Ustawa budżetowa i tak będzie spóźniona
Dzisiejsze budżetowe posiedzenie Sejmu skazane jest na polityczny sukces. Co prawda maraton głosowań nad poprawkami potrwa kilka godzin, ale tablica z wynikiem końcowym nie będzie się specjalnie różniła od ubiegłorocznej.
Na święta zadowolona rozjedzie się zarówno koalicja rządowa, jak i opozycja, albowiem uchwalenie dzisiaj budżetu 2004 praktycznie gwarantuje posłom dotrwanie do końca kadencji.
Trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że ustawa budżetowa traktowana jest poważnie tylko werbalnie, ze względu na konstytucyjne restrykcje w razie jej nieuchwalenia. Merytorycznie pozostaje piątym kołem u wozu. Posłowie nie mieli czasu na rzetelne zapoznanie się z dodatkowym sprawozdaniem Komisji Finansów Publicznych, w którym usystematyzowano wszystkie poprawki. Aż się prosił buforowy dzień i głosowanie dopiero w sobotę. No tak, ale kto śmiałby to zaproponować...
Rok temu Sejm uchwalił budżet 23 listopada, a na Boże Narodzenie to prezydent otrzymał już ustawę do podpisu. Dzięki temu po raz pierwszy w dziejach III RP budżet został ogłoszony terminowo, 30 grudnia. Według pysznych deklaracji rządzącej ekipy, miało już tak być zawsze. A jednak - od 1 stycznia 2004 r. przez około miesiąc podstawą finansów państwa po dawnemu będzie prawna prowizorka...