Świat w ziarnku piasku, czyli przegląd plaż na nadchodzący sezon zimowych chłodów
Zima zbliża się do nas coraz większymi krokami. Wiele osób w poszukiwaniu ciepła wybiera wtedy zagraniczny wyjazd. Gdzie warto się wybrać, aby zimowy urlop był niezapomniany?
Polskie plaże w czasie wakacji nie zachęcają. Pogoda często pozostawia wiele do życzenia, a kiedy aura dopisuje, możemy liczyć niezawodnie na tłumy spragnionych słońca turystów, starających się wygospodarować na wyłączność jak największą połać złocistego piasku. Dodajmy do tego brak infrastruktury i wysokie ceny, a odpowiedź na pytanie o sens próby wypoczynku w ten sposób nasuwa się sama.
Odrobina cierpliwości może jednak zostać nagrodzona, bo kiedy w nasze strony zawitają zimowe chłody, na zachodniej półkuli, po drugiej stronie Atlantyku, sezon plażowania dopiero się rozpocznie.
Plaża nie musi być jednak miejscem nudnym, sprzyjającym jedynie leniwemu wygrzewaniu się w słońcu. Wiele z nich, to miejsca, które warto zobaczyć ze względu na ich unikatowy charakter, tło kulturowe lub nietypową lokalizację.
Stojące na szczycie urwistego skalnego klifu pozostałości po mieście Majów, górujące nad położonym poniżej turkusowym oceanem, którego fale rozlewają się na niemal całkowicie białym piasku łagodnie opadającej plaży, sprawiają, że El Castillo uważana jest za jedną z najbardziej malowniczych plaż na świecie.
Szacuje się, że już w roku 200 n.e. działał tutaj prężnie rozwijający się port o nazwie Zama, największy na Jukatanie ośrodek handlu obsydianem, sprowadzanym ówcześnie z terenów dzisiejszej Gwatemali. Miejsce to przyciąga wielu turystów, jednak większość z nich przyjeżdża na plażę na krótko w ramach zorganizowanych wycieczek do Tulum.
Najkorzystniej jest pojawić się tu o wschodzie słońca, który oglądany z perspektywy 12-metrowego klifu robi ogromne wrażenie. Wczesna pora gwarantuje też niewielką liczbę odwiedzających i znośne temperatury. Tulum posiada dobrze rozwiniętą infrastrukturę, oparło się przy tym fali nadmiernej urbanizacji, zachowując wiele z pierwotnego charakteru, pomimo bliskości głośnego i ludnego Cancun.
Playa del Amor, jak również bywa nazywana, jest prawdziwą perełką wśród plaż i dostanie się na nią wymaga nieco trudu. Położona jest na jednej z niezamieszkanych Wysp Marieta, na zachód od Puerto Vallarta. Najdogodniej dopłynąć do niej z Punta de Mita, niewielkiej miejscowości turystycznej na północnym skraju Bahia de Banderas, po uzyskaniu specjalnej przepustki.
Kiedy dotrzemy już do wyspy, pozostanie jeszcze tylko pokonać zalewany wodami przypływu skalny tunel. Po co tyle zachodu? By móc spędzić dzień na najbardziej odosobnionej plaży na Ziemi. To właśnie specyficznemu położeniu Ukryta Plaża zawdzięcza swoją potoczną nazwę. Powstała w zapadlisku naturalnej, wymytej przez ocean, jaskini, przez co otoczona jest na całym obwodzie skalnym okręgiem pozostałym po "suficie" zawalonej podziemnej komory.
Z czasem jaskinia wypełniła się naniesionym przez wodę drobnym piaskiem, tworząc idealne miejsce do wypoczynku. Tropikalny klimat sprawia, że przez okrągły rok pogoda jest słoneczna. Miejsce to jest wyjątkowe również z innych powodów. Wyspy Marieta stanowią park narodowy i cechują się wysoką bioróżnorodnością, a w wodach okalających wyspy podziwiać można ogromne manty i humbaki.
Zatoka Moskitów nie zachwyca nazwą, jednak z pewnością jest miejscem wprawiającym w zachwyt. Południowe wybrzeże należącej do Portoryko Wyspy Vieques to miejsce szczególne, zwłaszcza po zapadnięciu zmroku. Nie chodzi bynajmniej o nocne rozrywki na szerokich, piaszczystych plażach zatoki, a raczej o jej mikroskopijnych mieszkańców - jednokomórkowe bruzdnice, które posiadają zdolność bioluminescencji, czyli świecenia w ciemności.
Wytwarzanie światła to odruch obronny tych stworzeń, wywoływany np. przez dotyk innych organizmów lub gwałtowny ruch wody, fale, etc. Dlatego też plaże na południu Vieques mienią się w nocy intensywnym błękitem i neonową zielenią, szczególnie podczas nowiu, gdy księżyc jest niewidoczny.
Najlepszym sposobem na podziwianie tego fenomenu z bliska jest wypożyczenie kajaka bądź kanoe z przezroczystym dnem i udanie się na nocny rejs wzdłuż wybrzeża (z lokalnym przewodnikiem). Populacja bruzdnic, zamieszkująca wody Zatoki Moskitów, uznana jest za posiadającą najsilniejszą bioluminescencję, co potwierdzone zostało wpisem do Księgi Rekordów Guinnessa w 2008 roku.
To prawdopodobnie jedyna plaża na świecie, na której przelatujące nisko samoloty nie są irytującym problemem, ale popularną atrakcją. Co więcej, często gromadzą się tu duże grupy miłośników lotnictwa, podziwiających czterosilnikowe kolosy lądujące na lotnisku Princess Juliana International w Philipsburgu, po holenderskiej stronie wyspy.
Amatorzy mocnych wrażeń rzadko poprzestają jedynie na obserwacji. Niektórzy dają się porwać podmuchowi silników startujących odrzutowców, który spycha ich do morza. Ta niebezpieczna forma rozrywki nie zyskała aprobaty miejscowych władz, które zdecydowały się ustawienie stosownych znaków ostrzegawczych.
Tym, którzy nie planują ekstremalnych doznań, pozostaje plaża Baie Orientale na północnym wybrzeżu, zarządzanym przez Francuzów, określana często jako "karaibskie St. Tropez". Znajdziemy tu infrastrukturę na najwyższym poziomie, luksusowe hotele i restauracje. W sezonie od grudnia do marca można spotkać tu gwiazdy muzyki i kina, a także śmietankę światowego biznesu. Ciekawostką może być też znajdująca się w pobliżu plaża dla naturystów.
Kiedy Karol Darwin dotarł do archipelagu Galapagos na pokładzie okrętu "Beagle", nie miał wątpliwości, że miejsce jest szczególne. Długotrwała izolacja i brak zainteresowania ze strony osadników sprawiły, że jak nigdzie indziej rozwinęła się tutaj przyroda, tworząc najróżniejsze, niespotykane nigdzie indziej formy. Ponieważ nikt nigdy na wyspach nie polował, żyjące tu zwierzęta są często pozbawione strachu przed człowiekiem, co pozwala na swobodną obserwację.
Na szczególnie bliskie spotkania możemy liczyć na plażach Zatoki Gardnera, znajdującej się na wschodnim wybrzeżu Wyspy Espanola. Największymi przedstawicielami lokalnej fauny są lwy morskie, których niezliczone grupy wygrzewają się leniwie na łagodnie opadającym do oceanu piaszczystym brzegu.
Spotkać tu można również niebieskonogie głuptaki i endemiczny gatunek albatrosów. Pod wodą natrafimy na bajecznie kolorowe rafy, zamieszkane przez gatunki ryb charakterystyczne tylko dla Galapagos. Tu również spotkamy wszędobylskie lwy morskie, tym razem będziemy świadkami gracji i szybkości, z jaką się poruszają i polują. Największą zaletą będzie jednak widoczny brak w najbliższym otoczeniu przedstawicieli naszego własnego gatunku.
Niezależnie od długości i szerokości geograficznej, nasze oczekiwania są podobne. Ma być piaszczysta, bez wiatru, z krystalicznie czystą, błękitną wodą. Na szczęście nie wszystkie takie są. Warto poszukać tych odchodzących od powszechnego kanonu, choćby po to, by każdy urlop był trochę inny. Jak w życiu.
Maciej Korzeniowski, Noble Concierge