Niemiecka prasa. Specjalny podatek dla bogaczy w koronakryzysie
Niemieckie gazety komentują propozycję współprzewodniczącej SPD. Saskia Esken chce w związku z epidemią koronawirusa specjalnego podatku dla zamożnych.
"Die Welt" zauważa:
"Rozważania o tym, jak wyrównać obciążenia, zanim obecna niebezpieczna sytuacja nie została jeszcze opanowana, są skrajnie niebezpieczne. Politycy powinni bowiem zwracać uwagę głównie na to, aby ci, którzy podejmują decyzje gospodarcze, nie utracili wiary w słuszność swoich poczynań. Podczas kryzysu finansowego wielu przedstawicieli klasy średniej może utrzymać się tylko dzięki sięgnięciu po rezerwy finansowe. Są wśród nich właściciele firm rodzinnych, zamożni przedstawiciele wolnych zawodów oraz niektórzy wynajemcy lokali, którzy w naszym kraju często dysponują pokaźnym majątkiem. Jednak teraz wielu z nich grożą ciężkie czasy, gdyż ich dochody spadają, a stałe koszty pozostają bez zmiany. Kto, jak Esken, chce teraz przystąpić do walki klasowej, ten najwyraźniej nie zrozumiał jeszcze powagi sytuacji".
"Koelner Stadt-Anzeiger" pisze:
"To jasne, że koronakryzys będzie kosztował społeczeństwo niezliczone miliardy euro. Jasne jest też, że któregoś dnia trzeba będzie pomówić o tym, kto to wszystko zrefinansuje. Ten czas jednak, w dziesiątym dniu obowiązywania zakazu kontaktowania i gromadzenia się, jeszcze nie nastał. Po pierwsze nikt jeszcze nie wie, jak długo życie publiczne i gospodarcze będzie toczyć się na zwolnionych obrotach, od czego zależą koszty kryzysu wywołanego epidemią koronawirusa. Po drugie zaś w tej chwili chodzi przede wszystkim o to, aby uratować zdławioną gospodarkę. Pytanie, kto zapłaci związany z tym rachunek, należy do prac porządkowych po kryzysie. Na razie mamy na to jeszcze dość czasu. Zostawmy to na później".
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
"Nordwest-Zeitung" z Oldenburga stwierdza:
"Podczas koronakryzysu Esken występuje nagle z planem, który lewicowi politycy wyciągają z szuflady zawsze wtedy, gdy tylko sytuacja im na to pozwala. A chodzi im zawsze o to samo: podburzanie innych przeciwko prawdziwym i domniemanym bogaczom. Nie ma to nic wspólnego z rzetelną polityką, za to bardzo wiele z czystym populizmem i walką klasową opartą na zawiści biednych wobec bogatych. Tymczasem w rzeczywistości bogacze wcale nie siedzą na workach ze złotem. Naprawdę duży kapitał jest związany z działalnością biznesową dużych przedsiębiorstw, które w tej chwili pilnie potrzebują swoich rezerw finansowych. I ten kapitał nie jest dziś rezerwą, po którą mogłoby sięgnąć państwo".
Pobierz darmowy program do rozliczeń PIT 2019
"Frankfurter Rundschau" zastanawia się:
"Czy musimy zajmować się tym akurat teraz? Czy wypada nad łóżkiem ciężko chorego rozmawiać o podziale kosztów związanych z jego pogrzebem? I czemu właściwie ma służyć gadanina o podziale obciążeń, gdy koronawirus może zaatakować każdego z nas, zarówno bogatego jak i biednego? Można oczywiście zadawać takie pytania, ale nie są one zbyt przekonujące. Koronawirus może oczywiście także doprowadzić do śmierci milionera, ale prawdą jest również i to, że bogacze są zdrowsi od biedaków. Kto zarabia mniej niż 60 procent średnich zarobków, umiera jako kobieta przeciętnie 4,4 lata wcześniej niż ten kto zarabia więcej niż 150 procent średniej pensji. W przypadku mężczyzn różnica ta wynosi aż 8,6 lat. Ta zasada obowiązuje także podczas pandemii i oznacza, że bieda źle wpływa na stan zdrowia. A to jest dobrym argumentem na rzecz zażądania kiedyś pieniędzy od osób uprzywilejowanych i lepiej chronionych niż przedstawicieli mniej zamożnych grup społeczeństwa".
Redakcja Polska Deutsche Welle