Twarde stanowisko polskiego rządu w negocjacjach z UE
Nie ma żadnej zmiany stanowiska rządu polskiego w sprawie okresów przejściowych w dostępie do rynku pracy Unii Europejskiej - powiedziała minister ds. europejskich Danuta Huebner. Na dzisiejszym spotkaniu z panią minister nie zapadły żadne decyzje. Nie mogło ich być, ponieważ nie obradowały jeszcze Komitet Integracji Europejskiej, a po nim Rada Ministrów, która decyzje tego komitetu musi zatwierdzić.
Nie ma zatem zmiany stanowiska polskiego, chociaż wszystkie możliwości są rozważane - tak zaznaczała Danuta Huebner. Tego stanowiska nie ma dzisiaj, nie będzie go także jutro. "Myślę, że nawet pan premier mimo swojej wielkiej władzy w obecnym systemie, nie jest w stanie jutro przedstawić nowego stanowiska rządu" - powiedziała Huebner. Ta niespodziewana wstrzemięźliwość pani minister jest o tyle dziwna i zaskakująca, że wracając z Niemiec jej zwierzchnik - Leszek Miller - mówił o ustępstwach Polski w sprawie okresów przejściowych na zatrudnienie naszych rodaków w Unii, a było do dobrych kilka tygodni temu. Nie świadczy to zatem dobrze na stracie o koordynacji polityki informacyjnej w sprawie integracji.
Jutro natomiast przyjeżdża do Warszawy komisarz Verheugen. Nie wiemy, jaki ma plan rozmów - mówiła minister Huebner. Komisarz Verheugen odpowiada za sprawy rozszerzenia, ale okazuje się, że do Warszawy zaprosiła go ... niemiecka telewizja, a przedstawiciele polskiego rządu po prostu chcą go
zobaczyć. Zdaniem pani minister nie mają mu nic nowego do powiedzenia, chociaż do jutra jest jeszcze dużo czasu.
W swoim expose premier Miller ogłaszał, że wejście Polski do Unii Europejskiej to dla Polski priorytet, wręcz patriotyczny obowiązek. Po tym co usłyszeliśmy dzisiaj w Warszawie nie wygląda to jednak na sprawę priorytetową, skoro naszym pomysłem na negocjacje na razie jest brak jakiegokolwiek pomysłu, a naszych urzędników cechuje daleko idąca wstrzemięźliwość w informowaniu Polaków na temat negocjacji z Brukselą. Bruksela jest cierpliwa i oczekuje konkretnych rezultatów. Oczekuje przede wszystkim, że rząd przyjmie unijne warunki, tzn. zgodzi się na maksymalnie 7-letnie restrykcje w dostępie do rynków pracy. W jaki sposób sprzeda on swoje ustępstwo społeczeństwu czy w mediach - pozostawia już ten problem Warszawie. Niektórzy jednak w Brukseli dostrzegają wahania nowego rządu i jego szamotanie się.
Najpierw Warszawa wysyłała przecież sygnały, że gotowa jest zakończyć szybko rokowania, także w sprawie sprzedaży ziemi cudzoziemcom. Teraz minister Huebner zapowiada, że zrobi to później. Prawdopodobnie obawia się reakcji społecznej, reakcji PSL-u czy Samoobrony. Tutaj jednak Bruksela wykazuje pewne zrozumienie dla odsunięcia sprawy ziemi na później, natomiast uważa, że w sprawie pracy klamka już zapadła. W Brukseli twierdzi się nawet, że do rozwiązania pozostał tylko techniczny problem wzajemnego uznania dyplomów dentysty. Wydaje się więc, że rokowania z Brukselą są o wiele
łatwiejsze niż rokowania z własnym społeczeństwem. Rząd musi więc uważać, żeby nie przegrać tych ostatnich czyli w referendum w sprawie naszego członkostwa w Unii.