Wydusić pieniądze z NFZ

Czterysta podmiotów odwołuje się od decyzji NFZ w sprawie finansowania w 2006 r. Najbardziej niezadowolone są firmy prywatne.

Falck Medycyna (FM), duński inwestor z sektora ratownictwa medycznego, dziś ma dostać odpowiedź łódzkiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia w sprawie umowy na świadczenie usług w nowym roku. Falck odwołał się od decyzji NFZ, który przyznał kontrakt innym oferentom. Zapowiada, że jeśli będzie trzeba, o region powalczy w sądzie. - Jeśli odwołanie nie zostanie przyjęte, pójdziemy wyżej: do prezesa NFZ. Jeśli i to nic nie da, jestem gotowa skierować sprawę do sądu - mówi Katarzyna Czajka, prezes FM. Łódź ma dla Falcka duże znaczenie. Bez tego kontraktu spółka może liczyć na wykonanie tylko połowy świadczeń planowanych na 2006 r.

Reklama

W tutejszym oddziale funduszu sprawiedliwy kontrakt stara się wywalczyć także jeden z najlepszych szpitali - Centrum Zdrowia Matki Polki (CZMP). - Nie zawarliśmy umowy w pierwszym konkursie, bo była dla nas niekorzystna. Spodziewam się, że w drugim NFZ potraktuje nas inaczej. Kontrakt podpiszemy, bo musimy go mieć. Pytanie, czy będzie dobry, czy też spowoduje jeszcze większe straty. Żądam tylko wyceny usług nie gorszej niż uzyskują inne szpitale - mówi Przemysław Oszukowski, dyrektor CZMP.

Małymi krokami

Sąd to ostateczne rozwiązanie. Każdy stara się ułożyć z NFZ poprawne stosunki. Szefowie szpitali i przychodni uważają, że uzyskanie kontraktu zależy od niejasnych zasad i dobrego humoru urzędnika. - Zapytaliśmy na piśmie 15 dyrektorów oddziałów NFZ o zasady przy kontraktowaniu usług i argumenty za wyborem konkretnych podmiotów. Odpowiedziały tylko trzy osoby - mówi Andrzej Sokołowski, szef Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szpitali Niepublicznych. Sam zdecydował się nie odwoływać od decyzji pomorskiego NFZ, chociaż kontrakt na 2006 r. da jego szpitalowi przychody mniejsze o 20 proc. Liczy, że NFZ sfinansuje tzw. nadwykonania, czyli zabiegi, które nie zmieszczą się w kontrakcie.

O uznanie złożonych ofert walczy jednak w NFZ co najmniej 400 firm. To pewnie nie koniec, bo w ubiegłym roku tych protestów było około 700 (na 22 tys. zawartych umów). Na oko i serce O zwiększenie kontraktu nadal stara się Andrzej Mądrala, szef kliniki okulistycznej Mavit z Warszawy. - Po naszej interwencji NFZ przedstawił nieco lepszą ofertę, ale kontrakt zapewnia finansowanie tylko do połowy roku. Potem znowu trzeba będzie renegocjować warunki. Chociaż niektórym placówkom udało się utrzymać umowy na poziomie z tego roku, to prywatne szpitale nie mają powodów do radości. Po prostu nie ma politycznej woli do ich finansowania - mówi prezes Mavitu. Szpital w Nowym Sączu jest zadowolony z umowy z płatnikiem. Dostał o 7 proc. więcej niż w tym roku. Jednak prywatny oddział kardiologii interwencyjnej ma już trudniejszą sytuację. - Termin rozstrzygnięcia konkursu przesunięto na 6 stycznia. NFZ proponuje nam 650 tys. zł finansowania na cały kwartał, a do utrzymania oddziału i zabiegów potrzebujemy przynajmniej 500 tys. miesięcznie. Negocjacje trwają - mówi Ludomir Hanzel, dyrektor zarządzający spółki Inter Card.

Katarzyna Kozińska

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: Narodowy Fundusz Zdrowia | prywatne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »