Rozliczenie PIT w tym roku do 2 maja. Co robić, gdy nie masz pieniędzy na dopłatę do podatku?
Rozliczamy PIT na ostatnią chwilę, okazuje się, że mamy niedopłatę, a nam... brakuje pieniędzy - co zrobić? Jest wyjście, ale trzeba bardzo uważać, bo urząd działa inaczej niż myśli podatnik.
- Podatnik może wnioskować o odroczenie zapłaty podatku lub rozłożenie go na raty
- W tym roku wniosek trzeba złożyć najpóźniej 2 maja
- Wniosek nie wstrzymuje postępowania ws. niezapłacenia podatku w terminie
- Urząd skarbowy może, ale nie musi przychylić się do wniosku
- Za czas rozpatrywania naszego wniosku urząd naliczy nam odsetki
Indywidualny podatnik praktycznie nie może się już spóźnić z wysłaniem swojego PIT-a - nawet jeśli w ogóle tego nie zrobi, zeznanie "złoży się samo", a dokładniej - zrobi to za nas system Twój e-PIT. Przelew z ewentualną dopłatą musimy jednak wysłać sami - co jednak gdy okazało się, że nie mamy na to pieniędzy? Mało kto pamięta, że możemy złożyć wniosek o odroczenie zapłaty zaległego podatku lub rozłożenie go na raty.
Warunek podstawowy i absolutnie konieczny to złożenie wniosku do naszego urzędu skarbowego. Trzeba to zrobić najpóźniej 2 maja, nie musimy za to wyjaśniać powodów opóźnienia. Wniosek składamy pisemnie, w dowolnej formie, bo żaden specjalny formularz nie istnieje i czekamy na przesyłkę z urzędu.
Po kilku tygodniach urząd skarbowy powinien nam przysłać gruby pakiet dokumentów do wypełnienia - w praktyce musimy opisać w nich całą naszą sytuację materialną. Powinniśmy też zadeklarować w jakim terminie gotowi jesteśmy zapłacić należny podatek lub na ile rat chcielibyśmy go rozłożyć i zaproponować ich wysokość. W tym momencie dobrze jest też zadeklarować, że powodem wniosku jest sytuacja materialna, a brak jego uwzględnienia zdestabilizuje funkcjonowanie całego gospodarstwa domowego - tu możemy dołączyć potwierdzenia opóźnień w regulowaniu opłat za mieszkanie czy szkołę dziecka. Trzeba pamiętać, że decyzja urzędu jest całkowicie uznaniowa - może się zgodzić, ale wcale nie musi. Liczyć się będzie jego ocena naszej sytuacji i podatkowej przeszłości oraz to, czy zgodę na odroczenie otrzymaliśmy już kiedykolwiek wcześniej. Co bardzo ważne - niezależnie od ostatecznej decyzji od niezapłaconej kwoty naliczane są ustawowe odsetki, aktualnie to 16,5 proc. w skali roku - sporo, ale i tak mniej niż oprocentowanie pożyczki gotówkowej w większości banków. Do tego dodać trzeba niewielką opłatę skarbową za rozpatrzenie wniosku.
W całej sprawie jest jednak trik, z którego koniecznie musimy zdawać sobie sprawę. Zgodnie z prawem nasz wniosek, złożony do jednego działu w urzędzie skarbowym, nie wstrzymuje postępowania, jakie z tytułu niezapłacenia podatku w terminie prowadzi urzędnik innego działu, choć obaj mogą siedzieć w tym samym pokoju. Przekonał się o tym w ubiegłym roku pewien mieszkaniec Warszawy z którym rozmawialiśmy: złożył odpowiedni wniosek, wypełnił wymagane dokumenty i co miesiąc odbierał kolejne pisma z urzędu skarbowego, że rozpatrywanie jego sprawy "zostaje przedłużone". Bardzo się zatem zdziwił, gdy pewnego dnia urząd skarbowy po prostu wszedł na jego konto bankowe i w ramach egzekucji skarbowej zajął na nim odpowiednią kwotę wraz z odsetkami (dodajmy, że bank nie może się na to nie zgodzić). Kolejne pismo z urzędu zawierało informację, że wniosek podatnika o odroczenie podatku został odrzucony jako... już "bezprzedmiotowy". Optymistyczne w tej historii jest tylko to, że żadnej dodatkowej kary podatnik zapłacić nie musiał.
Podsumowując zatem: jeśli brakuje nam pieniędzy, zapłatę podatku możemy de facto odroczyć o kilka czy nawet kilkanaście tygodni. W tym czasie jednak jak najszybciej postarajmy się zwrócić należną kwotę i nie ufajmy uspokajającym pismom z urzędu skarbowego o tym, że nasza sprawa "jest w dalszym ciągu rozpatrywana". Bo, owszem, jest, ale wcale nie tak jak nam się wydaje.
Wojciech Szeląg