Rynek domów jednorodzinnych zamiera. Polityczne napięcia utrudniają sytuację

Ceny domów jednorodzinnych osiągnęły pułap, który coraz częściej odstrasza kupujących - alarmuje "Puls Biznesu". Jak wynika z najnowszych danych, zainteresowanie domami wyraźnie spadło, a rynek może czekać korekta. Równocześnie politycy spierają się o przyszłość mieszkań społecznych.

Po pandemicznym boomie i latach dynamicznych wzrostów cen, polski rynek nieruchomości staje dziś w obliczu spowolnienia. Sektor domów jednorodzinnych, jeszcze niedawno silnie napędzany rosnącą potrzebą przestrzeni życiowej, wyraźnie hamuje. Dzieje się to w czasie, gdy w Sejmie i Senacie toczą się gorące spory o nowy kształt polityki mieszkaniowej państwa. Te dwa równoległe zjawiska pokazują, że zarówno prywatny, jak i publiczny segment mieszkalnictwa potrzebują dziś klarownych decyzji - i więcej przewidywalności.

Reklama

Rynek domów w hibernacji. Duży spadek zainteresowania

W drugim kwartale tego roku zainteresowanie domami jednorodzinnymi spadło aż o 9 proc. w porównaniu z pierwszym kwartałem. W ujęciu rocznym oznacza to spadek o 2 proc. Dane pochodzą z serwisu Nieruchomosci-online.pl i wskazują na coraz większą ostrożność potencjalnych kupujących - czytamy w czwartkowym (17.07.) wydaniu "Pulsu Biznesu".

Główne powody tego zjawiska to wciąż wysokie ceny nieruchomości, drogie kredyty hipoteczne, a także rosnące koszty remontów i codziennego utrzymania domów. Eksperci ostrzegają, że bez realnego wsparcia publicznego rynek może dalej tracić płynność.

"Wobec braku programu wsparcia, rynek domów znajduje się w stanie hibernacji, zwłaszcza w odleglejszych dzielnicach i gminach sąsiadujących z dużymi miastami. Sytuacji nie poprawia fakt, że, choć dostępność gruntów jest tu nieco większa niż pod budynki wielorodzinne, to i tak nie zachęca to do inwestycji" - powiedział Michał Kubicki, prezes Omega Asset Management i członek komitetu ds. nieruchomości Krajowej Izby Gospodarczej, w rozmowie z "PB".

Gdzie najdrożej? Kraków i Warszawa liderami

Ceny domów w dużych miastach osiągają rekordowe poziomy. Najwięcej za metr kwadratowy trzeba zapłacić w Krakowie - średnio jest to cena wynosząca 11,5 tys. zł. Tuż za nim plasuje się Warszawa z ceną 11,4 tys. zł/m². Dalej są Gdańsk (9,9 tys.), Wrocław (9,8 tys.), Poznań (8,9 tys.), Olsztyn (8,2 tys.) i Toruń (7,8 tys. zł/m²).

W tych warunkach inwestorzy i potencjalni nabywcy coraz częściej wycofują się z rynku lub przenoszą swoje plany na później. Rynek jednorodzinny traci dynamikę - i to mimo wciąż wysokiego zapotrzebowania na przestrzeń do życia.

Ustawa mieszkaniowa w Senacie: Napięcia wokół wykupu i parkingów

Podczas gdy rynek prywatny wyraźnie zwalnia, w Senacie toczy się spór o przyszłość mieszkań społecznych. W środę (16.07.) senackie komisje zajęły się ustawą mieszkaniową, której kontrowersyjne poprawki wywołały polityczną burzę - informuje Monika Krześniak-Sajewicz na łamach Interii Biznes. Ustawa, przegłosowana wcześniej w Sejmie, przewiduje zwiększenie wydatków na mieszkania społeczne, komunalne i akademiki nawet do 40 mld zł w ciągu pięciu lat. Jednak to nie wysokość środków, lecz dwie poprawki Polski 2050 - zgłoszone wbrew stanowisku sejmowych komisji i poparte przez PiS oraz Konfederację - wywołały największe kontrowersje.

Pierwsza poprawka dotyczy inwestycji realizowanych w ramach specustawy tzw. "lex deweloper". Rząd chciał znieść obowiązek centralnie narzucanych norm parkingowych i przekazać tę decyzję samorządom. Polska 2050 zaproponowała jednak utrzymanie stałych norm: jedno miejsce parkingowe w strefach śródmiejskich i 1,5 poza nimi - na każde mieszkanie.

Poprawka została przyjęta głosami opozycji, mimo że PiS jeszcze za swoich rządów dążył do zniesienia takich wymogów. Choć regulacja dotyczy tylko niewielkiej części nowych inwestycji, debata na jej temat pokazała rozbieżności w podejściu do planowania przestrzennego i roli państwa.

Wykup mieszkań w TBS i SIM? "Martwy przepis"

Druga poprawka umożliwia wykup mieszkań w TBS i SIM po 15 latach - ale tylko w miastach do 100 tys. mieszkańców. Formalnie ma to ułatwić dojście do własności dla najemców w mniejszych ośrodkach. W praktyce - jak podkreśla wiceminister rozwoju Tomasz Lewandowski z Lewicy - przepis nie zadziała. "Poprawka Polski 2050 została tak sformułowana, że w praktyce przepis będzie martwy. System wykupu jest skomplikowany i często nieopłacalny - trzeba płacić rynkową cenę, mimo że lokatorzy przez lata spłacali część wartości w czynszu" - wskazywał Lewandowski. 

Przeciwko zmianom protestują organizacje lokatorskie. Fundacja Obywatel TBS w opinii przesłanej do Senatu podkreśla: "Obecna ustawa formalnie dopuszcza wykup, ale w praktyce to martwy zapis. (...) Nowelizacja z lipca 2025 dodatkowo ogranicza dostępność wykupu tylko do mniejszych gmin, co zwiększa niesprawiedliwość społeczną".

Polityka mieszkaniowa czy polityczna kalkulacja?

Polska 2050 broni jednak swojej propozycji, podkreślając w mediach społecznościowych, że chodzi o wsparcie dla mniejszych ośrodków. "Zachowaliśmy prawo najemców w małych miastach do wykupu mieszkań społecznych na własność. To ważny krok, który pozwala Polsce powiatowej realnie konkurować z metropoliami" - napisano w jednym z wpisów na platformie X.

W odpowiedzi wiceminister Lewandowski apeluje o jasne rozdzielenie systemów: "To, co jest budowane z publicznych pieniędzy (grant i dopłata do kredytów SIM), powinno pozostać publiczne i pod wynajem. (...) Czynienie z SIM-ów deweloperów, tylko lepszych, bo swoich, jest niemądre. Nie wchodźcie w buty PiS - to psuje system!" - przestrzega.

Agata Jaroszewska

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: mieszkanie | rynek nieruchomości | mieszkalnictwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »