Żonglowanie terminami szkodzi sprawom państwa
Datowany dzisiaj Dziennik Ustaw nr 129 nie zawiera rozporządzenia prezesa Rady Ministrów w sprawie ogłoszenia wyborów samorządowych.
W związku z tym wiadomo już na pewno, że premier Leszek Miller przepuścił pierwszy, zdecydowanie najbardziej korzystny dla Rzeczypospolitej wariant terminowy - 13 października (z ewentualną II turą - 27 października). Na powyższym diagramie oznaczony jest on numerkiem 1. Za najbardziej prawdopodobny wariant politycy SLD jeszcze niedawno uważali trzeci w kolejności - 27 października (II tura - 10 listopada). Obecnie premier zaczyna jednak mówić, że właściwie nie ma się do czego spieszyć i wszelkie spekulacje są przedwczesne. Być może przyjęty zostanie dopiero wariant szósty - 17 listopada (II tura - 1 grudnia. Przypomnijmy, że wybory samorządowe odbędą się w dwóch turach po raz pierwszy. W terminie głównym wybierane będą rady gmin (w Warszawie także rady dzielnic), rady powiatów, sejmiki województw oraz - pierwszy raz bezpośrednio przez mieszkańców - wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast.
Dwa tygodnie później w tych gminach, w których w pierwszej turze żaden z kandydatów na wójta (burmistrza, prezydenta miasta) nie uzyskał więcej niż połowę ważnych głosów, odbędzie się dogrywka z udziałem dwóch kandydatów z najlepszymi wynikami. Nie znając jeszcze zainteresowania ubieganiem się o stanowiska wójtów, burmistrzów i prezydentów miast - trudno dzisiaj stwierdzić, ilu gmin może dotyczyć druga tura. Śmiało jednak można założyć, iż co najmniej połowy - w tym wszystkich większych miast, z Warszawą na czele.
Dlaczego wybory samorządowe powinny odbyć się jak najwcześniej? Powyższy diagram kalendarzowy wszystko wyjaśnia - 15 listopada upływa nieprzekraczalny termin wniesienia przez zarządy projektów budżetów gmin, powiatów i województw na rok 2003. Na początku roku Sojusz Lewicy Demokratycznej właśnie koniecznością spokojnego przygotowania przez NOWO WYBRANE (a nie USTĘPUJĄCE!) władze samorządowe budżetów uzasadniał pomysł skrócenia kadencji i przeprowadzenia wyborów samorządowych już 16 czerwca. Projekt ten nie przeszedł, a w związku z tym co - publiczne finanse już nieważne? Przecież jesienią dosłownie każdy tydzień opóźnienia terminu powoduje, iż wybrani przez mieszkańców wójtowie i burmistrzowie - a na szczeblu powiatów i województw wybrane przez rady i sejmiki nowe kolegialne zarządy - nie będą mieli żadnych szans nawet na przyjrzenie się projektom budżetów. Realnym terminem uchwalenia owych budżetów przez radnych może stać się dopiero marzec 2003 r.
Czteroletnia kadencja organów stanowiących jednostek samorządu terytorialnego - czyli rad gmin, rad powiatów i sejmików województw - kończy się w czwartek, 10 października 2002 r. o północy. Do tego momentu lokalne parlamenty mogą podejmować wszelkie uchwały, również wchodzące w życie w terminie późniejszym. A potem, aż do dnia zebrania się nowych rad i sejmików na sesjach inauguracyjnych (co będzie następowało około trzech tygodni po wyborach) jedyną władzą pozostaną ustępujące zarządy. Nie trzeba uzasadniać, dlaczego w dobrze rozumianym interesie państwa leży, aby samorządowa przerwa międzykadencyjna była jak najkrótsza.
Cały powyższy komentarz prowadzi do konkluzji - na co czeka premier Leszek Miller?!