"Za wszelką cenę" długo nie sposób eksportować

Deficyt obrotów bieżących bilansu płatniczego Polski w marcu, wynoszący 0,742 mld USD, był zgodny z oczekiwaniami. Po trzech miesiącach tego roku wyniósł 2,159 mld USD, czyli o 1,356 mld USD mniej niż w pierwszym kwartale roku 2000.

Deficyt obrotów bieżących bilansu płatniczego Polski w marcu, wynoszący 0,742 mld USD, był zgodny z oczekiwaniami. Po trzech miesiącach tego roku wyniósł 2,159 mld USD, czyli o 1,356 mld USD mniej niż w pierwszym kwartale roku 2000.

Stanowi on obecnie około 5,3 proc. produktu krajowego brutto, wobec 8,3 proc. PKB rok temu o tej porze. Przy utrzymaniu takiej tendencji jest realna szansa na obniżenie deficytu, zgodnie z założeniami, do poziomu około 5 proc. PKB na koniec roku.

Zmniejszenie deficytu obrotów bieżących to przede wszystkim efekt poprawy salda obrotów towarowych, czyli szybszego wzrostu wpływów z eksportu w omawianym okresie o 1,14 mld USD (18,0 proc.), wobec wzrostu wypłat za import tylko o 0,418 mld USD (4,1 proc.). Trzeba jednak pamiętać, iż - mimo poprawy o 0,722 mld USD - deficyt obrotów towarowych wynosi 3,128 mld USD. O tyle więcej wydaliśmy na import niż zarobiliśmy na eksporcie. Jeżeli dodamy do tego spadek napływających do Polski bezpośrednich inwestycji zagranicznych o około 19 proc. - sytuacja rysuje się już w mniej różowych barwach.

Reklama

Jednak jakby nie patrzeć na liczby, to jedno jest bezsporne: deficyt obrotów bilansu płatniczego zmniejsza się przede wszystkim w wyniku stosunkowo szybko rosnącego eksportu. I nie osłabia tego fakt, iż wzrost odbywa się z niskiego poziomu wyjściowego. Według dosyć zgodnej opinii analityków, jest to pozytywny efekt uboczny chłodzenia popytu wewnętrznego. Przedsiębiorstwa, nie mogąc znaleźć nabywców na swoje towary w kraju, za wszelką cenę usiłują sprzedać je za granicę. Jak się okazuje - z całkiem dobrym skutkiem.

Niepokoi tylko sformułowanie "za wszelką cenę". Wzrost sprzedaży na rynki zagraniczne nie przekłada się bowiem nijak na wyniki finansowe realizujących go firm. Cieszy więc, że polskie towary odzyskują utracone - wydawało się, często bezpowrotnie - rynki, oraz zdobywają nowe. Wiele firm odnotowuje wzrost obrotów z zagranicą, ale wszystkie mają ten sam problem - kłopoty z rentownością. Eksport staje się coraz mniej opłacalny ze względu na zbyt mocnego złotego. W okresie realizacji wcześniej podpisanych kontraktów złoty umocnił się o ponad 10 proc. w stosunku do głównych walut w których jest rozliczany, czyli do marki niemieckiej, euro i dolara. O tyle więc musiała spaść rentowność wymiany z zagranicą. Cięcie kosztów, wzrost wydajności i inne zabiegi poprawiające rachunek nie są w stanie zrekompensować poniesionych z tego tytułu strat. W efekcie kontraktacja nowych zamówień realizowana jest już znacznie ostrożniej. Za kilka miesięcy może okazać się, że eksport miast rosnąć - zacznie spadać. A wraz z tym, oczywiście, deficyt obrotów zacznie rosnąć.

Jak wykazują ostatnie dane - o polskie przedsiębiorstwa, ich konkurencyjność i zdolność do lokowania towarów na rynkach zagranicznych można być spokojnym. Jednak przerzucenie całego ryzyka kursowego na ich barki może okazać się ciężarem nie do udźwignięcia. Ciekawe co zwycięży: teoretyczny, ortodoksyjny liberalizm czy pragmatyka? Drogę pokazały i nadal pokazują teoretycznie ultraliberalne kraje Unii Europejskiej.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: dolar | deficyt | Za wszelką cenę
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »