Wskaźnik Dobrobytu ponownie spadł. „Ratuje nas niskie bezrobocie”
Wskaźnik Dobrobytu (WD) odzwierciedlający ekonomiczną kondycję polskiego społeczeństwa spadł w sierpniu o 0,2 punktu w stosunku do wartości sprzed miesiąca, podało Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych (BIEC). Obecnie wynosi on 92,5 punktu.
Z pewnością nie jest to powód do świętowania - indeks dobrobytu WD od pewnego czasu spada. Warto pamiętać, że maksymalną wartość - 112,5 punktu - wskaźnik odnotował w styczniu 2008 roku. Od stycznia 2020 roku WD nie udaje się przebić poziomu 100 punktów. Nieco pocieszające jest tylko to, że spadek wskaźnika był nieco wolniejszy niż przed miesiącem, głównie za sprawą średniej wysokości wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw.
Jak zauważa BIEC, wynagrodzenia (przy czym brane są pod uwagę tylko firmy zatrudniające co najmniej 10 pracowników) realnie zmniejszyły się o 0,6 proc. i był to najniższy spadek w ciągu ostatnich trzech miesięcy. Jednak, w wielu sektorach odnotowano ekstremalne podwyżki: w górnictwie o ponad 80 proc., a w zaopatrywaniu w energię, gaz i wodę oraz w rolnictwie, leśnictwie i rybołówstwie - o ponad 30 proc. w skali roku. Mimo to, mieliśmy do czynienia ze spadkiem wskaźnika. Dlaczego?
Zdaniem Aleksandry Świątkowskiej, ekonomistki z Departamentu Rynków Finansowych i Analiz w Banku Ochrony Środowiska, pogarszające się w ostatnich miesiącach wskaźniki koniunktury konsumenckiej wynikają głównie z rosnącej inflacji, która bardzo silnie obniża siłę nabywczą dochodów gospodarstw domowych, tj. ich możliwości konsumpcyjne. Dodatkowo, mimo że sytuacja na rynku pracy pozostaje zdecydowanie korzystna, to także przejawia pierwsze sygnały słabszej koniunktury. - Silny wzrost lipcowej dynamiki wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw wynikał z kumulacji wypłat premii i nagród, stąd nie będzie miał trwałego charakteru, tym samym przez kilka miesięcy inflacja będzie rosła szybciej niż wynagrodzenia. Nieznacznie, ale jednak, obniża się także popyt na pracę, co także będzie w średnim okresie ograniczać potencjał dla wzrostu wynagrodzeń - zauważa Aleksandra Świątkowska w rozmowie z Interią.
To nie koniec złych informacji. Zdaniem przedstawicielki Banku Ochrony Środowiska, w ostatnich miesiącach znacznemu uszczupleniu uległy też oszczędności gospodarstw domowych z czasów pandemii, które nagromadziły się z braku możliwości wydawania środków w okresie restrykcji epidemicznych. - W rezultacie, możliwości konsumpcyjne gospodarstw domowych pozostaną w najbliższym czasie słabsze, a to przełoży się na zwiększony pesymizm konsumentów - dodała przedstawicielka BOŚ.
Jest jednak pewne światełko w tunelu. Aleksandra Świątkowska zauważa, że jeśli porównamy bieżący epizod pogorszenia nastrojów z tymi wcześniejszymi, to musimy zwrócić uwagę na pewną różnicę. Jest nią bardzo ważny czynnik historycznie niskiego poziomu bezrobocia z jakim mamy do czynienia obecnie. -Ten aspekt ma kluczowe znaczenie dla poczucia bezpieczeństwa finansowego gospodarstw domowych, stąd skala załamania morale powinna być ograniczona - oceniła ekonomistka.
Krzysztof Maciejewski