Wyroki Trybunału muszą być ostateczne
Sąd Konstytucyjny nie może być kontrolowany przez Sejm. Kandydatów na sędziów powinni przedstawiać prawnicy, a nie posłowie. Jednomyślne głosowanie nad orzeczeniami to paraliż Trybunału Konstytucyjnego.
Po wyroku w sprawie lustracji wśród prawników rozgorzała dyskusja o roli i znaczeniu Trybunału Konstytucyjnego. Czy sędziowie tam zasiadający powinni być wyłącznie strażnikami konstytucji, czy też, jak uważa były prezes Marek Safjan, Sąd Konstytucyjny jest dzisiaj także po to, by sprzeciwiać się większości, także większości społeczeństwa. Dla prezesa TK Jerzego Stępnia rolą Trybunału jest powściąganie władzy ustawodawczej, która dla realizacji doraźnych celów politycznych uchwala przepisy naruszające podstawowe standardy demokratycznego państwa prawa.
W trakcie toczącej się dyskusji pojawiły się postulaty zmiany przepisów dotyczących Trybunału Konstytucyjnego. Najczęściej pojawiające się wątpliwości dotyczą sposobu wybierania sędziów. Pojawiły się również pytania na temat tego, czy Sejm nie powinien mieć możliwości odrzucania wyroków Trybunału oraz czy system głosowania nad orzeczeniami w sposób wystarczający zapewnia zasadę większości. Postanowiliśmy poznać opinię konstytucjonalistów na temat zgłaszanych propozycji.
Jak powinni być wybierani sędziowie Trybunału Konstytucyjnego
Sędziowie Trybunału wybierani są przez Sejm bezwzględną większością głosów. Kandydatów na sędziów przedstawia natomiast grupa co najmniej 50 posłów lub Prezydium Sejmu. Po orzeczeniu w sprawie lustracji pojawiły się głosy, że orzeczenia Trybunału nie odzwierciedlają oczekiwań większości społeczeństwa. W związku z tym powinni być oni wybierani w wyborach powszechnych, tak by reprezentowali społeczeństwo.
Piotr Winczorek
konstytucjonalista z UW
Propozycje, by wybór sędziów TK odbywał się w wyborach powszechnych, jest pomysłem bardzo niedobrym. Wybory powszechne są bowiem wyborami politycznymi, a społeczeństwo nie kieruje się predyspozycjami merytorycznymi i doświadczeniem kandydata. Rozważyć można natomiast rozwiązanie, w którym sędziów wybiera Sejm, ale kandydatów nie wysuwają posłowie, tylko gremia prawnicze spośród specjalistów. Rozwiązanie to gwarantuje, że przy wyborze nie brane byłyby pod uwagę aspekty polityczne, ale wyłącznie kwalifikacje merytoryczne.
Marek Safjan
profesor, były prezes Trybunału Konstytucyjnego
Rolą Trybunału jest kontrolowanie większości społeczeństwa, która odbija się w większości parlamentarnej, tak by np. konstytucyjne prawa mniejszości nie były naruszane. Trybunał przy wydawaniu swoich orzeczeń nie może bowiem kierować się dominującym nurtem politycznym, ale przepisami konstytucji i zasadami, jakie ona określa.
Z tego względu jedyną do zaakceptowania zmianą dotyczącą wyboru sędziów jest taka, w której sędziowie byliby wybierani przez Sejm, jednak kandydatów na sędziów przedstawiałyby autorytety prawnicze, jak np. Sąd Najwyższy, Naczelny Sąd Administracyjny, uniwersytety. W takiej sytuacji kryterium wyboru kandydata byłyby wyłącznie kwalifikacje merytoryczne, a nie polityczne preferencje.
Wiktor Osiatyński
profesor, konstytucjonalista
Obecny model wyboru sędziów TK nie jest zły. Należałoby może prosić autorytety prawnicze o opinie dotyczące kandydatów na sędziów. Staranniejsze powinny być również publiczne przesłuchania zgłoszonych kandydatów. Ten element jest u nas najsłabszym ogniwem. Wprowadzone powinno być również rozwiązanie, zgodnie z którym np. co dwa lata wymieniana jest określona część sędziów Trybunału. Nie może być bowiem tak jak jest obecnie, że co dziewięć lat każda władza w Polsce wymienia aż sześciu spośród 15 sędziów. Rodzi to pokusę wybrania do Trybunału posłusznych sobie ludzi. To jest najważniejsza zmiana, którą należy wprowadzić.
Czy należy zmienić sposób głosowania nad orzeczeniami
Dziś głosowanie nad orzeczeniami odbywa się po przeprowadzeniu tajnej narady. Orzeczenia zapadają większością głosów, a każdy sędzia, który nie zgadza się z wyrokiem, może zgłosić zdanie odrębne. W związku z tym, iż przy ważnych politycznie sprawach bardzo wielu sędziów zgłasza zdania odrębne - tak było np. przy orzeczeniu w sprawie lustracji, gdzie aż dziewięciu spośród 11 sędziów zgłosiło zdanie odrębne, zaproponowano, by orzeczenia Trybunału zapadały jednomyślnie lub kwalifikowaną większością głosów, np. 2/3.
Ryszard Piotrowski
doktor, konstytucjonalista z UW
Pomysł ten może doprowadzić do paraliżu Trybunału. Jest on powrotem do instytucji liberum veto, gdzie jedna osoba mogła zablokować prace większości. Dodatkowo rozwiązania takie mogą prowadzić do próby manipulowania takimi sędziami i wywierania na nich nacisku. Wystarczyło bowiem przekonanie tylko jednego sędziego do tego, by głosował odrębnie, a orzeczenie nie zapadnie. Dzisiejszy model głosowania nad orzeczeniami sprawdza się znakomicie.
Stanisław Dąbrowski
przewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa, sędzia Sądu Najwyższego
Postawa Trybunału Konstytucyjnego jest wzorowa i może on stanowić przykład niezależności i wydawania sprawiedliwych wyroków dla całego sądownictwa w Polsce. Propozycja, by Trybunał głosował nad swoimi orzeczeniami kwalifikowaną większością głosów lub jednomyślnie, nie może prowadzić do tego, aby sprawa pozostawała nierozstrzygnięta. Jeżeli natomiast większość sędziów zagłosuje, że ustawa jest sprzeczna z konstytucją, ale nie zostanie uzyskana większość kwalifikowana, to dojdziemy do absurdu, w którym prawem obowiązującym będzie ustawa uznana przez większość sędziów za naruszającą konstytucję.
Marek Chmaj
Zrzeszenie Prawników Polskich
Propozycja, by sędziowie Trybunału przyjmowali swoje orzeczenia jednomyślnie, nie jest propozycją poważną. W skrajnych przypadkach prowadziłoby to do paraliżu tej instytucji. W 15-osobowym składzie zawsze może się bowiem znaleźć sędzia, który przy głosowaniu będzie się kierował poglądami politycznym i w ten sposób zablokuje wydanie wyroku. Rozwiązanie takie przypomina powrót do liberum veto, a z historii wiemy, do czego rozwiązanie takie prowadzi. Gdyby wymóg jednomyślności w głosowaniu wprowadzić np. w parlamencie, to byłby to upadek parlamentaryzmu w Polsce. Obecny system przyjmowania wyroków Trybunału sprawdza się bardzo dobrze i nie ma potrzeb jego zmieniania.
Czy wyroki Sądu Konstytucyjnego powinny być ostateczne
Obecnie wyroki wydawane przez Trybunał Konstytucyjny są ostateczne. Podlegają one publikacji w Dzienniku Ustaw, którą bez zbędnej zwłoki zarządza premier. Przy okazji wyroku w sprawie lustracji pojawiły się jednak głosy, że w przypadku gdy wyrok budzi duży sprzeciw większości parlamentarnej, Sejm kwalifikowaną większości głosów, np. 2/3, może go nie przyjąć. Takie rozwiązania obowiązywały w Polsce do 1999 roku, gdzie Sejm miał prawo rewizji wyroków Trybunału.
Piotr Winczorek
Jeżeli wyroki Trybunału miałyby nie być ostateczne, to Trybunał jest niepotrzebny. Propozycja taka przypomina sytuację, w której wyroki Sądu Najwyższego mogłyby być np. odrzucane w referendum. Rozwiązania takie nie miałyby sensu i prowadziłyby do jeszcze większego chaosu odnośnie do sytuacji prawnej poszczególnych obywateli. Do 1999 roku orzeczenia Trybunału nie były ostateczne, bowiem istniała konstytucyjna zasada, że Sejm jest najwyższym organem władzy państwowej. Skoro Sejm był takim najwyższym organem, to żaden organ - także i Trybunał, nie mógł podważać ostatecznie jego decyzji. Od 1997 roku w konstytucji zapisana jest zasada równowagi i wzajemnego hamowania się władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej. Żaden organ nie może stać zatem ponad drugim.
Marek Safjan
Pomysł, by Sejm zatwierdzał wyroki Trybunału, przypomina stanowisko doktryny komunistycznej, która ustawodawcy przyznawała najwyższą pozycję w strukturze władzy. Na gruncie obecnie obowiązującej konstytucji rozwiązanie takie jest nie do przyjęcia.
Stanisław Dąbrowski
Sytuacja ta była jednak nieprawidłowa i nigdzie na świecie takie rozwiązania nie funkcjonowały. Sytuacja taka przypominała bowiem rozwiązanie, w którym oskarżony ma prawo zatwierdzania skazującego go wyroku. Rola Trybunału sprowadziłaby się do roli dodatkowej izby parlamentu.
Ryszard Piotrowski
Oczywiste jest, że wyroki Trybunału powinny być ostateczne. Inne rozwiązanie pozbawia tę instytucję jej istotnego sensu ustrojowego, którym jest określanie granic władzy większości parlamentarnej ze względu na wartości i zasady konstytucyjne.
Arkadiusz Jaraszek