NBP krytycznie o programie "Pierwsze mieszkanie". "Skorzystają głównie zamożni"
NBP wydał opinię na temat rządowego projektu programu "Pierwsze mieszkanie". W opinii banku centralnego nie zwiększy on dostępności mieszkań, podbije za to ich ceny. Ponadto, zdaniem NBP, na programie skorzystają głównie osoby zamożne.
"Rozwiązania proponowane w projekcie ustawy wspierają jedynie stronę popytową na rynku nieruchomości, przez co nie przyczyniłyby się w zauważalny sposób do zwiększenia dostępności mieszkań w Polsce. Ze względu na fakt, że instrument 'bezpieczny kredyt 2 proc.' wspierałby jedynie stronę popytową na rynku nieruchomości, jego wprowadzenie oddziaływałoby w kierunku wzrostu cen mieszkań, przyczyniając się do poprawy sytuacji finansowej deweloperów, a także podmiotów gospodarczych, które są obecnie właścicielami wielu mieszkań, w tym osób zamożnych" - napisano w opinii.
"Wyższe ceny mieszkań ograniczałyby jeszcze bardziej ich ogólną dostępność dla części populacji, która nie byłaby uprawniona do korzystania z tego instrumentu. W ocenie skutków regulacji projektu wskazano, że jednym z oczekiwanych efektów jego wprowadzenia jest utrzymanie wysokiego poziomu nowych inwestycji mieszkaniowych, jednak w ocenie NBP, cel ten można byłoby skuteczniej osiągnąć poprzez działania zmierzające do zwiększenia podaży mieszkań, a nie stymulujące popyt. W szczególności, podejmowane działania powinny koncentrować się na zwiększeniu zasobu mieszkań socjalnych i tanich mieszkań na wynajem" - dodano.
W ocenie NBP realizacja programu o tak znacznej skali (wzrost wydatków budżetu państwa szacowany w ocenie skutków regulacji na ok. 16 mld zł w horyzoncie 10 lat) może wypierać przedsięwzięcia rozwojowe poprzez utrwalenie obecnej struktury bilansów banków, zdominowanej przez kredyty mieszkaniowe.
Jak wskazuje bank centralny, głównymi beneficjentami proponowanych rozwiązań byłyby relatywnie dobrze sytuowane gospodarstwa domowe, sektor bankowy oraz deweloperzy.
"Ze wsparcia kredytowego oraz dopłat do oszczędzania korzystać mogłyby bowiem wyłącznie osoby o odpowiednio wysokich, stałych dochodach, a więc gospodarstwa domowe, które generują nadwyżki finansowe umożliwiające oszczędzanie i spłatę kredytu. Z kolei gorzej sytuowane osoby - których nie stać na najem mieszkania na rynku i które nie mogłyby uzyskać kredytu (ani nie są w stanie gromadzić oszczędności ze względu na niskie dochody) - nie uzyskałyby poprzez dopłaty do kredytu (i do oszczędzania) wsparcia" - napisano.
"Jednocześnie, poprzez oddziaływanie w kierunku wzrostu popytu na rynku nieruchomości, instrumenty przewidziane w projekcie mogłyby wręcz utrudnić dostęp do mieszkań dla części mniej zamożnych gospodarstw domowych. W ocenie skutków regulacji projektu jest mowa o tym, że wsparcie w spłacie kredytu będzie kierowane do mniej zamożnych, młodych gospodarstw domowych, które dopiero budują swoją pozycję zawodową" - dodano.
Taka teza budzi istotne wątpliwości NBP.
"Po pierwsze, wiele niezamożnych gospodarstw domowych nie posiadałoby wystarczającej zdolności kredytowej, aby skorzystać ze wsparcia. Po drugie, zamożne gospodarstwa miałyby silny bodziec, by skorzystać z tego wsparcia, pomimo że byłyby w stanie zaciągnąć kredyt na warunkach rynkowych. Bodźcem tym jest duża skala proponowanych dopłat z perspektywy pojedynczego beneficjenta - w ciągu 10 lat mogłaby ona sięgnąć nawet 200 tys. zł" - napisano.
Ryzyko niewłaściwego ukierunkowania wsparcia występuje również, zdaniem NBP, w przypadku proponowanych dopłat do oszczędzania na cele mieszkaniowe w ramach instrumentu "Konto mieszkaniowe".
"W szczególności, beneficjentami tego programu mogą być względnie zamożne rodziny planujące zakup mieszkania dla swoich dorastających dzieci, który zostałby zrealizowany niezależnie od wsparcia państwa. Proponowane w projekcie rozwiązania pozwolą tym rodzinom na skorzystanie z dopłaty ze środków publicznych, która nie przyczyni się do poprawy sytuacji mieszkaniowej ludności. Takie ukierunkowanie wsparcia budzi zastrzeżenia co do jego celowości i efektywności nakładów na realizację programu. Wydatki te - szacowane w OSR na ok. 16 mld zł w horyzoncie 10 lat od wejścia w życie zmian - ponosiłby sektor finansów publicznych, tj. ogół podatników" - wskazuje bank centralny.
W ocenie NBP konstrukcja programu może stanowić negatywny bodziec oddziałujący w kierunku "ograniczenia dzietności i mobilności pracowników na rynku pracy".
NBP pisze, że uzależnienie dopłat od prowadzenia gospodarstwa domowego w zakupionym w ramach programu mieszkaniu przez 10 lat może w tym okresie negatywnie oddziaływać na zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych części gospodarstw domowych, gdyż sprzedaż, celem zamiany mieszkania na inne (np. większe, wskutek zmian potrzeb życiowych związanych z powiększeniem rodziny, czy też w innej miejscowości, w związku ze zmianą pracy) wiązałaby się z wygaszeniem dopłat.
Biznes INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Rozwiązania zaproponowane w programie "Pierwsze mieszkanie" stanowią silny czynnik pro-popytowy na rynku nieruchomości - oceniło w opinii do projektu ustawy Ministerstwa Finansów. W ocenie resortu, może to grozić wzrostem cen na rynku mieszkaniowym w krótkim okresie.
"Wskazania wymaga, odbudowa popytu na mieszkania, który w grudniu 2022 r. znajdował się na poziomie o ok. 60 proc. niższym niż w analogicznym okresie 2021 r. Jednocześnie po stronie podażowej również widać zdecydowane załamanie, liczba rozpoczętych inwestycji mieszkaniowych w listopadzie 2022 r. była o ok. 40 proc. niższa niż w analogicznym okresie 2021 r." - napisano w opinii.
Zobacz również: