi, że nie planuje zmiany audytora.