Niektórych walut nie wpłacisz już w polskim banku. I to być może nie koniec
Najpierw duńskie banki przestały przyjmować swoją walutę w gotówce z zagranicy, dlatego koron nie przyjmują też banki w Polsce. Teraz ten sam problem dotknął waluty Szwecji i Norwegii. Czy osoby z gotówką w obcych walutach mają powody do niepokoju?
- Duńskie banki przestały przyjmować korony z zagranicy
- W efekcie duńskich koron w gotówce nie przyjmują banki na całym świecie
- W samej Danii nie ma ograniczeń w płatności gotówką
- Podobny problem dotknął też właścicieli koron norweskich i szwedzkich
- To pierwsza taka sytuacja na rynkach finansowych
To bardzo nietypowa sytuacja - pod pretekstem zapisów ustawy o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy duńskie banki komercyjne zaprzestały importu duńskich koron (DKK) w gotówce. Oznacza to, że - choć brzmi to paradoksalnie - odmawiają one wszystkim zagranicznym bankom, partnerom czy instytucjom przyjęcia wpłat... we własnej walucie narodowej. W efekcie DKK w gotówce nie przyjmują też banki w innych krajach, także w Polsce. Narodowy Bank Polski i Związek Banków Polskich wspólnie z Narodowym Bankiem Danii próbują rozwiązać problem, ale na razie bez skutku. Co więcej - taki sam ruch wykonały właśnie banki w Szwecji i Norwegii.
- To nie są regulacje na poziomie rządu czy parlamentu, a decyzje banków, czyli prywatnych firm. Sytuacja jest o tyle wyjątkowa, że integralną częścią międzynarodowego obrotu gotówkowego jest akceptacja narodowej waluty przez banki komercyjne (tj. polskie banki komercyjne zawsze przyjmują złotówki, niemieckie euro, brytyjskie funty itd.). W dodatku w przypadku Danii i Szwecji ma to miejsce w obrębie jednego organizmu gospodarczego, jakim jest Unia Europejska - podkreśla w rozmowie z Interia Biznes Aleksander Pawlak, prezes firmy Tavex.
Co ciekawe w samych tych krajach problemu nie ma - nadal można tam np. iść do sklepu na zakupy i zapłacić gotówką. Jeśli się więc tam wybieramy - warto kupić gotówkę w polskim kantorze, bo np. duńska korona z uwagi na brak płynności jest ona o 20 proc. tańsza od kursu rynkowego stosowanego np. przy płatnościach kartą.
Zgoda, że obrót tymi trzema walutami w Polsce - biorąc pod uwagę jego skalę - to kwestia raczej marginalna, choć warto pamiętać że np. w samej Norwegii mieszka oficjalnie ponad 120 tys. Polaków. Sprawa rodzi jednak obawy i pytania. Podobną sytuację z euro czy amerykańskim dolarem trudno sobie wyobrazić, ale już w kwestii brytyjskiego funta nie jest to tak do końca wykluczone.
- Teraz widzimy, jak ważne dla systemu finansowego jest zaufanie, że instytucje i ludzie będą wywiązywać się ze swoich zobowiązań. Gdyby - czysto teoretycznie - podobną decyzję podjęły brytyjskie banki, to nie ma realnych instrumentów, by ją bez jego zgody uchylić - przyznaje Aleksander Pawlak.
W normalnych warunkach banki, gdy zgromadzą nadwyżkę gotówki w obcej walucie (np. polskie banki zgromadzą nadwyżkę euro), mogą w każdej chwili odsprzedać te nadwyżki bankom, np. niemieckim, i otrzymać za nie przelew w euro. Tego typu transakcje są powszechne na rynku międzybankowym na większości par walutowych, na których są duże obroty. Gotówka jest wtedy fizycznie transportowana do kraju - nabywcy. W praktyce - ze względu na koszty - mówimy o przewiezieniu co najmniej kilku milionów euro. Z czasów pandemii pamiętamy, że w niektórych bankach brakowało dolarów czy euro - wynikało to nie z kłopotów tych banków, a z problemów logistycznych.
- Był wtedy bardzo duży popyt na obce waluty, ale samoloty były uziemione i po prostu nie było jak przywieźć gotówki. To wtedy jeden z polskich banków czarterował samoloty, by przywozić dolary ze Szwajcarii - przypomina prezes Pawlak.
Po napaści Putina na Ukrainę polskie banki z powodu sankcji przestały obracać walutami rosyjską i białoruską, ale wciąż można je kupić i sprzedać w kantorach, choć nie wszystkich. Oferowane tam kursy są bardzo niskie ze względu na brak popytu. Polskie banki nie handlują też ukraińską hrywną - akcja prowadzona przez kilka miesięcy przez PKO BP i NBP dobiegła już końca. Nie ma natomiast problemu z operacjami gotówkowymi na hrywnie w kantorach, a ruch na tej walucie jest tak duży, że kurs wyregulował się sam.
Wojciech Szeląg