Gwiazdowski: Polski Ład? Tego nie dało się dobrze przygotować
"Stało się coś więcej niż niewłaściwego. Przypuszczam, że ci, którzy to przygotowywali na poziomie politycznym, półpolitycznym, niezupełnie zapanowali nad tym, co jest im podległe i tam, być może, zadziałał brak dostatecznych kwalifikacji, być może także i brak dobrej woli" - stwierdził prezes Kaczyński oceniając podatkowy Polski Ład. Ja natomiast przypuszczam, że tego się nie dało dobrze przygotować.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Podwyższenie kwoty wolnej od podatku i waloryzacja progów podatkowych - to dobre posunięcie, zwłaszcza w dobie rozkręcającej się inflacji. Co prawda niektórzy twierdzą, że walcząc z inflacją trzeba podatki podwyższać, ale złośliwie zauważę, że nie optowali oni za podwyższeniem kwoty wolnej i progów podatkowych nawet wtedy jak była deflacja.
Natomiast sposób przygotowywania zmian na poziomie politycznym i "półpolitycznym", to rzeczywiście żenada. Za późno zaczęto prace, nie prowadzono konsultacji społecznych, ignorowano już nie tylko głosy opozycji, ale nawet specjalistów (adwokatów, księgowych) i samych podatników, którzy oczywiście wolą płacić mniej niż więcej, ale wolą trochę więcej ale żeby mieć święty spokój.
Nie odroczono wejścia w życie zmian do przyszłego roku, nawet jak już było ewidentne, że nie ma szans na ich profesjonalne wprowadzenie. Jak już tu pisałem, bałagan wynika z faktu, że Nieład miał ukryte cele - a ukrywanie celów zawsze powoduje problemy. Te ukryte cele, to uderzenie finansowe w niepokorne samorządy, które stracą na zmianach istotne wpływy podatkowe i rząd odgórnie będzie im je "rekompensował" według kryteriów czysto politycznych oraz uderzenie w nielubianych przez rząd przedsiębiorców, którym podatki podwyższono w sposób absurdalny.
Ale zdaniem prezesa Kaczyńskiego to nie winna programu partii, tyko ludzi. Bo przecież wiadomo, że to "kadry decydują o wszystkim", jak twierdził tak sam Iosif Wissarionowicz Dżugaszwili, pseudonim rewolucyjny Stalin.
Więc, "na pewno więc jest tu potrzebna radykalna naprawa i na pewno są potrzebne decyzje o charakterze politycznym, w tym personalne" - dodał prezes Kaczyński. Pamiętam jak w 1983 roku generał Wojciech Jaruzelski, wraz ze swoim, jak byśmy to dziś określili, specjalistą od wizerunku - Jerzym Urbanem - wymyślili "przegląd kadr i atestację stanowisk pracy". Ich przeprowadzenie ogłoszono na XIII Plenum KC PZPR. Było to otwarcie kolejnego etapu reformy socjalizmu. Jak dobrze pamiętam był to etap chyba drugi. Dziś się to nazywa "rekonstrukcją rządu".
Po co zresztą sięgać pamięcią tak daleko wstecz. W marcu 2017 roku, w wywiadzie udzielonym katolickiemu tygodnikowi "Gość Niedzielny" prezes Kaczyński mówił, że "w latach 2005-2007 wprowadziliśmy bardzo zobiektywizowane konkursy, w których decydowały czysto merytoryczne kategorie. Skończyło się to fatalnie. Wprowadziliśmy do spółek całą rzeszę ludzi, którzy mieli co najmniej doktorat z ekonomii albo prawa związanego z gospodarką, i natychmiast byli oni pochłaniani przez patologiczny system funkcjonujący w tych spółkach. Teraz odwołaliśmy się do innego mechanizmu, bo tamten zawiódł. Mianujemy ludzi z bliskich nam środowisk, którzy realizują nasz program".
Wychodzi więc na to, że albo w tych "bliskich" środowiskach brakuje fachowców o odpowiednich kwalifikacjach, którzy potrafią realizować dobry program partii (być może z "braku dobrej woli"), albo ktoś (zgadnijcie kto) dokonał spośród nich złej selekcji i wybrał tych o niedostatecznych kompetencjach.
No chyba, że to ja miałem rację pisząc, że ten program jest zły. A jeśli jest dobry, to jak wybrać "z bliskich środowisk" ludzi o dostatecznych kwalifikacjach, którzy już na pewno będą pełni dobrej woli? O dobrą wolę pewnie będzie łatwo, ale co z kompetencjami? Bo kompetencje do robienia slajdów chyba już nie wystarczą by uśmierzyć złość "suwerena".
Na razie zamiast slajdów pokazano film. Pan Premier z prezesem Obajtkiem ogłosili, że w ramach tarczy antyinflacyjnej obniżyli ceny paliw na stacjach Orlenu. VAT został obniżony z 23 proc. na 8 proc. więc cena detaliczna etyliny 95 została obniżona z 5,94 zł przed północą w poniedziałek 31 stycznia do 5,22 zł (a nawet 5,19) we wtorek 1 lutego o poranku. Aż kierowcy z Niemiec przyjeżdżają do nas tankować jak pokazano w TVPiS.
Co prawda we wtorek 25 stycznia tankowałem za 5,78 zł , ale kto by tam pamiętał co było tydzień wcześniej. Tyle ważnych rzeczy się przecież działo. A prezes Obajtek któremu dobrej woli w realizowaniu programów prezesa Kaczyńskiego nie sposób odmówić, pokazał że ma dostateczne kwalifikacje i zrobił to, co menadżerowie w większości sklepów przed "czarnym piątkiem" - podniósł ceny, żeby je obniżyć. Taki Black February znam zrobił.
5,22 zł brutto z VAT (po obniżeniu) 8 proc., to 4,83 zł netto. A 5,94 zł brutto z VAT (przed obniżką) 23 proc. to też 4,83 netto. Czyli dla przemysłu, transportu i handlu koszty bynajmniej nie maleją. A płynność się pogarsza. Bo wyobraźmy sobie przedsiębiorcę, który musi rozwieść swój towar do sklepów. Powiedzmy, że sprzedaje go za 1.000 zł + 23 proc. VAT. Ma więc przychód 1.000 zł i 230 zł VAT do zapłacenia urzędowi skarbowemu. Ale na rozwiezienie towarów wydaje 10 zł na paliwo + 23 proc. VAT, czyli 2,30 zł, o które pomniejszał VAT, który ma do zapłacenia - więc odprowadzał 227,70 zł. Zostawało mu 1002.30 zł.
Po obniżce VAT do 8 proc., zapłacił za to samo paliwo 0,80 zł. VAT. Do urzędu skarbowego ma teraz do odprowadzenia 229,20 VAT - o 1,5 zł więcej. Zostanie mu 1.000,80 zł. O 1,5 zł - mniej. Więc na spadek cen transportu i zaopatrzenia proszę nie liczyć. Ale kierowcy dojeżdżający do pracy swoimi samochodami (a także ci niemieccy tankujący teraz na Orlenie) rzeczywiście skorzystają. Ciekawe, co zrobią z zaoszczędzonymi pieniędzmi. Obstawiam, że wydadzą na co innego. Więc popyt ogólnie bynajmniej nie spadnie i nie będzie powodu do obniżania cen.
Kwotę wolną od opodatkowania i progi podatkowe można było podwyższyć, nie narzucając bynajmniej nowych podatków na wybrane arbitralnie grupy społeczne. A jak uzupełnić ubytki budżetowe - może ktoś spytać? Przy tej ilości "pierdylionów" złotych, które w ostatnich latach wyemitowano i wykreowano w systemie bankowym to #WystrczyłobyNieKraść.
PS. Ten fragment o "atestacji stanowisk pracy" przekopiowałem z jednego z felietonów, który napisałem w 2013 roku - jak "przeglądu kadr" dokonywał Donald Tusk. O ile więcej roboty bym miał, jakby ktoś tu zaczął w końcu rządzić dobrze.
Robert Gwiazdowski
Autor felietonu przedstawia swoje opinie i poglądy
***