Badanie PIE: Większość Polaków za obniżeniem podatku najmniej zarabiającym
Większość Polaków jest za obniżeniem PIT najmniej zarabiających; co czwarty uważa, że najlepiej zarabiający powinni płacić 32 proc. stawkę lub większą - wynika z badania Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE) "Jakich podatków chcą Polacy, a jakie dziś mają?".
W badaniu, którego wyniki przedstawiono w tym tygodniu podczas konferencji online, Polacy pytani byli m.in. o to, jaką stawką podatku dochodowego powinny być opodatkowane osoby o różnym poziomie zarobków. Z odpowiedzi wynika, że 44 proc. Polaków uznaje, iż zarobki poniżej płacy minimalnej (2,6 tys. zł) nie powinny w ogóle być opodatkowane, a 42 proc., że powinny być opodatkowane stawką 10 proc. (obecnie podatek od takich zarobków wynosi 17 proc.).
"61 proc. Polaków uznaje, że zarobki odpowiadające średniej płacy powinny być niżej opodatkowane niż obecnie" - napisano w prezentacji. Jednocześnie niemal połowa Polaków (49 proc.) uznaje, że optymalna stawka przy takich zarobkach wyniosłaby 10 proc.
Równocześnie pytani najczęściej opowiadają się za wyższymi podatkami w przypadku najlepiej zarabiających, których dochody przekraczają czterokrotność średniego wynagrodzenia, czyli 21 tys. 200 zł.
"Zdaniem 59 proc. stawka PIT dla najlepiej zarabiających powinna wynosić co najmniej 20 proc." - napisano. Z badania wynika, że 16 proc. Polaków sądzi, iż zarobki takie powinny być opodatkowane stawką 25 proc., a 26 proc. pytanych uważa, że stawka powinna wynosić 32 proc. lub więcej.
"Polacy oczekują większej progresji podatkowej, a więc wyraźniejszej różnicy w opodatkowaniu pracy osób o wysokich i niskich dochodach" - czytamy.
Dane dotyczące polskiego systemu podatkowo-składkowego przedstawił dyrektor departamentu polityki makroekonomicznej w Ministerstwie Finansów Marek Skawiński.
Wyjaśnił, że trzy lata temu Ministerstwo Finansów połączyło bazy danych PIT i ZUS, dzięki czemu uzyskało pełniejszy niż dotychczas obraz polskiego klina podatkowego. Okazało się, że w 2017 r. skorygowane obciążenie podatkowo-składkowe brutto Polaków zarabiających mniej niż 30 tys. zł rocznie wyniosło 24 proc.
Dla zarabiających między 30 tys. zł a 50 tys. wskaźnik ten wyniósł 29,9 proc.; osoby o dochodach między 50 a 100 tys. zł musiały oddać państwu 32,9 proc. Natomiast zarabiający między 100 tys. a pół miliona złotych rocznie oddali fiskusowi 31,7 proc., a najbogatsi, o zarobkach powyżej pół miliona złotych - 21,7 proc.
Według Jakuba Sawulskiego z PIE, niskie oskładkowanie najbogatszych wynika z dwóch powodów. Pierwszy to relatywnie płaski podatek dochodowy z dwoma progami na poziomie 17 proc. i 32 proc.
Druga przyczyna to różne dostępne formy zatrudnienia o różnym poziomie oskładkowania i opodatkowania, które dla lepiej zarabiających są furtką do optymalizacji podatkowej. Według MF podatnicy zatrudnieni na umowę o pracę obciążeni byli w 2017 r. klinem podatkowym w wysokości 36,6 proc., pracujący na umowy cywilnoprawne płacili 23,5 proc., a prowadzący działalność gospodarczą oddawali państwu 23,6 proc.
Anna Misiak z Rady Podatkowej przy Konfederacji Lewiatan, partner w Kancelarii MDDP powiedziała, że zamrożenie progu podatkowego od 2007 r. oznacza, że coraz większa grupa podatników wpada w wyższe opodatkowanie, a zatem coraz mniej osób korzysta z najniższej stawki podatkowej.
- Z roku na rok liczba podatników płacących wysoki podatek - 32 proc. z umów o pracę, czy umów cywilnoprawnych, rośnie - powiedziała. - Czas pomyśleć nad ruszeniem tego progu podatkowego i jego podniesieniem, po to, aby osoby, które zarabiają mniej i ich dochód nie przekracza 85 tys. zł rocznie, płaciły niższe podatki - zaproponowała.
Misiak zwróciła uwagę na znacząco większe obciążenia podatkowe i składkowe osób, które mają najniższą pensję bądź nieco wyższą.
- Zgodziłabym się z wynikami badania, że rzeczywiście dla tych osób powinny być wprowadzone jeszcze niższe stawki podatkowe, lub też powinna zostać podniesiona kwota wolna - powiedziała. Dodała, że podniesienie jej do obecnej kwoty 8 tys. zł to za mało, dla grupy najmniej zarabiających system powinien być bardziej preferencyjny.
Dr Paweł Doligalski z University of Bristol i grupy eksperckiej Dobrobyt na Pokolenia zauważył, że problemy wynikają też z tego, iż różne źródła dochodu, mimo że są w takiej samej wysokości, są opodatkowane w różny sposób, co rodzi kontrowersje.
Jego zdaniem, wbrew temu, że Polacy oczekują spadku opodatkowania, nie będzie to możliwe przy utrzymaniu obecnej jakości usług publicznych. "Biorąc pod uwagę, że jakość kluczowych usług publicznych, takich jak edukacja bądź ochrona zdrowia są dość niskie, a pracownicy w tych sektorach są bardzo niedofinansowani, prawdopodobnie musimy wręcz myśleć o formach podnoszenia podatków" - ocenił.
Podkreślił, że ważne jest przy tym, aby spadł klin podatkowy na niskich poziomach dochodów np. przez znaczące podniesienie kwoty wolnej od podatku.
Główny ekonomista FOR dr Aleksander Łaszek uważa, że w ramach obecnie obowiązującego systemu nie możemy istotnie obniżyć opodatkowania osób o najniższych zarobkach, bowiem w tym przypadku z całego klina podatkowego PIT stanowi ok. 10 proc., a składki na NFZ - około 15 proc.
Postulował np. wykorzystanie kosztów uzyskania przychodu do zmniejszenia opodatkowania osób najmniej zarabiających. - Jeżeli tu i teraz, w ramach tego systemu najszybciej chcemy pomóc takim osobom, to kosztami uzyskania przychodu - powiedział. Wśród zalet tego rozwiązania wymienił to, że premiują one osoby pracujące na umowę o pracę oraz osoby pracujące w ogóle.
- Docelowo trzeba uporządkować część składkową systemu - dodał Łaszek.
Badanie PIE przeprowadzono na grupie 1200 osób w wieku 18-64 lat metodą wywiadu internetowego, a struktura próby była dostosowana do struktury populacji w tym wieku.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze