Francuzi chcą odchudzić kryzys
Już od jakiegoś czasu niektóre kraje europejskie rozważają opodatkowanie tzw. niezdrowej żywności, czyli takiej, która zawiera zbyt dużą ilość cukrów i tłuszczów. Na ile pomysł ma na celu odchudzenie obywateli, a na ile utuczenie budżetu - trudno powiedzieć.
Pierwszy krok wykonały jakiś czas temu Węgry - rząd Orbana zauważył, że zatrważający wzrost liczby otyłych obywateli (jeden z najwyższych w Europie) odbija się na ogromnych wydatkach na publiczną służbę zdrowia. Według szacunków, nowy podatek od słodyczy, coli i chipsów ma przynieść budżetowi aż 74 mln euro rocznie.
Projekt podobnej ustawy został już przegłosowany we francuskim parlamencie, mimo sprzeciwu partii socjalistycznej. Nowy podatek obejmie wszystkie napoje dosładzane, a więc nie tylko gazowane, ale również soki i nektary. Według posłów jedna butelka napoju ma kosztować jedynie o średnio 11 eurocentów więcej (ok. 50 groszy), jednak zdaniem wielu komentatorów drożejące surowce mogą podnieść ceny o nawet 40 procent.
Co do przyczyn wprowadzenia nowego podatku - zdania są podzielone. Jedna grupa polityków uzasadnia zmiany raportami francuskiego Ministerstwa Zdrowia na temat rosnącej otyłości obywateli. Druga grupa twierdzi, że w obliczu kryzysu wszelkie działania są dozwolone, a wprowadzony podatek przyniesie budżetowi aż 120 mln euro rocznie (prawie o połowę więcej niż na Węgrzech!).
Przeciwko nowemu podatkowi protestują nie tylko krytycy (udowadniający, że konsumenci mają prawo sami decydować o swoim zdrowiu), ale również koncerny produkujące niezdrowe napoje. W sierpniu ubiegłego roku, kiedy Francja zapowiadała wprowadzenie tego podatku, Coca-Cola zagroziła wycofaniem się z tego kraju. Po namyśle jednak zdementowała te informacje, nie chcąc być postrzegana jako wróg zdrowia. Zawiesiła jednak planowane inwestycje w tym kraju.
Śladami Francuzów planują podążyć Amerykanie - już od dłuższego czasu kraj ten planuje szeroko zakrojone działania, mające odchudzić coraz bardziej tyjące na tanich przegryzkach społeczeństwo. Jednak jak do tej pory na słowach się skończyło. Czy trzeba kryzysu, by zmusić polityków do działania tak nieaprobowanego przez dużą część społeczeństwa?
Katarzyna Kowalczyk
Sprawdź: PROGRAM PIT 2011