Zbrojeniówka upadnie?
Prawie 70 proc. budżetu na wyposażenie polskiej armii przeznaczane jest na zakup uzbrojenia i sprzętu, a tylko 1,1 proc. trafia na prace badawcze i rozwój nowych technologii militarnych - poinformowano w Krakowie na seminarium "Współpraca Sił Zbrojnych RP z polskim przemysłem obronnym".
Według przedstawicieli przemysłu zbrojeniowego, to za mało. Podobnie jak wydatkowanie tylko 1,9 proc. budżetu na wdrożenia nowego sprzętu i technologii, opracowanych przez polskich naukowców.
Przedstawiciele "zbrojeniówki" podkreślili, że polski przemysł zbrojeniowy upadnie bez dobrej współpracy z wojskiem, a ta - jak twierdzą - na razie nie jest najlepsza.
Przedstawiciele MON i Sztabu Generalnego WP odpierają zarzuty o za niskich inwestycjach w badania. Twierdzą, że nie wszystkie pieniądze przeznaczane na ten cel są wykorzystywane.
- MON planuje każdego roku znacznie więcej środków niż potem faktycznie jest wykorzystywane. Chłonność naszych ośrodków naukowych i jednostek badawczo-rozwojowych jest niestety za niska. W ubiegłym roku wydaliśmy na ten cel z budżetu resortu tylko 48 mln zł - wyjaśnił płk Grzegorz Kaniowski z Departamentu Polityki Zbrojeniowej MON.
Przedstawiciele zbrojeniówki kontrargumentują, iż dzieje się tak m.in. dlatego, że wojsko nie artykułuje swych potrzeb z odpowiednim wyprzedzeniem. Tłumaczą, że od zamówienia na nowy sprzęt do wdrożenia go musi upłynąć wiele lat.
- Wojsko powinno dużo wcześniej mówić o swoich potrzebach. Brak nam innowacyjnej analityki prowadzonej z dużym wyprzedzeniem. Sukcesy osiągają ci, którzy mają analityków wybiegających myślami o dziesięć lat do przodu. Gdyby ktoś dziesięć lat temu wymyślił w Polsce potrzebę stworzenia bezzałogowych samolotów rozpoznawczych, to dziś byśmy je mieli - ocenił prezes RADWAR SA, Leszek Pawłowski, członek Rady Głównej Polskiej Izby Producentów na rzecz Obronności Kraju.
Zarówno wojskowi, jak i przedstawiciele przemysłu zbrojeniowego są zdania, że w Polsce ten sektor produkcji nie może funkcjonować w oparciu o zasady wolnorynkowe.
- Obrona narodowa jest funkcją państwa i państwo za nią odpowiada. Mówienie o tym, że steruje się przemysłem obronnym na zasadzie rynkowej jest w polskich warunkach absurdem. Tym się steruje administracyjnie - podkreślił płk Kaniowski.
- W przemyśle obronnym nie może być mowy o wolnym rynku, bo klient w kraju jest jeden "własna armia" - uznał prezes Pawłowski.
Według przedstawicieli MON, słabością polskiego przemysłu obronnego jest jego rozdrobnienie. Dlatego w strategii na lata 2007-12 zapisano powołanie jednego koncernu zbrojeniowego z czterema podgrupami: amunicyjno-rakietowo-strzelecką, pancerną, optoelektroniczną i obsługowo-remontową.
Seminarium zorganizował Instytut Studiów Strategicznych.