Od pandemii zmagają się z problemami, teraz zamykają placówki. "Lata walki o rentowność"
"Dziękujemy Wam za kilkanaście wspólnych lat" - w taki sposób należąca do grupy kapitałowej PWN spółka Księgarnie PWN poinformowała o zamknięciu swoich obiektów w Białymstoku, Gdańsku, Łodzi i we Wrocławiu. - Małym, specjalistycznym księgarniom stacjonarnym trudno jest przetrwać na rynku - podkreślił Michał Zugaj z grupy PWN. Zapytany o to, co dobija księgarnie, wskazał m.in. na wzrost kosztów prowadzonej działalności i silny rozwój e-commerce. - Czytelnicy, i z tą tendencją niezwykle trudno się zmierzyć, masowo wybierają zakupy w księgarniach internetowych - dodał.
W ubiegłym tygodniu Księgarnie PWN poinformowały o tym, że już w przyszłym miesiącu placówki w Białymstoku, Gdańsku, Łodzi i we Wrocławiu zostaną zamknięte. Jakiś czas temu podobny los spotkał księgarnię PWN w Warszawie.
"Mimo kilku lat wytężonej walki o rentowność księgarń PWN musieliśmy podjąć bardzo trudną dla nas decyzję o zakończeniu działalności w punktach stacjonarnych w Warszawie, Wrocławiu, Łodzi, Białymstoku i Gdańsku. Dziękujemy Wam za kilkanaście wspólnych lat: za inspirujące rozmowy, za wizyty podczas wydarzeń i za to, że dla wielu z Was udany spacer kończył się obowiązkową wizytą w naszych księgarniach" - czytamy w poście opublikowanym w ubiegłym tygodniu w mediach społecznościowych Księgarni PWN.
Dodano, że księgarnia w Warszawie jest już nieczynna, a wkrótce jej los podzielą placówki w Białymstoku, Gdańsku, Łodzi i we Wrocławiu, które będą czynne do 10 grudnia.
Mając na uwadze zamknięcia kolejnych księgarń, skontaktowaliśmy się z grupą. Zapytaliśmy m.in. o to, czy są jakieś koszty, których wzrost w ostatnich latach wpłynął na prowadzoną przez spółkę działalność, a w konsekwencji na zamykanie kolejnych punktów.
Podkreślił, że przełomowym momentem była pandemia z 2020 r., kiedy to rynek księgarski zmagał się z "odpływem klientów do księgarń internetowych i marketplace'ów". - Brak regulacji oraz niezwykle silny rozwój e-commerce sprawiają, że małym, specjalistycznym księgarniom stacjonarnym trudno jest przetrwać na rynku. Mimo tych problemów, także dla dobra środowiska akademickiego, przez ostatnie cztery lata grupa PWN cały czas kontynuowała działalność księgarń stacjonarnych PWN - stwierdził Michał Zugaj.
- W kolejnych latach spory wpływ na pogłębiający się kryzys rynku księgarskiego miały też inflacja i wzrost cen książek (w takiej sytuacji jeszcze większa grupa klientów poszukiwała książek oferowanych przez sklepy internetowe z dużymi rabatami, a tych - choćby ze względu na wysokie koszty stałe - nie może zaproponować punkt stacjonarny) - dodał.
Nasz rozmówca przyznał, że przed 2020 r. sieć księgarń stacjonarnych PWN liczyła 11 punktów, a w 2024 r. - siedem. - Ostatnie lata walki o rentowność obejmowały m.in. rozwój oferty dla firm i instytucji oraz poszerzanie sprzedaży w modelu click&collect - we współpracy z księgarnią internetową PWN. Między innymi dzięki tym działaniom udało nam się przyciągnąć do księgarń wielu nowych klientów - wyjaśnił dyrektor ds. kluczowych klientów z grupy PWN.
- Niestety, skala zakupów stacjonarnych wciąż nie była w stanie pokryć gigantycznych kosztów prowadzenia księgarni, choćby w tak prestiżowych lokalizacjach jak Krakowskie Przedmieście w Warszawie. Czytelnicy, i z tą tendencją niezwykle trudno się zmierzyć, masowo wybierają zakupy w księgarniach internetowych - dodał.
Choć zapytaliśmy również o to, jak wygląda sytuacja finansowa zamykanych punktów, to nasz rozmówca przyznał, że "nie może przedstawić tego typu danych".
Z raportu opublikowanego na stronie Ogólnopolskiej Bazy Księgarń (OBK) wynika, że w ubiegłym roku z polskiej mapy zniknęło 97 księgarń. Najwięcej placówek zamknięto w woj. mazowieckim (17), śląskim (12) i małopolskim (11). W tym samym czasie w OBK zarejestrowano 46 księgarń. Z kolei z opublikowanego w marcu br. zestawienia wynika, że łączna liczba placówek księgarskich w Polsce wynosi 1690.
Olgierd Maletka