Zakaz handlu w niedzielę do zmiany. Politycy są za, ale może sklepy wcale tego nie chcą?

Zakaz handlu w niedziele - z wyjątkiem wybranych nielicznych niedziel w ciągu roku - to od kilku lat jeden z najgorętszych gospodarczych tematów, który budzi równie sile emocje wśród polityków, co zwykłych obywateli. Nic dziwnego, że w niedawnej kampanii wyborczej był jednym z wiodących tematów, a politycy opozycji deklarowali, że zrobią wszystko, by znieść lub zliberalizować go po wyborach, i to w taki sposób, by i kupujący, i sprzedający mogli być zadowoleni. Wielu konsumentów zapewne czeka na powrót możliwości zrobienia większych zakupów w niedzielę. Ale co, jeśli sieci handlowe wcale nie chcą wracać do poprzedniego systemu? Interia Biznes wsłuchuje się w subtelne sygnały z rynku, które mogą wskazywać na to, że sklepom dobrze jest tak, jak jest.

  • Partie opozycyjne, idąc do wyborów, zapowiadały liberalizację niedzielnego zakazu handlu;
  • Teraz, gdy opozycja ma szansę utworzyć rząd, pojawiła się realna perspektywa na przynajmniej częściowe uwolnienie handlu w niedzielę;
  • W ostatnich latach wzrosły jednak koszty prowadzenia działalności, a klienci zmienili swoje nawyki zakupowe
  • Czy w nowej rzeczywistości dużym sieciom faktycznie opłaca się otwierać na nowo w niedziele?

Na początek krótka historia wprowadzania zakazu niedzielnego handlu przez wciąż jeszcze rządzący obóz Zjednoczonej Prawicy. Zakaz ten zaczął obowiązywać od 1 marca 2018 r. Najpierw z handlu wyłączono dwie niedziele w miesiącu - w efekcie sklepy były czynne w pierwszą i ostatnią niedzielę każdego miesiąca. W 2019 r. handel został dopuszczony tylko w jedną, ostatnią niedzielę miesiąca, a od 2020 r. handel w niedziele został całkowicie zakazany, z pewnymi wyjątkami (m.in. niedziele przypadające przed świętami wielkanocnymi czy Bożego Narodzenia, czy też przed rozpoczęciem roku szkolnego). 

Reklama

Do zakazu wprowadzano wyjątki, które branża handlowa skwapliwie wykorzystywała - wprowadzano więc kolejne. A w tym czasie duże sieci sklepów uczyły się nowej rzeczywistości w myśl powiedzenia "dostosuj się lub zgiń". Wydłużały godziny otwarcia sklepów w soboty, przyciągały klientów promocjami już od piątku, żeby zrekompensować sobie brak dokonywania przez konsumentów zakupów w niedziele, doskonaliły sprzedaż przez internet, którą można wszak prowadzić przez siedem dni w tygodniu. I dziś radzą sobie w tej sytuacji zupełnie dobrze. 

Czy zatem dziś, kiedy wiele wskazuje na to, że nowy rząd utworzy dotychczasowa opozycja, warto wracać do dyskusji o możliwości ponownego otwierania w każdą niedzielę sklepów wielkopowierzchniowych i butików w galeriach handlowych? Przypomnijmy, że Koalicja Obywatelska w swoich "100 konkretach" zapisała zlikwidowanie zakazu handlu w niedziele. "Zniesiemy zakaz handlu w niedziele, ale każdy pracownik będzie miał zapewnione dwa wolne weekendy w miesiącu i podwójne wynagrodzenie za pracę w dni wolne" - zapowiadała formacja Donalda Tuska. Także Trzecia Droga opowiadała się za częściowym zniesieniem zakazu handlu w niedziele, z poszanowaniem praw pracowniczych (dwie handlowe niedziele w miesiącu, dodatkowo płatna praca w siódmy dzień tygodnia dla pracowników siedzi handlowych i dodatkowe dni wolne za pracę w niedziele). Nowa Lewica bezpośrednio do zakazu niedzielnego handlu się nie odnosiła, ale zapisała w programie wprowadzenie 2,5-krotnie wyższego wynagrodzenia za pracę w niedziele, święta i dni ustawowo wolne od pracy, a także prawo do co najmniej dwóch wolnych niedziel w miesiącu dla pracowników, którzy nie są obecnie objęci zakazem pracy w niedzielę.

Zakaz handlu: duzi nauczyli się z nim żyć, mniejsi zadowoleni

Prezes Polskiej Izby Handlu, Maciej Ptaszyński, podkreśla w rozmowie z Interią Biznes, że do końca nie wiemy, jakie rozwiązania w tej kwestii zdecyduje się wprowadzić nowy rząd, i czy w ogóle podjęte zostaną działania w kierunku liberalizacji zakazu handlu w niedzielę. Zwraca przy tym uwagę na to, że sieci handlowe nauczyły się funkcjonować w obecnym modelu, a wiele sklepów jest w stanie legalnie działać w niedzielę dzięki zapisom wyłączającym, które znalazły się w ustawie. 

- W momencie, kiedy to ograniczenie było wprowadzane, dużo małych i średnich przedsiębiorców było zadowolonych, i tak jest nadal - mówi prezes Polskiej Izby Handlu. - Istnieje przecież katalog wyłączeń, które umożliwiają otwarcie sklepu w niedzielę, by przywołać chociażby przykład właściciela sklepu stojącego osobiście za ladą w niedziele objęte zakazem. To pozwala nawet mniejszym sklepom nawiązać walkę konkurencyjną na rynku i daje pewne "wyrównanie" szans. 

Zmieniające się oblicze handlu

O tym, że sieci handlowe doskonale radzą sobie w obecnej sytuacji, świadczy udane przekierowanie ruchu konsumenckiego na soboty. Niektóre sieci zainwestowały bardzo dużo w przyciągnięcie klientów do sklepów właśnie w szósty dzień tygodnia, zachęcając ich do zrobienia większych zakupów atrakcyjnymi promocjami obowiązującymi właśnie w soboty.  

W "międzyczasie" gospodarka doświadczyła pandemii koronawirusa, a po niej agresji Rosji na Ukrainę, które na dobre zmieniły oblicze handlu i koszty prowadzenia działalności przez duże sieci. Ograniczenia handlu stacjonarnego w okresie pandemii (już nie tylko w niedziele) sprawiły, że wiele sklepów przeszło przyspieszoną rewolucję w zakresie sprzedaży online, udoskonalając swoje e-witryny i przyspieszając czas dostaw. Zaś skokowy wzrost cen nośników energii na skutek wojny za wschodnią granicą Polski wywindował koszty związane z ogrzewaniem czy klimatyzacją w centrach handlowych, czy też funkcjonowaniem sprzętu chłodniczego w super- i hipermarketach. Wzrosły też wynagrodzenia pracowników - tak na skutek podwyżek płacy minimalnej, jak i presji na podwyżki w związku z inflacją. 

Co o zniesieniu zakazu handlu myślą sieci handlowe?

Obecne w Polsce sieci handlowe, pytane przez naszą redakcję o to, czy powyższe "kosztowe" czynniki przeważają nad wizją większych obrotów po zniesieniu zakazu handlu w niedziele, w większości milczą - a te, które odpowiedziały na nasze pytania, nie odnoszą się do nich wprost, przedstawiając zagadnienie niedzielnego handlu w szerszy sposób. 

- Od początku naszej działalności zawsze działamy zgodnie z obowiązującymi przepisami oraz dostosowując się do bieżących warunków ekonomicznych - mówi nam Aleksandra Robaszkiewicz, Head of Corporate Communications and CSR w Lidl Polska. - Nasze sklepy w całej Polsce czynne są wyłącznie od poniedziałku do soboty oraz w niedziele handlowe. 

- Niemniej z punktu widzenia biznesu bardzo istotne jest równe prawo dla prowadzenia działalności handlowej przez różne sieci - aby zasady otwarcia sklepów w niedziele były takie same i równe dla wszystkich podmiotów obecnych w handlu detalicznym - dodaje. 

- Śledzimy wszystkie dyskusje dotyczące funkcjonowania sektora handlowego, ale co do zasady nie komentujemy ich na etapie pomysłu oraz procesu legislacyjnego - to komentarz, jakiego udzielił nam Marcin Hadaj, menedżer ds. komunikacji korporacyjnej w sieci Biedronka

- Możemy zapewnić, że jako sieć w pełni respektujemy i dostosowujemy się do przepisów prawa obowiązujących branżę handlową, co będziemy czynić także w kontekście przyszłych zmian prawnych - to odpowiedź Kaufland Polska.

Jednocześnie sieci handlowe, które odniosły się do naszych pytań, niemal jednogłośnie odsyłają nas do Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji (POHiD), organizacji pracodawców zrzeszających duże firmy detaliczne i dystrybucyjne i monitorującej rynek handlu detalicznego w zakresie regulacji. Zwróciliśmy się więc do POHiD z prośbą o komentarz w sprawie potencjalnej liberalizacji handlu w niedzielę.   

- Przywrócenie niedzielnego handlu wymaga rzetelnej i pogłębionej analizy rynku - mówi w przesłanym Interii Biznes stanowisku Renata Juszkiewicz, prezes zarządu POHiD. - Handel znalazł się w zupełnie innym punkcie niż w marcu 2018 roku, kiedy zakaz sprzedaży w niedziele zaczął obowiązywać. Na pewno trzeba wziąć pod uwagę czynniki takie jak: interes konsumentów i pracowników, zmiana nawyków zakupowych konsumentów, sytuacja na rynku pracy, dynamiczne zmiany w otoczeniu gospodarczym i geopolitycznym, inflacja, wysokie koszty prowadzenia działalności, spowolnienie konsumpcji.  Z perspektywy naszej branży kluczowe jest, aby prawo było równe dla wszystkich podmiotów na rynku: firmy mogły działać na zasadach uczciwej konkurencji, zaś pracownicy nie byli dyskryminowani. To absolutny priorytet. Stanowisko branży uzależniamy od zapisów w projekcie ustawy i wyrażamy gotowość do wzięcia udziału w konsultacjach.

O zmianie nawyków zakupowych konsumentów była już mowa i nie ma wątpliwości, że staje się ona faktem. Również konsumpcja spowolniła ostatnio z uwagi na galopującą inflację, ale w tym akurat przypadku sklepy mogą liczyć na stopniowe odbudowywanie siły nabywczej konsumenta - inflacja będzie spadać, a wzrost nominalnych wynagrodzeń będzie wciąż dość solidny, co sprawi, że klienci będą chętniej kupować i więcej wydawać. Wysokie koszty prowadzenia działalności to wspomniany wzrost kosztów wynagrodzeń czy skok cen energii - choć tutaj akurat różne rodzaje podmiotów handlowych mogą różnie zapatrywać się na tę kwestię. Wielkie galerie handlowe pozostają przecież otwarte w niedziele z uwagi na działające w nich restauracje, kawiarnie czy kina (ich ograniczenia w handlu nie obowiązują), więc i tak zużywają prąd na oświetlenie, ogrzewanie czy klimatyzację, podczas gdy butiki odzieżowe czy obuwnicze stoją zamknięte. 

- Dziś istniejąca infrastruktura centrów handlowych, którą trzeba ogrzewać, ochraniać i sprzątać, nie jest wykorzystywana w niedziele. To nie tylko generuje koszty dla najemców i właścicieli obiektów, ale też realne straty dla gospodarki. Tymczasem powrót do możliwości handlu w niedziele pozwoliłby na wzrost zatrudnienia, zwiększył obroty handlu o około 4 proc. i przyniósł państwu dodatkowe wpływy podatkowe. Dla klientów, otwarte sklepy oznaczałby większą swobodę i komfort robienia zakupów - mówi Krzysztof Poznański, dyrektor zarządzający Polskiej Rady Centrów Handlowych (PRCH).

Z badań opinii publicznej przywoływanych przez PRCH (m.in. badania Ogólnopolskiego Panelu Badawczego Ariadna czy ARC Rynek i Opinia) wynika, że ograniczenia w niedzielnym handlu popiera około 35 proc. Polaków, a 50 proc. oczekuje powrotu handlu w niedziele. Wiele wskazuje jednak na to, że w tym przypadku rzeczywistość daleka jest od zerojedynkowej, a nowy rząd będzie musiał wsłuchać się w opinie branży być może bardziej niż w głos wyborców.  

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: handel w niedziele | niedziele handlowe | zakaz handlu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »