Wielkie zagrożenie dla naszej racji stanu

Ponad 150 lat temu Alexis de Tocqueville napisał: "Nie ma takiego okrucieństwa ani takiej niegodziwości, której nie popełniłby skądinąd łagodny i liberalny rząd, kiedy zabraknie mu pieniędzy". Działania rządu w sferze prywatyzacji i polityki dywidendowej po raz kolejny potwierdzają te słowa, także w kontekście prywatyzacji Grupy Lotos. Nabywca Grupy Lotos (GL) przejmie faktyczną kontrolę także nad PKN Orlen (nazwijmy to dokończeniem prywatyzacji).

Jeżeli rząd zdecydowany jest na prywatyzację największego pracodawcy na Wybrzeżu i nie myśli tylko o doraźnych wpływach do państwowej kiesy, ale także ma na względzie konkurencję na rynku paliw ciekłych i bezpieczeństwo ich dostaw, to zanim zostaną spieniężone akcje Grupy Lotos, powinien zapewnić warunki do zaistnienia większej konkurencji rynkowej.

Przede wszystkim należy usprawnić, rozbudować i wyprowadzić na prostą logistykę paliwową w Polsce. Dzięki temu możliwe będzie m.in. zwiększenie elastyczności dostaw paliw na krajowy rynek, zwiększenie konkurencji na nim panującej i zmniejszenie kosztów transportu paliw.

Serce systemu rurociągów

Logistyka paliw to między innymi koleje. Stanu torowisk i infrastruktury towarzyszącej przez najbliższe 10 czy 15 lat w sposób zasadniczy nie uda się zmienić (średnia prędkość poruszania się pociągów towarowych w Polsce to 23 km/h), chyba że zmieniłoby się podejście kilku kolejnych przyszłych rządów do funkcjonowania kolei w Polsce.

Jest jednak sfera logistyki paliw, gdzie dokonane zmiany mogą być szybsze, wydajniejsze i efektywniejsze niż w przypadku kolei. Są to terminale paliwowe i rurociągi służące do transportu paliw gotowych (zwane rurociągami produktowymi lub finalnymi). Rurociągi produktowe są najtańszym i najszybszym sposobem dostarczania dużych ilości paliw na większe odległości.

Reklama

Obecnie rurociągi produktowe, które wychodzą z rafinerii płockiej i kończą się w okolicach Warszawy, Częstochowy, Poznania (te należą do Przedsiębiorstwa Eksploatacji Rurociągów Naftowych "Przyjaźń") i Ostrowa Wlk., który obecnie jest przedłużany do Wrocławia (ten należy do PKN Orlen), mogą być wykorzystywane tylko przez płocki koncern.

W terenie PKN Orlen znajduje się także "serce" systemu rurociągów produktowych, czyli główna pompownia produktów gotowych. Rurociągi te są wykorzystywane w około 60 proc. swoich możliwości przesyłowych, a konkurenci, tacy jak Grupa Lotos i inne podmioty działające na polskim rynku, w tym samym czasie wożą paliwa koleją, ponieważ nie mają dostępu do tego systemu rurociągów.

Z kolei Grupa Lotos jest monopolistą, jeżeli chodzi o odbiór paliw transportowanych drogą morską za pośrednictwem zlokalizowanego w Gdańsku Naftoportu. Dodatkowo paliwa transportowane są z północy do centrum kraju (tak czyni Grupa Lotos) i z centrum na północ (tak czyni PKN Orlen), podczas gdy mogłaby dokonywać wzajemnej wymiany produktów.

Paliwo, jakie powinien dostarczyć na północ kraju Orlen, dostarczyć mógłby (bo jest znacznie bliżej) Lotos. A tak za dodatkowe ceny transportu płacą oczywiście kierowcy. Rurociągi produktowe nie są efektywnie wykorzystywane, konkurencja na rynku sprzedaży hurtowej pozostawia wiele do życzenia, a bezpieczeństwo zaopatrzenia w paliwa w sytuacji poważniejszego kryzysu jest relatywnie niewielkie.

Infrastruktura bezpieczeństwa

Zanim nastąpi prywatyzacja Lotosu, państwo powinno wybudować rurociąg produktowy z Gdańska, łączący rafinerię gdańską i Naftoport z bazą magazynową w Plebance koło Płocka; wybudować bazę magazynowo-przeładunkową paliw w okolicach Naftoportu; zorganizować nową pompownię produktów gotowych poza rafinerią płocką (tak, aby system rurociągów produktowych nie był zależny od jednego z podmiotów operujących na rynku) oraz przejąć kontrolę nad należącym do PKN Orlen rurociągiem Płock - Ostrów Wlk.

Dzięki takim działaniom zaczną w Polsce w sposób rzeczywisty funkcjonować umowy swap (umowy wymiany produktów) na rynku paliw, rurociągi paliwowe będą efektywnie wykorzystywane, awaryjny import paliw z morza będzie możliwy w stosunkowo krótkim czasie, zwiększy się bezpieczeństwo transportu paliw na terenie kraju.

Podmiotami, jakie mogłyby sfinansować budowę takiej infrastruktury mogłyby być Grupa Kapitałowa PERN "Przyjaźń" oraz Agencja Rezerw Materiałowych (po wprowadzeniu nowej ustawy o zapasach obowiązkowych). Kredyty na budowę tej infrastruktury mogłyby być zaciągnięte pod zastaw podpisanych umów na korzystanie ze stosownej infrastruktury przez PKN Orlen, Grupę Lotos w pierwszej kolejności, a następnie przez inne podmioty zainteresowane np. Shell, Statoil, BP, Łukoil, Neste, J&S Energy.

Zyski wytransferowane za granicę?

Oczywiście działania, jakie byłyby podjęte, nie pozostałyby bez wpływu na wartość Grupy Lotos, która zostałaby skorygowana w dół o możliwość zaistnienia większej konkurencji na polskim rynku paliwowym z jednej strony, a z drugiej strony w górę o mniejsze o kilkadziesiąt milionów złotych rocznie koszty logistyki.

Nie można powtórzyć błędu z czasów prywatyzacji Orlenu, kiedy to po kilku latach Minister Skarbu Państwa musiał "układać się" z koncernem w sprawie przejęcia stosownego pakietu 48 proc. akcji Naftoportu posiadanych przez PKN. Wszystko dlatego, że w czasie prywatyzacji nikt nie zajmował się "tak mało znaczącymi" aktywami jak aktywa logistyczne. Niestety, wymaga to determinacji, czasu i pieniędzy. Nie wiem, jak tego pierwszego, ale drugiego i trzeciego rządowi zdaje się bardzo brakuje.

Sprzedaż większościowego pakietu akcji Grupy Lotos przez Skarb Państwa może zbiec się w czasie ze sprzedażą rafinerii w Możejkach przez PKN Orlen i przejęciem rafinerii białoruskich przez rosyjskie spółki naftowe. Obecnie posiadają one tylko mniejszościowy pakiet jednej z dwóch rafinerii na Białorusi, ale prawie rok temu prezydent Łukaszenka zaproponował Rosjanom swoistą wymianę - w zamian za tańszy gaz ziemny i energię elektryczną.

Może to zaowocować sytuacją, w której rosyjskie spółki będą posiadać w Polsce jedną rafinerię oraz cztery rafinerie w odległości od 20 do 350 km od polskich granic. Ze względu na nadwyżkę mocy produkcyjnych nad popytem we wszystkich czterech przygranicznych rafineriach, sprzedając Grupę Lotos, rząd doprowadzi do przejęcia PKN Orlen (tutaj żadne zabezpieczenia - zaklęcia statutowe nie pomogą), czyli całego polskiego rynku paliw.

Spowoduje to wzrost cen na stacjach benzynowych, zyski - co jest świętym prawem właściciela - zostaną wytransferowane za granicę (polskie rafinerie są jednymi z najnowocześniejszych w Europie i nie trzeba w nie inwestować większych pieniędzy), a środki rzędu ok. 9 mld zł uzyskane ze sprzedaży wszystkich akcji GL i PKN zasypią niecałe 9 proc. rocznego deficytu sektora finansów publicznych. Używając parafrazy fragmentów "Wesela" wymyślonej przez kabaret Tey, obyśmy nie musieli w pewnym momencie sobie powiedzieć: "Miałeś chamie złoty róg - ostał Ci się jeno... dług".

Aleksander Zawisza

Autor jest ekspertem Instytutu Jagiellońskiego w dziedzinie prywatyzacji

Gazeta Finansowa
Dowiedz się więcej na temat: lotos | Orlen
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »