W 2024 r. zarobimy więcej? Sprawdzamy, co z płacami w przyszłym roku
Ekonomiści przewidują, że w przyszłym roku nasze wynagrodzenia wzrosną dość solidnie i będzie nas na więcej stać. Stanie się tak m.in. dlatego, że będzie spadać inflacja, a odbicie gospodarcze zwiększy popyt na pracę, co będzie sprzyjać wzrostowi pensji.
Przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w gospodarce narodowej w Polsce w 2022 r. wyniosło 6362,90 zł - podał 26 października Główny Urząd Statystyczny (GUS). W porównaniu z 2021 r. wzrosło nominalnie o 12,0 proc. To z pozoru solidny, dwucyfrowy wzrost - ale pamiętać należy, że dużą część naszych zarobków “zjadała" w 2022 r. szalejąca inflacja. Tak więc, mimo że nominalnie zarabialiśmy więcej, w ujęciu realnym wynagrodzenia nie zwiększały się w sposób, który pozwalałby nie dostrzegać wszechobecnej drożyzny.
To jednak będzie się powoli zmieniać, i to nie tylko za sprawą obietnic polityków - zrealizowanych bądź dopiero złożonych - ale także dzięki zmianom zachodzącym w cyklu koniunkturalnym, jak również temu, że inflacja (powoli, bo powoli), ale jednak będzie spadać.
- Wzrost płac z grubsza utrzymuje się na stabilnym poziomie, a inflacja spada - mówi w rozmowie z Interią Biznes Marcin Luziński, ekonomista Santander Bank Polska. - Od paru miesięcy w ujęciu rocznym realna wartość wynagrodzeń rośnie i tak pozostanie w ciągu najbliższych kwartałów. Jeśli chodzi o sam wzrost płac, to dane wskazują, że polska gospodarka już odbija od dna i sytuacja gospodarcza będzie się poprawiać: w przyszłym roku prognozujemy wzrost PKB na poziomie solidnych 2-3 proc. w ujęciu rocznym.
- W sytuacji lepszej koniunktury popyt na pracę będzie silniejszy, a że podaż pracy jest ograniczona od kilku już lat w świetle niskiego bezrobocia czy odpływu imigrantów z Ukrainy, to dojdzie do wzmocnienia siły przetargowej pracownika - mówi ekspert.
W praktyce oznacza to, że pracownicy za swoją pracę będą mogli domagać się wyższego wynagrodzenia - czy to w postaci podwyżek już pobieranych pensji, czy to “na starcie", podczas rekrutacji na nowe stanowisko. A pracodawcy, wiedząc, że nie mogą “przebierać" w kandydatach, będą bardziej skłonni, by spełniać oczekiwania zarobkowe pracowników.
- Wzrost płac przez cały rok 2024 powinien utrzymywać się w okolicach 10 proc. - dodaje Marcin Luziński.
W tej sytuacji pojawia się jednak pytanie, co z inflacją, z VAT-em na żywność, cenami energii czy gazu. Jak zauważa nasz rozmówca, niezależnie od tych zmiennych, “prawdopodobnie w przyszłym roku inflacja będzie wyraźnie niższa." - Myślę, że w pesymistycznym scenariuszu średnioroczna inflacja w 2024 wyniesie 7 proc., a w bardziej optymistycznym - 5 proc. Oczywiście, na pewno spadkowi inflacji nie będzie sprzyjało obniżanie stóp procentowych, a także ożywienie gospodarcze i być może także luźniejsza polityka fiskalna, bo zwycięska opozycja zapowiada przecież nowe świadczenia społeczne i obniżki podatków. Istnieje więc pewne ryzyko w kierunku wyższej inflacji. Ale w takim scenariuszu dla pracowników i tak byłby to argument za domaganiem się podwyżek.
- W przyszłym roku wynagrodzenia wzrosną w miarę mocno, i jesteśmy dość mocno przekonani do tego scenariusza - konkluduje Marcin Luziński.
- Prognozujemy, że inflacja będzie się dalej obniżać, choć tempo dezinflacji będzie spowalniać, podczas gdy nominalna dynamika wzrostu płac pozostanie solidna, w okolicach 10 proc. rdr, wspierana chociażby wzrostem płacy minimalnej. W ujęciu realnym wzrost płac będzie więc przyspieszać - mówi w rozmowie z naszym serwisem Anna Wojtyniak, ekonomistka PKO BP.
Zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów, od 1 stycznia 2024 roku w Polsce minimalne wynagrodzenie za pracę wzrośnie z obecnych 3600 zł brutto do 4242 zł brutto - i ta stawka będzie obowiązywała do 30 czerwca. Od połowy roku, czyli od 1 lipca, minimalna płaca wzrośnie ponownie - do kwoty 4300 zł brutto. Skorzystają na tym nie tylko ci, którzy pobierają minimalne wynagrodzenie - wyższa pensja minimalna oznacza również większą presję płacową wywieraną na pracodawców, bo lepiej zarabiający będą dążyć do tego, by ich pensja możliwie mocno przewyższała najniższą krajową.
- Można oczekiwać, że przez jakiś czas wzrost nominalnych płac będzie szybszy niż nominalnego PKB, co przełoży się na wzrost udziału płac w PKB - zauważa ekonomistka.
O tym, co udział płac w PKB mówi o kondycji gospodarki i sile nabywczej konsumentów Interia Biznes pisała tutaj. Siła nabywcza konsumentów jest z punktu widzenia PKB o tyle istotna, że jednym z silników wzrostu gospodarczego jest właśnie konsumpcja. W ostatnich miesiącach polscy konsumenci mocno ograniczali wydatki, co przekładało się na spadki sprzedaży detalicznej w ujęciu rocznym. Wrześniowe dane pokazały już natomiast, że sprzedaż detaliczna w cenach stałych (tzn. bez inflacji) zmniejszyła się tylko o 0,3 proc. wobec września 2022 roku. W cenach bieżących, uwzględniających inflację, odnotowano zaś wzrost o 3,6 proc. To odczyty wyższe od tych z sierpnia (odpowiednio -2,1 proc. oraz 3,1 proc.) - i znak, że konsumenci coraz śmielej wydają pieniądze na towary i usługi.
Anna Wojtyniak potwierdza, że pracownicy będą mogli w przyszłym roku kalendarzowym liczyć na więcej ze względu na sprzyjające im trendy.
- Pomimo spowolnienia popytu na pracę sytuacja na rynku pracy jest wciąż bardzo dobra, z niską stopą bezrobocia, ponieważ utrzymują się pewne napięcia związane z niedostateczną podażą pracy, które ograniczały skalę redukcji zatrudnienia - dodaje rozmówczyni Interia Biznes. - Napięcia te częściowo łagodził napływ imigrantów z Ukrainy, ale źródło tego napływu wysycha. W dłuższym terminie na podaż pracy niekorzystnie będą oddziaływać czynniki demograficzne. Po stronie popytowej prognozowane ożywienie gospodarcze i odbicie konsumpcji powinno zwiększać zapotrzebowanie na pracowników.
Wzrost płac przegonił inflację już w II kwartale tego roku: na początku sierpnia GUS podał, że przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w gospodarce narodowej wyniosło w II kw. 2023 r. 7005,76 zł. Było to o 13,8 proc. więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku, co oznacza, że pensje nareszcie rosły szybciej niż ceny - w okresie kwiecień-czerwiec inflacja w skali kraju wyniosła średnio 13,1 proc. To właśnie jest realny wzrost płac, o którym mówią ekonomiści.
Jeśli chodzi o dane GUS dotyczące wynagrodzeń w 2022 r., dowiadujemy się z nich też, kto zarobił w ubiegłym roku najwięcej. GUS podał bowiem, jak kształtowało się przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w gospodarce narodowej według sekcji PKD, czyli Polskiej Klasyfikacji Działalności.
I tak, najniższą wartość osiągnęło ono w 2022 r. w sekcji Zakwaterowanie i gastronomia, gdzie wyniosło 4133,66 zł i było o 35 proc. niższe od przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia brutto w gospodarce ogółem - a najwięcej w sekcji Górnictwo i wydobywanie, gdzie sięgnęło 11 098,14 zł (o 74,4 proc. więcej od przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia brutto w Polsce).
Przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto rosło w ubiegłym roku we wszystkich sekcjach w porównaniu z rokiem 2021. Stopa wzrostu była najniższa w sekcji Edukacja (6,0 proc.), a najwyższa - w sekcji Górnictwo i wydobywanie (22,6 proc., ex aequo z sekcją Transport i gospodarka magazynowa).
Dane o przeciętnym miesięcznym wynagrodzeniu brutto w gospodarce narodowej są bardziej szczegółowe niż comiesięczne dane GUS o tzw. “średniej krajowej" z sektora przedsiębiorstw. Te drugie obejmują firmy zatrudniające co najmniej 10 pracowników, podczas gdy te pierwsze uwzględniają również płace w mikrofirmach zatrudniających do 9 osób.