Zmuszenie samolotu do lądowania to "sponsorowane przez państwo porwanie" - szef Ryanaira

- Decyzja władz Białorusi o zmuszeniu samolotu linii Ryanair do lądowania w Mińsku i o zatrzymaniu białoruskiego dziennikarza i aktywisty Ramana Pratasiewicza to "sponsorowane przez państwo porwanie" - powiedział w poniedziałek szef Ryanaira Michael O'Leary.

- To był przypadek sponsorowanego przez państwo porwania (...) sponsorowanego przez państwo piractwa - oświadczył O'Leary na antenie irlandzkiego radia Newstalk.

- Wydaje się, że intencją władz było usunięcie dziennikarza i towarzyszącej mu w podróży osoby (...) uważamy, że (na pokładzie samolotu) było kilku agentów KGB, którzy również wysiedli na lotnisku - dodał.

Samolot relacji Ateny-Wilno linii Ryanair został zmuszony do lądowania w Mińsku w niedzielę z powodu rzekomego ładunku wybuchowego na pokładzie. Na polecenie władz Białorusi poderwano myśliwiec wojskowy MiG-29, który podążał przed maszyną pasażerską. Po sprawdzeniu samolotu informacja o bombie nie potwierdziła się. Po lądowaniu w stolicy Białorusi zatrzymano Pratasiewicza, byłego współredaktora kanału Nexta, uznanego przez władze białoruskie za "ekstremistyczny", a także 23-letnią Rosjankę Sofiję Sapiegę, studentkę Europejskiego Uniwersytetu Humanistycznego, białoruskiej uczelni działającej na emigracji w Wilnie.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Reklama

Z ponad ośmiogodzinnym opóźnieniem samolot dotarł w niedzielę wieczorem do Wilna. Oprócz Pratasiewicza na pokładzie nie było już wówczas także jego dziewczyny i - według białoruskiego opozycjonisty Pawła Łatuszki - jeszcze czterech innych osób.

Szef irlandzkiego MSZ: Zmuszenie samolotu do lądowania to państwowe piractwo lotnicze

- Zmuszenie samolotu irlandzkich linii Ryanair do lądowania na Białorusi było "piractwem lotniczym wspieranym przez państwo" - oświadczył w poniedziałek minister spraw zagranicznych Irlandii Simon Coveney wzywając Unię Europejską do twardej odpowiedzi.

To było faktycznie piractwo lotnicze, wspierane przez państwo - powiedział Coveney w stacji RTE.

Dodał, że przywódcy unijni na poniedziałkowym posiedzeniu Rady Europejskiej będą mieli możliwość podjęcia "jasnych decyzji" i podkreślił, że reżim na Białorusi "nie ma legitymacji demokratycznej" i "zachowuje się jak dyktatura".

- Jeśli UE wykaże się niezdecydowaniem lub słabością, to utwierdzi to decydentów na Białorusi w przekonaniu, że postąpili słusznie. Myślę więc, że odpowiedź musi być jasna, twarda i musi nastąpić szybko - wskazał szef irlandzkiej dyplomacji.

Jeśli chodzi o reakcję na niedzielny incydent, Coveney powiedział, że nie do niego należy decyzja, ale istnieją opcje takie jak zakazy lotów lub zakazy podróży, czy zwiększenie liczby osób, które są wymienione w ramach istniejących sankcji. - UE i jej instytucje będą miały jasny zestaw opcji, jeśli chodzi o stosowanie ukierunkowanych sankcji. Ale muszą to być sankcje, które zostaną zauważone i wywołają niepokój w Mińsku, ponieważ w przeciwnym razie jest to daremne ćwiczenie - mówił.

Zapytany, czy zakaz lotów przez białoruską przestrzeń powietrzną byłoby czymś, co popiera, Coveney odpowiedział, że byłaby to "bardzo silna odpowiedź", ale sankcje "muszą być w pełni przemyślane, pod względem konsekwencji". Wskazał, że ten incydent jest na "górnym końcu skali" i wymaga "bardzo silnej odpowiedzi opartej na sankcjach".

- Nie możemy pozwolić, aby ten incydent skończył się na ostrzeżeniach lub mocnych komunikatach prasowych - podkreślił Coveney.

Szef irlandzkiej dyplomacji powiedział też, że nie wie na pewno, czy doniesienia o tym, że funkcjonariusze białoruskiego KGB byli na pokładzie samolotu Ryanair są prawdziwe. Wskazał, że gdy samolot ponownie wystartował, na jego pokładzie nie było pięciu lub sześciu osób. - Ale tylko jedna lub dwie osoby zostały faktycznie aresztowane. Więc to z pewnością sugerowałoby, że szereg innych osób, które opuściły samolot, było członkami służb specjalnych. Nie wiemy, z jakiego kraju, ale wyraźnie powiązanych z białoruskim reżimem" - mówił.

W niedzielę samolot linii Ryanair lecący z Aten do Wilna został zmuszony do lądowania w stolicy Białorusi Mińsku wskutek nieprawdziwej informacji o ładunku wybuchowym na pokładzie. Na lotnisku w Mińsku białoruskie władze zatrzymały opozycyjnego aktywistę, dziennikarza i blogera Ramana Pratasiewicza, który był na pokładzie. Władze Białorusi potwierdziły, że poderwały myśliwiec MiG-29 do pasażerskiej maszyny. Działania Białorusi potępiło w niedzielę wiele państw, w tym Polska, zarzucając jej władzom złamanie prawa międzynarodowego, piractwo, "terroryzm państwowy" i "porwanie samolotu".

Interia/Polsat News/PAP
Dowiedz się więcej na temat: linie lotnicze | Ryanair
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »