Rząd zwróci nieruchomości

Politycy Platformy Obywatelskiej chcą przeciąć wrzód, który rośnie co najmniej od 18 lat. Państwo ma się rozliczyć z majątku zagrabionego prywatnym właścicielom po II wojnie światowej - informuje dziennik "Polska".

Politycy Platformy Obywatelskiej chcą  przeciąć wrzód, który rośnie co najmniej od 18 lat. Państwo ma się  rozliczyć z majątku zagrabionego prywatnym właścicielom po II  wojnie światowej - informuje dziennik "Polska".

Dziejową sprawiedliwość próbowały przywrócić kolejne rządy po 1989 r. Bezskutecznie. Teraz za reprywatyzację bierze się rząd Donalda Tuska. Jak dowiedziała się "Polska", w ciągu pół roku do Sejmu ma trafić projekt ustawy reprywatyzacyjnej. Nad szczegółami dokumentu już pracuje Ministerstwo Skarbu.

Dziennik poznał wstępne założenia reprywatyzacji według PO. Nieruchomości wciąż pozostające własnością państwa będą zwracane w naturze. W zamian za te, które stanowią obiekty użyteczności publicznej (szkoły, szpitale, muzea itp.), oferowane będzie tzw. mienie zastępcze - inne państwowe budynki i grunty. Jeśli w międzyczasie nieruchomość została sprywatyzowana lub oddana we władanie gminie, dawni właściciele będą mogli liczyć na odszkodowanie w wysokości 20 proc. wartości zagrabionego majątku. Ta ostatnia kwestia wciąż nie została rozstrzygnięta. W PO są głosy, że również gminy powinny oddawać majątek w naturze.

Reklama

Rząd chce jak najszybciej rozwiązać problem reprywatyzacji, bo boi się zalewu roszczeń dawnych właścicieli i ich spadkobierców. Już kilkaset osób dochodzi swoich praw przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu. Pierwsze orzeczenia, korzystne dla dawnych właścicieli, zapadły już w 2002 r. Kolejne mają mieć miejsce w grudniu. Jeśli i tym razem Trybunał przychyli się do stanowiska skarżących, ruszy fala pozwów. Według szacunków nawet 60 tys. osób może chcieć zabiegać o odszkodowania tą drogą. Będzie to kosztować państwo około 30 mld zł.

Prawnicy mają jednak wątpliwości, czy ustawa proponowana przez Platformę Obywatelską rozwiąże problem. Ci, którym rząd zaproponuje odszkodowania jedynie w wysokości 20 proc., nadal będą mogli dochodzić praw przed sądami.

Według szacunków Ministerstwa Skarbu, wartość majątku, który pozostał do zwrotu, wynosi prawie 153 mld zł. To grunty, kamienice, fabryki i pałace zagrabione w latach 40. ubiegłego wieku na podstawie dekretów o reformie rolnej, nacjonalizacji przemysłu, a także przejęcia na własność państwa gruntów i nieruchomości warszawskich. Po 1989 r. sądy, do których zwracali się dawni właściciele, uznawały dekrety za wydane niezgodnie z prawem i nakazywały zwrot majątku - czytamy w dzienniku "Polska".

PAP/Polska
Dowiedz się więcej na temat: rząd | nieruchomości | rzad | dziennik | 18 lat
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »