Zablokują Europę
Strajk personelu naziemnego i kabinowego niemieckich linii lotniczych Lufthansa, który rozpoczął się o północy z niedzieli na poniedziałek, w niewielkim stopniu zakłócił ruch na niemieckich lotniskach. Związkowcy zapowiadają jednak zaostrzenie protestu.
"Prawie 100 proc. naszych lotów jest obsługiwanych na czas" - powiedział telewizji ZDF rzecznik Lufthansy Klaus Walther. Pracownicy linii domagają się podwyżek płac. Do południa około tysiąca lotów Lufthansy odbyło się bez większych problemów; zanotowano jedynie niewielkie opóźnienia. Sytuacja ma się jednak zmieniać. "Skutki strajku zapewne będą bardziej odczuwalne później i w nadchodzących dniach" - powiedział Erhard Ott, negocjator związku zawodowego ver.di, który wezwał do tej akcji pracowniczej.
W poniedziałek strajkiem objęte były porty lotnicze we Frankfurcie nad Menem i Hamburgu. We wtorek rano, jak zapowiada ver.di, dołączy do nich Berlin, a po południu Stuttgart i Norymberga. Strajk jest bezterminowy. Według ver.di do południa w poniedziałek strajkowały 4 tys. pracowników Lufthansy. Liczba strajkujących ma sukcesywnie rosnąć. Niektórzy analitycy przewidują, że konflikt płacowy będzie kosztował Lufthansę ok. 5 milionów euro dziennie. Ver.di domaga się podwyżki płac o 9,8 proc. w ciągu roku dla 50 tys. pracowników Lufthansy. Linie proponowały ostatnio 6,7 proc. w ciągu 21 miesięcy oraz jednorazową premię. Do strajku Lufthansy przygotowała się niemiecka kolej. W poniedziałek zapowiedziano, że w razie potrzeby Deutsche Bahn zapewni dodatkowe pociągi. Na razie nie było to konieczne.
Karę w wysokości 54.100 euro wymierzył w poniedziałek włoski urząd antymonopolowy tanim liniom lotniczym Ryanair za reklamę, która wprowadzała klientów w błąd.
W 2007 r. na swojej stronie internetowej Ryanair zamieścił reklamę biletu w jedną stronę w cenie od 10 euro, łącznie z podatkiem. Zdaniem włoskiego urzędu tani przewoźnik z Dublina powinien był umieścić informację o dodatkowych kosztach związanych z zakupem tego biletu.
Ryanair nie uwzględnił opłaty uiszczanej w przypadku, gdy zakupu biletu dokonuje się kartą kredytową. "Rzeczywista kwota, jaką ma do zapłacenia kupujący, może przez to znacznie różnić się od reklamowanej" - podkreślił włoski urząd antymonopolowy. Informacja o rzeczywistej cenie biletu była co prawda dostępna na stronie Ryanair, ale dopiero w trakcie procedury zakupu reklamowanego biletu.
Nie udało się uzyskać komentarza od firmy Ryanair. Linie te wielokrotnie były już pozywane za swe praktyki reklamowe przez unijne władze antymonopolowe i organizacje etyki reklamy. Sam Ryanair też nieraz pozywał konkurencję, zarzucając jej nieetyczne praktyki.