Zabawny tytuł przelewu może narobić kłopotów. "Wypowiedzenie umowy, powiadomienie służb"

Wysyłając przelew jesteśmy zobowiązani do uzupełnienia pola "tytuł przelewu", w którym powinniśmy wpisać cel danej płatności. O ile w przypadku opłacania rachunków czy rat kredytu większość z nas wpisuje z góry określony ciąg cyfr i liter, o tyle w przypadku mniej formalnych płatności niektórzy puszczają wodzę wyobraźni, wpisując - ich zdaniem - zabawne, czasami wręcz obraźliwe i podejrzane zwroty. Zapytaliśmy jedne z największych banków w Polsce, czy takie pozornie nieszkodliwe działania mogą przynieść poważniejsze konsekwencje. Konieczność udzielenia wyjaśnień, wstrzymanie przelewu czy wypowiedzenie umowy to tylko niektóre z podejmowanych przez instytucje finansowe kroków.

Choć mogłoby się wydawać, że przy zlecaniu przelewu największą czujność trzeba zachować przy wpisywaniu kwoty i numeru rachunku bankowego odbiorcy, nie mniejszą uwagę należy zwrócić na tytuł realizowanej płatności. Eksperci z banku Pekao i mBanku mówią wprost, że wszystkie transakcje są monitorowane i analizowane, a w niektórych sytuacjach może dojść do rozwiązania umowy z klientem czy nawet powiadomienia służb

Trzeba tłumaczyć analitykowi, za co był dany przelew

O sprawie tytułów przelewów, których treść może zwrócić uwagę pracowników banków, zrobiło się głośno za sprawą Dariusza Karpowicza. W ciągu kilku dni nagranie, które broker i doradca kredytowy opublikował na TikToku, zyskało prawie milion odsłon. 

Reklama

Ekspert, który na co dzień działa w Wielkiej Brytanii, wskazał, że choć tytuły przelewów takie jak np. "za wczorajszą noc" czy "dzięki za wczoraj", dla niektórych mogą się wydawać zabawne, to bardzo możliwe, że będą je czytać również pracownicy banku. Przykładowo, w Wielkiej Brytanii przelewy są sprawdzane przez analityków przy udzielaniu decyzji na kredyt hipoteczny. 

- Jeśli chcecie starać się o kredyt hipoteczny, to te tytuły przelewów będzie czytać też analityk w banku. Więc potem musimy tłumaczyć analitykowi, za co dokładnie był ten przelew - tłumaczy Karpowicz. 

Internauci potwierdzają. Pracownicy banków sprawdzają tytuły

Autor filmiku poprosił również swoich obserwatorów, żeby w komentarzach napisali, co wpisują w tytule przelewu. Jedna z osób przyznała, że przy okazji przelewania większych kwot wpisuje "tylko dobrze ją zakopcie". Inni wskazali, że korzystają z takich zwrotów jak "haracz" czy "proszę oddaj mojego syna". 

Nie brakowało komentarzy od internautów, którzy twierdzą, że to, co jest wpisane w tytule przelewu, rzeczywiście podlega weryfikacji. Jeden z nich napisał, że przytoczone przez TikTokera przykłady "to wierzchołek góry lodowej". - Czytają, bo kiedyś mi zablokowali przelew i dzwonili z banku, żeby się upewnić - relacjonuje inny użytkownik platformy. 

O to, czy tak rzeczywiście jest, spytaliśmy mBank i Bank Pekao S.A.

Konieczność udzielenia wyjaśnień, wypowiedzenie umowy, a nawet powiadomienie służb

W komentarzu przesłanym Interii Biznes, Krzysztof Drozd, starszy specjalista ds. relacji z mediami z mBanku przyznał, że choć "tytuł przelewu pełni przede wszystkim funkcję informacyjną", to banki monitorują i analizują realizowane transakcje. - Jeśli tytuł płatności zawiera odniesienie do czynności potencjalnie sprzecznych z prawem, określenia budzące wątpliwości, wulgaryzmy lub nie jest jednoznaczny, może zwrócić uwagę banku - wyjaśnił.  

Zapytaliśmy również o to, jakie kroki może podjąć bank, jeżeli uzna, że dana transakcja jest podejrzana. - Jeśli zachodzi podejrzenie dotyczące płatności, bank może zwrócić się do klienta w celu udzielenia wyjaśnień, wstrzymać realizację płatności, w przypadkach przewidzianych prawem wypowiedzieć umowę, a nawet powiadomić o sprawie służby/instytucje zgodnie z przepisami prawa. Konieczność składania wyjaśnień pojawi się zawsze wtedy, gdy płatność budzi wątpliwości lub zawiera niejasne/niepełne informacje - podkreślił Krzysztof Drozd z mBanku. 

Podobnego zdania jest rzecznik prasowy Banku Pekao S.A., który przyznał, że zgodnie z prawem "bank ma obowiązek stosowania środków bezpieczeństwa finansowego wobec swoich klientów". - Takie środki obejmują m.in. bieżące monitorowanie działań klienta, w tym analizę przeprowadzanych przez niego transakcji oraz badanie źródła pochodzenia środków, którymi klient dysponuje - wyjaśnił Paweł Jurek w komentarzu przesłanym Interii Biznes.

- Jeśli nie można zastosować jednego ze wskazanych środków bezpieczeństwa finansowego to, zgodnie z art. 41 ustawy, bank ma obowiązek nie nawiązywać bądź rozwiązać współpracę z klientem, jak również nie przeprowadzać wszelkich transakcji, wykonywanych przez niego. Ponadto bank poddaje pod ocenę konieczność przekazania sprawy Generalnemu Inspektorowi Informacji Finansowej - dodał.

- Co więcej, jeśli występują jakiekolwiek wątpliwości co do wysłanego "nietypowego" przelewu, bank może skontaktować się z klientem w celu uzyskania dodatkowych wyjaśnień - podsumował rzecznik prasowy Banku Pekao S.A. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: przelew bankowy | Bank Pekao | mBank
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »