Uzdrowiciel, uwodziciel czy pomocnik fakira?

Jerzy Hausner, profesor, wicepremier, minister gospodarki, pracy i polityki społecznej, koordynator polityki gospodarczej rządu... (przepraszam, jeżeli nie wymieniłem jakichś zaszczytnych funkcji pana profesora, a z pewnością wiele mi umknęło).

Jerzy Hausner, profesor, wicepremier, minister gospodarki, pracy i polityki społecznej, koordynator polityki gospodarczej rządu... (przepraszam, jeżeli nie wymieniłem jakichś zaszczytnych funkcji pana profesora, a z pewnością wiele mi umknęło).

Lista, zaiste, imponująca, godna największych władców świata, niezależnie od ich proweniencji. Przy niej prosty premier, nie robi żadnego wrażenia - chociaż niektórzy twierdzą, że nie ilość, a jakość i że to jednak premier jest fakirem i głównym zaklinaczem, a premier Hausner tylko (i aż) jego pomocnikiem.

Minister Hausner, w oczywisty sposób, obronił swoją funkcję - bo tylko funkcji ministra dotyczył wniosek o wotum nieufności. Tak więc wicepremierem, koordynatorem, no i profesorem, pozostałby nawet w przypadku sejmowej porażki. Była ona niemożliwa, bo wnioskodawcy krzyknęli: do ataku, i wszyscy ruszyli, ale... w przeciwną stronę. Najbardziej interesujące były jednak wypowiedzi posłów opozycji, uzasadniające dlaczego nie poprą oni wniosku o wotum nieufności dla premiera Hausnera. Z nich jawi się wielce interesujący jego obraz.

Reklama

Dobry na tle. W starej anegdocie, w mowie pogrzebowej, największy opój i obwieś w miasteczku, porównany z synkami, których pozostawił po sobie, wyszedł na wielkiej zacności człowieka. Tak i premier Hausner, na tle "przeszkadzaczy" i "psujów", pod postaciami wicepremiera i ministra Pola, specjalisty od nie budowania czegokolwiek, a autostrad w szczególności, czy ministra Łapińskiego, który tak dobrze "internował", że "zinternował" całą służbę zdrowia, wyszedł na niezwykłego wizjonera i menedżera.

Zdziwiony i zaskoczony. Gdy posłowie mówią premierowi Hausnerami, że wydatki np. na administrację, miast - jak zapowiadał - znacząco spadać, rosną w dwójnasób: malowniczo się dziwi - naprawdę? Niedowierza. Jest wyraźnie zaskoczony, ba, oburzony i pryncypialny: to skandal, to trzeba wyjaśnić i wyciągnąć konsekwencje.

Zgodny. Każdemu rozmówcy jest skłonny powiedzieć to, co on chce usłyszeć, niemalże jak ten rabin, który przyznał rację obu stronom sporu, a na zwróconą uwagę, że przecież obie zwaśnione strony nie mogą mieć racji, nie zrażony stwierdził: i ty masz rację. Czyli: na bezrybiu i rak ryba?

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: minister | minister gospodarki | Jerzy Hausner
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »