Felieton Gwiazdowskiego. Rzecz o przewadze podatku przychodowego nad dochodowym
Zwolennicy podatku dochodowego (przychód minus koszty) - pomimo jego rozlicznych wad, które tu w Interii Biznes od trzech miesięcy opisuję - krytykują ideę podatku przychodowego (przychód, bez kosztów, ale za to niska stawka - ok. 1,5 proc.). Oczywiście rację miał Jean Baptiste Say, że nie ma dobrych podatków. Wszystkie są złe. Ale niektóre są gorsze od innych. Podatek przychodowy to bardzo zły podatek. Ale lepszy od podatku dochodowego.
Przychód jest kategorią ekonomiczną - to jest wartość sprzedaży netto. Sprzedaż jest czynnością prawną, ale odzwierciedlającą zdarzenie gospodarcze. Ukrywanie sprzedaży - niewystawianie faktur - jest prostym przestępstwem. Natomiast dochód jest kategorią jurydyczną - bo zależy od tego, co zostanie uznane za koszt, a co nie. To przepis prawa, a nie zdarzenie gospodarcze, rozstrzyga dziś, co jest, a co nie jest kosztem uzyskania przychodu - ergo rozstrzyga o tym, jaki jest dochód. A te przepisy prawa i ich interpretacja przez organy podatkowe i sądy administracyjne bywa kuriozalna.
Kiedyś w ustawie o podatku dochodowym od osób prawnych był taki przepis, na podstawie którego nie uważano za koszty uzyskania przychodu "wydatków ponoszonych na rzecz udziałowców (akcjonariuszy) i członków spółdzielni nie będących pracownikami w rozumieniu odrębnych przepisów oraz na rzecz osób wchodzących w skład rad nadzorczych, komisji rewizyjnych lub innych organów stanowiących osób prawnych, z wyjątkiem wynagrodzeń wypłacanych z tytułu pełnionych funkcji ...".
Nie bardzo było wiadomo, czy było to zdanie złożone współrzędnie, czy też nadrzędnie, czy sformułowanie "nie będących pracownikami" odnosiło się tylko do "członków spółdzielni", czy również do "udziałowców (akcjonariuszy)", ale jako że nie było w nim przecinka, a występował spójnik "i", trzeba było uznać, że chodziło zarówno o członków spółdzielni, jak i udziałowców. Nie było jednak pewne, czym są "wydatki".
Naczelny Sąd Administracyjny stwierdził, że "wypłatą" jest zapłata za części i podzespoły kupowane przez polską spółkę od zagranicznej spółki matki. I teraz uwaga!!! Był to wyrok tak absurdalny, że minister sprawiedliwości zdecydował się wnieść od niego rewizję nadzwyczajną - było to w czasach przed reformą sądownictwa administracyjnego i wprowadzeniem dwuinstancyjności.
I, po raz kolejny uwaga!!! Sąd Najwyższy podzielił zdanie NSA! Minister finansów w tydzień po wyroku SN wysłał do urzędów skarbowych pismo, żeby się wyrokiem tym nie kierowały! Tak w tym miejscu na marginesie - zmieniono wówczas przepisy ustawy, ale sposób traktowania podatników przez sądy nie zmienił się do dziś.
Dla ofiar ulgi meldunkowej - o czym tu już pisałem w jednym z poprzednich felietonów - łaskawszy bywa fiskus niż NSA (nawet już ten dwuinstancyjny - po reformie). A przepisy ustawodawca nadal musi zmieniać - jak w sprawie opodatkowania sprzedaży nieruchomości obciążonej hipoteką - o czym też już pisałem - gdy NSA nie uznawał spłaty długu za koszt uzyskania przychodu z jej sprzedaży.
Wracając jednak do działalności gospodarczej, pozwolę sobie na obrazoburczą dla niektórych tezę, że prowadzi się ją dla zysku! Skoro więc połowa spółek nie płaci podatku dochodowego, bo osiąga stratę, to znaczy, że realny zysk jest w kosztach podatkowych.
Atrakcyjność danego kraju jako miejsca prowadzenia działalności gospodarczej zależy od:
1. Zasobów naturalnych,
2. Zasobów ludzkich (ilość i jakość),
3. Położenia geograficznego (odległość od szlaków handlowych, źródeł zaopatrzenia i rynków zbytu),
4. Kosztów energii,
5. Infrastruktury technicznej (drogi, kolej, lotniska i porty),
6. Infrastruktury prawnej (czasami trzeba się sądzić).
I za dostęp do tych zasobów trzeba zapłacić! Trzeba tylko skalkulować odpowiednio rentowność swojej działalności i w marżach uwzględnić także koszty podatkowe! Bo podatek dla państwa jest kosztem prowadzenia działalności - podobnie jak zapłata dla dostawców i pracowników.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Podobno jak ktoś inwestuje, to nie powinien płacić podatku, bo nie ma zysków, a tworzy miejsca pracy i zatrudnieni przez niego ludzie płacą podatki dochodowe i konsumują, więc płacą też podatki pośrednie. Ale przecież z jakichś powodów ten ktoś inwestuje właśnie w tym, a nie w innym miejscu!
Może zainwestować na Kajmanach. Dlaczego tego nie robi? Dla tych zasobów, które w Polsce są, a na Kajmanach nie ma. Jak opodatkujemy go w Polsce, to przeniesie swoje sklepy czy fabryki na Kajmany? Do raju podatkowego można przenieść znak towarowy, co zwiększy koszty i zmniejszy dochody, a nie przychody.
Padają argumenty, że podatek przychodowy łatwo ominąć. Ale co za różnica, czy nie płaci się podatku dochodowego, czy nie będzie się płaciło przychodowego? Podatek przychodowy nie jest dobry dla tych, którzy dziś nie płacą podatku dochodowego, tylko dla tych którzy go płacą. Ci, którzy prowadzą działalność gospodarczą charytatywnie, bo ciągle mają straty, w dalszym ciągu będą mogli to robić.
Podobno przedsiębiorstwa będą się łączyły w struktury pionowe, by wyeliminować szczeble, które wystawiają faktury i które byłyby opodatkowane podatkiem przychodowym. Ale jak stawka tego podatku będzie wynosiła 1,5 proc., to cała operacja, ze względu na skomplikowanie struktury operacyjnej i niejednoznaczność zarządczą, w znacznej większości przypadków zniechęci do takiego działania.
Podobno jeśli obciążymy sprzedawców podatkiem od przychodów, to produkty wytwarzane w Polsce będą droższe od importowanych. Mówimy o hipotetycznym podniesieniu ceny o 1,5 proc. versus znacznie wyższe koszty wytwarzania w innych krajach lub transportu.
W przyszłym tygodniu napiszę o tym więcej, bo - po raz trzeci uwaga!!! - "aktywiści" walczący z nierównościami są zwolennikami podatku dochodowego. Ale cóż - widziałem niejednego, jak w restauracji brał fakturę za zjedzony obiad. Na spółkę. Co przeczy neoliberalnemu powiedzeniu, że nie ma darmowych obiadów.
Robert Gwiazdowski, prawnik, przewodniczący Rady Programowej Centrum im. Adama Smitha