Giełdy. Hossa wybiera Wall Street, a omija GPW
Choć główne indeksy amerykańskiej giełdy wczoraj lekko spadły, to S&P500 i Nasdaq nadal są w pobliżu historycznych szczytów. Po wczorajszych wzrostach blisko rekordów wszech czasów znalazły się także DAX we Frankfurcie i CAC w Paryżu. Nasz WIG20 wygląda dużo gorzej - stracił prawie 1 proc. i niebezpiecznie zbliżył się do granicy 2300 punktów.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Indeksom w Nowym Jorku przydarzyły się słabsze sesje w połowie poprzedniego tygodnia. Amerykańskich inwestorów przestraszył wówczas skok inflacji do 6,2 proc. - poziomu najwyższego od 1990 roku. Zaczęto spekulować, że Rezerwa Federalna w przyspieszonym tempie zacznie podnosić stopy procentowe. Dziś lęk przed zaostrzeniem polityki monetarnej jest mniejszy.
Ekonomiści są zdania, że powodem poprawy nastrojów na Wall Street w tym tygodniu są wyjątkowo dobre dane z amerykańskiej gospodarki. Produkcja przemysłowa w październiku była o 1,6 proc. większa niż we wrześniu, po spadku o 1,3 proc. miesiąc wcześniej. Analitycy spodziewali się poprawy produkcji tylko o 0,7 proc.
Z kolei sprzedaż detaliczna w USA w październiku była o 1,7 proc. większa niż we wrześniu i nominalnie osiągnęła najwyższy wynik w historii. Miesiąc wcześniej sprzedaż zwiększyła się o 0,8 proc.
- Ważniejsze jest patrzenie na to, co konsumenci robią, a nie na to, co mówią. Są zaniepokojeni wyższą inflacją, ale wciąż w dobrej formie i nadal wydają pieniądze - podsumował sytuację Gus Faucher, główny ekonomista PNC Financial cytowany przez agencję Reuters.
Dobre dane o produkcji i sprzedaży powinny być dla amerykańskiego banku centralnego punktem wyjścia do przeprowadzenia szybszej normalizacji polityki pieniężnej. W tej chwili rynki oceniają, że pierwsza podwyżka praktycznie zerowej stopy funduszy federalnych nastąpi w czerwcu 2022 roku.
Na tempo zaostrzania polityki monetarnej w USA duży wpływ może mieć jednak decyzja o nominacji na stanowisko prezesa Fed. Kadencja Jerome Powell’a kończy się w lutym 2022 roku. Nie jest pewne czy będzie on szefem Rezerwy Federalnej przez kolejne 4 lata. Decyzję w tej sprawie prezydent Joe Biden ma podjąć do końca listopada.
Spore szanse na objęcie stanowiska ma Lael Brainard. Mówi się o niej, że jest większą zwolenniczką utrzymywania łagodnej polityki pieniężnej niż Powell - też uznawany za "gołębia". Lael Brainard jest jedynym członkiem Rady Gubernatorów Fed mianowanym za rządów Demokratów. Zasiada w niej od stycznia 2014 roku z nominacji prezydenta Baracka Obamy. Mówi się, że ma mocne poparcie lewego skrzydła Partii Demokratycznej, któremu nie podoba się polityka Powell’a.
Wcześniej Brainard była doradcą ekonomicznym Billa Clintona oraz podsekretarzem stanu w departamencie skarbu za Baracka Obamy. Urodziła się w Hamburgu, a dzieciństwo i wczesną młodość spędziła w RFN i Polsce, gdyż jej ojciec był dyplomatą. Ukończyła Wesleyan University (w 1983 roku), a doktorat zrobiła na Harvard University (w 1989 roku).
Duży, o ile nie decydujący, udział w hossie na Wall Street mają spółki chwalące się bardzo dobrymi wynikami finansowymi. Pod względem relacji cen do oczekiwanych zysków akcje spółek amerykańskich są o około 30 proc. droższe od europejskich, co jest wartością niewidzianą od 16 lat.
Raporty za trzeci kwartał 2021 roku pokazały już prawie wszystkie firmy wchodzące w skład indeksu S&P500. Aż 80 proc. z nich osiągnęło rezultaty lepsze od prognozowanych, a zysk na akcję miały średnio o blisko 40 proc. wyższy niż rok temu. Wielu analityków podnosi prognozy dla amerykańskiego rynku akcji. Eksperci Goldman Sachs właśnie podwyższyli przyszłoroczny docelowy poziom S&P500 do 5100 punktów (dziś jest to 4688).
Ben Laidler, strateg rynków globalnych w eToro, podkreśla, że jego firma spodziewała się, że S&P500 osiągnie pułap 4700 punktów pod koniec tego roku, a cel na 2022 rok wyznaczyła na 5050 punktów. - Efekt "Halloween" rozpoczyna sezonowo najsilniejsze sześć miesięcy w roku - przypomina Ben Laidler.
We wtorek niektórzy inwestorzy z Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie mieli nadzieję, że panujące ostatnio nastroje spadkowe zostały przełamane. WIG20 zakończył notowania na małym plusie, jednak wielka w tym zasługa Allegro - spółki która podrożała aż o 5,6 proc.
W środę Allegro potaniało o 3 proc., a WIG20 ugiął się pod ciężarem spadków. Główny wskaźnik naszej giełdy był wczoraj jednym z najgorzej radzących sobie indeksów w Europie - stracił prawie 1 proc. i jest teraz na poziomie 2317 punktów. Tym samym WIG20 niebezpiecznie zbliżył się do granicy 2300 punktów. Ten poziom jest uznawany za psychologicznie ryzykowny. Po raz ostatni był przełamywany pod koniec września tego roku.
W środę źle wypadły także inne wskaźniki GPW. Szeroki WIG cofnął się o ponad 0,8 proc. (do poziomuz początku października), mWIG40 stracił prawie 0,9 proc., a sWIG80 nieco ponad 0,1 proc.
Zdaniem wielu analityków, giełdy rynków wschodzących - w tym polska GPW - są w tej chwili ofiarami silnego dolara. Amerykańska waluta wzmacnia się, bo światowi inwestorzy spodziewają się, że Fed mimo wszystko podniesie stopy procentowe szybciej niż Europejski Bank Centralny. Szefowie EBC nadal odżegnują się od możliwości rezygnacji z luźnej polityki pieniężnej, choć dynamika cen w strefie euro ponad dwukrotnie przewyższa 2-procentowy cel inflacyjny.
Za dolara trzeba w tej chwili płacić ponad 4,11 zł, czyli najwięcej od maja 2020 roku. Euro kosztuje niewiele ponad 1,13 dolara, czyli najmniej od lipca zeszłego roku.
Jacek Brzeski