Kto będzie budował polskie mieszkania?
Branża budowlana w najbliższym czasie może się zmierzyć z poważnym problemem - brakiem rąk do pracy. Przyczyną tego stanu rzeczy jest wojna w Ukrainie. Pojawić się mogą również kłopoty z importem materiałów i ich rosnącymi cenami.
Pomagajmy Ukrainie - Ty też możesz pomóc!
Eksperci ze Stowarzyszenia Wykonawców Elewacji podają, że około 60 proc. pracowników polskich budów to obywatele Ukrainy. Problem tkwi w tym, że wielu z nich dostało powołanie do wojska lub z własnej woli wraca do swojego kraju, by bronić go przed rosyjskim agresorem. Część mężczyzn zdążyła już wyjechać, inni przygotowują się do opuszczenia Polski w najbliższym czasie. Branża liczy się więc z możliwym spowolnieniem prac.
- Najbliższe miesiące pokażą, czy ta sytuacja przełoży się na opóźnienia w harmonogramach realizacji projektów deweloperskich. Duże problemy mogą pojawić się na budowach, które opierały się głównie na pracownikach z ukraińskim obywatelstwem - mówi Bartłomiej Rzepa, członek zarządu spółki realizującej inwestycję Osiedle Symbioza. - Bez wątpienia, tak istotny odpływ pracowników wpłynie na wzrost wynagrodzeń w budownictwie i tym samym wzrost kosztów realizacji inwestycji - dodaje.
Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej podaje, że w 2021 r. branża budowlana zatrudniała 373 tys. Ukraińców, o 21 proc. więcej niż rok wcześniej, co stanowiło prawie 80 proc. pracujących legalnie na budowach cudzoziemców. Gdyby odpływ tych pracowników osiągnął 25 proc., branża straciłaby aż 75 - 100 tys. osób.
Sami deweloperzy nie zatrudniają co prawda wielu ludzi zza naszej wschodniej granicy, ale u podwykonawców jest to już częsta praktyka - Wojna może mieć wpływ na polską budowlankę, ale jeszcze za wcześnie, żeby prorokować, co dokładnie się wydarzy. Zauważalny odpływ pracowników miałby bez wątpienia znamienny wpływ zarówno na niektóre sektory usług, jak i całą branżę, a ceny niektórych zleceń podwykonawczych wzrosłyby z powodu braku mocy produkcyjnych. Jednak prognozowanie przyszłości w jakimkolwiek aspekcie jest obecnie mocno utrudnione - mówi Marek Szmolke, wiceprezes Grupy Deweloperskiej Start.
Wpływ wojny w Ukrainie na sytuację polskiej budowlanki nie skończy się jednak na problemach kadrowych. Jak czytamy w najnowszym raporcie Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa, branża musi przygotować się na opóźnienia spowodowane nie tylko odpływem pracowników, ale też m.in. problemami z płynnością dostaw surowców sprowadzanych z Ukrainy, Białorusi i Rosji - to głównie cement, kruszywa, wyroby ze stali, aluminium oraz drewno. Poza tym wciąż drożeją materiały budowlane, a w obliczu wojny podwyżki te będą coraz bardziej dotkliwe.
W konsekwencji spowoduje to również podwyżkę cen mieszkań. Jeszcze na początku roku eksperci spodziewali się raczej uspokojenia i powrotu rynku do normy, jednak obecna sytuacja może zweryfikować te poglądy. - Pierwsze skutki wojny są widoczne już teraz. Poważnym problemem dla branży jest przede wszystkim wzrost cen materiałów budowlanych - nawet o kilkadziesiąt procent. Skokowe i nieprzewidywalne zmiany cen, uniemożliwiają przygotowywanie długoterminowych wycen. Poza tym trudna jest sytuacja na samych budowach - zaczyna się tam pojawiać odczuwalny deficyt pracowników. Dużo osób z Ukrainy, które dotychczas pracowały na budowach, wyjechało lub bierze taką opcję pod uwagę. Dla wielu deweloperów jest to więc czas na wstrzymanie niektórych prac po to, by lepiej oszacować koszty inwestycji, dokonać niezbędnych korekt, by finalnie przedsięwzięcie okazało się rentowne - analizuje Grzegorz Woźniak, prezes spółki Quelle Locum.
Trudno przewidzieć czas trwania wojny na wschodzie i jej ostateczny wpływ na branżę nieruchomości, jednak można być pewnym, że już wkrótce nastąpi znacząca zmiana sytuacji geopolitycznej w całej Europie. W najbardziej pesymistycznym wariancie Polska może wyhamować z działalnością budowlaną i zostać uznana przez zagranicznych inwestorów za kraj podwyższonego ryzyka inwestycyjnego.
Bardziej pozytywny scenariusz, czyli deeskalacja konfliktu oraz utrzymanie prozachodniej polityki zagranicznej przez ukraiński rząd, zakładałby z kolei napływ środków finansowych na odbudowę tamtejszej gospodarki oraz infrastruktury. Byłaby to szansa dla krajowych firm budowlanych na rozszerzenie działalności o nowy kierunek. Jak będzie, przekonamy się wkrótce.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze