Twarde targi w sektorze złota. Za ile Newmont kupi Newcrest?

Zarząd australijskiej firmy górniczej Newcrest jednogłośnie odrzucił w czwartek wartą 17 mld dolarów ofertę przejęcia od amerykańskiego rywala, spółki Newmont, twierdząc, że nie stanowi ona "wystarczającej wartości" dla akcjonariuszy.

W oświadczeniu firma z Melbourne zaznaczyła, że pozostaje otwarta na wyższą ofertę, która "odpowiednio odzwierciedli wartość Newcrest". Najwyraźniej więc negocjacje jeszcze trwają. Świadczy o tym również to, że członkowie zarządu australijskiej spółki zgodzili się na otwarcie ksiąg firmy dla Newmont, z zastrzeżeniem pewnych warunków, w tym podpisania odpowiedniej umowy o zachowaniu poufności.

Gigantomania na rynku złota

Transakcja zapowiadała się na największe w historii przejęcie w sektorze złota. Być może jednak będzie ono miało jeszcze wyższą wartość. Newcrest postrzegany jest jako potencjalny cel od kilku lat, przez wzgląd na jego słabe wyniki, ale tylko garstka nabywców jest wystarczająco duża, aby móc go wykupić.

Reklama

Oferta Newmont zakładała, że nowa, połączona firma będzie w 70 proc. własnością akcjonariuszy Newmont i w 30 proc. własnością akcjonariuszy Newcrest. Amerykańska spółka, która już teraz jest największym producentem złota na świecie pod względem wartości rynkowej i ilości wyprodukowanych uncji, w przypadku finalizacji transakcji stałaby się prawdziwym górniczym gigantem. Nowo powstała firma wydobywałaby prawie dwa razy więcej złota niż najbliższy rywal, Barrick Gold Corp.

Newcrest posiada kopalnie złota w Australii, Kanadzie i Papui Nowej Gwinei.

Oprac. KM

AFP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: złoto
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »