Zasiłek macierzyński nie dla każdego
Nie ma zakazu zawierania umów o pracę z kobietami w ciąży. Jednak zatrudnienie ciężarnej tylko po to, by uzyskała świadczenia z ubezpieczenia społecznego, jest sprzeczne z zasadami współżycia społecznego i powoduje, że umowa taka jest nieważna.
Danuta Ż. odwołała się od decyzji ZUS, w której stwierdzono, że od 15 maja 2002 r. nie podlega obowiązkowi ubezpieczenia społecznego. Według stanowiska zakładu ubezpieczeń umowa o pracę, z którą ubezpieczenie było związane, została zawarta dla pozoru.
Danuta Ż. prowadziła bowiem działalność gospodarczą - usługi księgowe w miejscowości Z., jako przedsiębiorca zatrudniała pracowników, podlegała również dobrowolnemu ubezpieczeniu społecznemu, opłacała należne składki. 15 maja 2002 r. zatrudniła się na cały etat w firmie w innym mieście z wynagrodzeniem 3,5 tys. zł na samodzielnym stanowisku w dziale marketingu.
Pracodawca był jej znany wcześniej, gdyż prowadziła w tej firmie księgowość. Nie przeprowadziła się jednak do drugiego miasta, kontakt z firmą utrzymywała za pomocą internetu i telefonu. Jej zadaniem miało być sporządzenie wytycznych do specjalistycznego programu komputerowego. W czasie podpisywania umowy o pracę była w czwartym miesiącu ciąży.
Sądy nie uwierzyły
Po miesiącu pracy - 15 czerwca 2002 r. Danuta Ż. poszła na zwolnienie lekarskie, z powodu tego, że jej ciąża była zagrożona. Natomiast od stycznia 2003 r. na urlop macierzyński. Pod koniec stycznia jej umowa o pracę została rozwiązana z powodu likwidacji firmy.
ZUS zarzucił, że ta umowa o pracę zawarta została dla pozoru, aby wyłudzić zasiłek macierzyński. Sad I instancji uznał argumentację, że umowa miała na celu obejście ustawy, a zawarta została tylko po to, aby Danuta Ż. uzyskała status pracownika.
Zdanie to podtrzymał sąd II instancji, oddalając apelację Danuty Ż. Sądy ustaliły także, że przed zwolnieniem Danuta Ż. rzeczywiście pracowała, wykonując program komputerowy i ulotki reklamowe.
Po jej przejściu na zwolnienie nikogo na jej miejsce nie zatrudniono. W ocenie obu sądów fakt, że firma miała siedzibę w jednym mieście, a Danuta Ż. pracowała w innym, przesądził o tym, że nie zostały spełnione formalne i realne warunki zatrudnienia.
Nie wiedziała o zagrożeniu
Danuta Ż. wniosła od wyroku kasację. Jej pełnomocnik argumentował, że przed zawarciem umowy o pracę okazała - zgodnie z przepisami kodeksu pracy - zaświadczenie, z którego wynikało, że jest zdolna do pracy na danym stanowisku.
Podnosił też fakt, iż oba sądy ustaliły, że praca była rzeczywiście wykonywana. Podzielając stanowisko sądów, należałoby przyjąć absurdalne założenie, że samo zawarcie umowy w czasie ciąży jest czynnością prawną zmierzającą do obejścia prawa.
Pełnomocnik przekonywał sąd, że obejście prawa miałoby miejsce wtedy, gdyby jego klientka, zawierając umowę, wiedziała o tym, że jej ciąża jest zagrożona, i że z tego powodu pójdzie na zwolnienie. Ale o tym dowiedziała się dopiero po miesiącu pracy.
Nadużycie prawa polegało na zawarciu umowy o pracę po to, aby uzyskać świadczenie, a nie wykonywać pracę.
Umowa jednak nieważna
Sąd Najwyższy oddalił kasację. W ustnym uzasadnieniu sąd stwierdził, że zdolność do wykonywania pracy na danym stanowisku, jaka wynikała z zaświadczenia lekarskiego, a następnie niezdolność spowodowana zagrożeniem ciąży, nie miała istotnego znaczenia dla ważności umowy.
Danuta Ż., zanim zawarła umowę, prowadziła działalność gospodarczą i zasiłek chorobowy i tak by jej przysługiwał.
Natomiast problemem było w tej sprawie świadczenie, które przysługuje tylko pracownikom - zasiłek macierzyński. Oczywiste jest, że nie ma i nie może być zakazu zatrudniania kobiet w ciąży, jednak w ustalonym stanie sprawy stwierdzić należało, że nastąpiło nadużycie, które polegało na zawarciu umowy o pracę po to, aby uzyskać świadczenie, a nie wykonywać pracę. A takie działanie jest sprzeczne z zasadami współżycia społecznego.
Sygn. akt I UK 168/05
Maria Sankowska