​Związkowcy rozmawiali z premierem m.in. o wstrzymaniu wydobycia i programie dla górnictwa

Zasady czasowego wstrzymania wydobycia w części kopalń w związku z pandemią koronawirusa oraz perspektywa dalszych rozmów o programie dla górnictwa i transformacji Śląska zdominowały wtorkowe spotkanie górniczych związków z premierem Mateuszem Morawieckim - wynika z informacji związkowców.

We wtorek - dzień po ogłoszeniu decyzji o wstrzymaniu na trzy tygodnie wydobycia w 12 kopalniach z powodu zagrożenia koronawirusem - szef rządu przyjechał do Katowic, by m.in. uczestniczyć w posiedzeniu wojewódzkiego sztabu kryzysowego i spotkać się z górniczymi związkowcami.

Dzień wcześniej liderzy górniczej i śląsko-dąbrowskiej "S" wysłali do premiera list, w którym m.in. postulowali, by to szef rządu - zamiast szefa MAP, wicepremiera Jacka Sasina - objął górnictwo swoim bezpośrednim nadzorem. Domagali się też wycofania decyzji o zatrzymaniu 12 kopalń, argumentując, że może to prowadzić do likwidacji kopalń i miejsc pracy. We wtorek, jeszcze przed spotkaniem z szefem rządu, w PGG uzgodniono zasady związane z przestojem.

- Porozumienie w PGG jest dobre, ponieważ zabezpiecza to, o co nam chodziło w stanowisku (przesłanym premierowi - PAP): że nie będzie sytuacji, kiedy po tych trzech tygodniach kwarantanny ludzie nie będą mieli gdzie wracać, bo ściany się zasypią, zawalą, zapalą itd. - tłumaczył szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz po spotkaniu z premierem.

Jako przykład związkowiec wymienił mysłowicką kopalnię Wesoła, gdzie jedna ze ścian wydobywczych musi być eksploatowana przez trzy zmiany wydobywcze ze względu na zagrożenie pożarowe. - Nawet jednodniowy postój groziłby tym, że ta ściana się zapali i nie byłoby gdzie wracać - nie byłoby wydobycia nie tylko przez trzy tygodnie, ale przez wiele miesięcy - tłumaczył Kolorz.

Dodał, że z PGG ustalono poziom zatrudnienia w poszczególnych kopalniach w czasie przestoju - ma on wahać od 40 do ponad 50 proc. normalnego obłożenia. - Chodzi o to, żeby w tych newralgicznych miejscach prowadzić wydobycie - ono będzie ograniczone, ale będzie prowadzone; nie będzie całkowicie wstrzymane - zapewnił lider śląsko-dąbrowskiej "S".

Według związkowców, Polska Grupa Górnicza nie pokryje całości kosztów 100-procentowego świadczenia wypłacanego górnikom w czasie przestoju - wcześniej premier zapowiedział wsparcie państwa w tym zakresie. "Prawdopodobnie PGG będzie wyrównywać tylko te 20 proc. postojowego" - mówił Kolorz, szacując miesięczne koszty dla spółki na ponad 30 mln zł, zamiast ok. 200 mln zł, które firma musiałaby wydać na całość postojowego. Nie podano, jak finansowane będzie 80 proc. świadczenia.

Najistotniejszym punktem spotkania związkowców z premierem - obok spraw związanych z czasowym wstrzymaniem wydobycia w kopalniach - była, zdaniem Kolorza, sprawa programu dla górnictwa oraz transformacji Śląska.

- Padła dosyć wyraźna deklaracja, że już najwyższy czas zacząć transparentnie rozmawiać o tym, jak będzie wyglądała transformacja Śląska i przede wszystkim jak będzie wyglądał program naprawczy dla sektora górniczego - relacjonował szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności.

Reklama

Odnosząc się do informacji prasowych, zgodnie z którymi operatorem restrukturyzacji miałby być katowicki Węglokoks, decydując o przyszłości kopalń, Kolorz ocenił, że nie jest to plan, o jaki chodzi związkowcom. - Określiliśmy dosyć jednoznacznie, że - z tych informacji, które do nas dotarły - raczej trudno nam to zaakceptować; to jest (...) pudrowanie syfa - powiedział.

- Wydaje się, że zainteresowanie pana premiera sytuacją w sektorze wydobywczym jest pozytywne, ale zawsze mówię, że po czynach ich poznamy. Zobaczymy, jak te rozmowy zaplanowane na końcówkę czerwca będą się toczyć. Mam nadzieję, że będziemy aż do białej krwi ustalać program transformacji sektora górniczego, energetycznego - wypracujemy taki program, który (...) nikomu nie zrobi krzywdy. To będzie niezmiernie trudne, ale uważam, że nie jest to niemożliwe - podsumował Dominik Kolorz.

Ani szef śląsko-dąbrowskiej "S" ani lider górniczej Solidarności Bogusław Hutek nie chcieli komentować swojego wcześniejszego postulatu, by wicepremier Jacek Sasin oddał nadzór nad górnictwem premierowi. Jak mówili, nie było to przedmiotem wtorkowych rozmów z szefem rządu.

Bogusław Hutek powiedział po rozmowach, że związkowcy czekają teraz przede wszystkim na program dla górnictwa, którego projekt resort aktywów państwowych ma przedstawić do konsultacji przed końcem czerwca. Związkowcy liczą też na wzmożony odbiór węgla z kopalń przez energetykę w czerwcu.

Hutek ocenił, że jeżeli wstrzymanie wydobycia w kopalniach spowoduje, że epidemia koronawirusa nie będzie się rozszerzała i nie trzeba będzie z tego powodu zatrzymywać kolejnych kopalń, to jest to zasadne.

- Nam chodziło o to, żeby nie zatrzymywać kopalń w taki sposób, że nie będą w ogóle pracować. Wtedy na niektórych kopalniach nie byłoby powrotu do niczego, nie byłoby co wydobywać, a kopalnia byłaby całkowicie zamknięta - odbudowanie frontów trwałoby rok - mówił dziennikarzom lider górniczej Solidarności.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: górnictwo polskie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »