Sejm wprowadził czwartą stawkę PIT

Osoby zarabiające powyżej 600 tys. rocznie zapłacą podatek dochodowy w wysokości 50% - zdecydowali w piątek posłowie. Za poprawką wprowadzającą czwartą stawkę podatkową opowiedziały się wszystkie ugrupowania sejmowe poza PO i SKL.

Propozycję wprowadzenia 50-proc. stawki PIT zgłosiła prorządowa Unia Pracy. Za wprowadzeniem czwartej stawki podatkowej opowiedzieli się jednak nie tylko posłowie koalicji, ale także większość opozycji. Choć rząd był przeciwny wprowadzeniu nowej stawki, przegłosowano ją przytłaczającą większością 325 głosów. Za większym obciążeniem najwięcej zarabiających opowiedzieli się m.in. członkowie gabinetu: wicepremier Izabela Jaruga-Nowacka, a także Wojciech Olejniczak i Lech Nikolski. Poprawkę poparły również kluby: PiS, PSL, SdPl, LPR i Samoobrony, a także prawicowe koła poselskie.

Reklama

Przeciwko było tylko 67 parlamentarzystów. W tej grupie, oprócz posłów PO i SKL, znalazło się m.in. czterech członków klubu SLD, w tym wicepremier Jerzy Hausner, a także były premier Leszek Miller. W gronie dziewięciu posłów, którzy wstrzymali się od głosu, było dwóch SLD-owskich ministrów: Ryszard Kalisz i Włodzimierz Cimoszewicz.

Jeśli ustawę przegłosuje Senat (a wszystko na to wskazuje) i podpisze prezydent, czterostopniowa skala podatkowa wejdzie w życie 1 stycznia 2005 roku.

Wątpliwe korzyści

Zgodnie z wyliczeniami, jakie przedstawił wiceminister finansów Jarosław Neneman, 50-proc. stawka może objąć ok. 4 tys. podatników. Przynieść mogłaby do budżetu dodatkowe 240 mln zł. - To jest dokładnie tyle, ile w tym budżecie udało nam się wyszarpać na walkę z niedożywieniem i głodem - powiedział po głosowaniu wicemarszałek Sejmu Tomasz Nałęcz z SdPl. Jego zdaniem, 50-proc. stawka jest bardzo dobrym rozwiązaniem.

Zdaniem Zbigniewa Chlebowskiego z PO, wprowadzenie czwartej stawki wcale nie przyniesie wzrostu wpływów budżetowych. - Kiedy przedsiębiorcy dowiadują się, że ich dochody będą opodatkowane tak wysokim podatkiem, to z pewnością pierwsze, co zrobią, to spróbują poszukać dla siebie jakiegoś kraju w UE - powiedział Z. Chlebowski. Sposobem na "ucieczkę" przed 50-proc. stawką będzie, jego zdaniem, także zarejestrowanie działalności gospodarczej, która jest opodatkowana stawką liniową w wysokości 19%.

- Przypuszczam, że z 50-proc. stawki nie będzie znaczących dochodów - powiedział wicepremier Jerzy Hausner. - Może się okazać, że ci, którzy mogą skorzystać z 19-proc. podatku CIT, a z jakichś względów na razie tego nie zrobili, teraz mogą być zachęceni. Wtedy nie tylko stracimy dochody z podatku, ale jeszcze z ZUS - dodał Jarosław Neneman.

Zwolennicy 50% są jednak innego zdania: - Jeśli ktoś jest nieuczciwy i chciałby przeskoczyć do 19-proc. stawki, to i tak zrobiłby to już wtedy, gdy objęła go 40-proc. stawka - stwierdził T. Nałęcz. - Mówimy o ludziach, których dochody roczne przewyższają 600 tys. zł - jest to niewielka, ale jednak rosnąca grupa - powiedział Ludwik Dorn z PiS. Według niego, 50-proc. stawka podatkowa jest próbą przycięcia dochodów "oligarchów i ich najemników".

Poseł Adam Szejnfeld z PO w przegłosowanej właśnie zmianie widzi same wady. Jego zdaniem, 50-proc. stawka to kara dla najaktywniejszych obywateli oraz kolejny element komplikujący i psujący system podatkowy. Największym mankamentem jest jednak wyraźny sygnał płynący z Polski do potencjalnych inwestorów zagranicznych. W sytuacji, gdy polski system podatkowy jest tak niestabilny, wielu z nich może się zdecydować na inwestycje nie u nas, ale u naszych sąsiadów, np. na Słowacji, w Czechach czy w krajach bałtyckich.

Stawka na rok?

Dziś wydaje się przesądzone, że w przyszłym roku będziemy mieli czterostopniową skalę podatkową. Nie można jednak wykluczyć, że będzie ona obowiązywała tylko jeden rok. Zbigniew Chlebowski zapowiada, że Platforma Obywatelska, która dziś zajmuje pierwsze miejsce we wszystkich sondażach przedwyborczych, po dojściu do władzy zniesie progresywną skalę podatkową. - Opowiadamy się za reformą 3 razy 15 - przypomina poseł PO. Według niego, już od 2006 roku mogłaby obowiązywać 15-proc. stawka nie tylko PIT, ale także CIT i VAT.

Ulga internetowa

Sejm, nowelizując ustawę o podatku dochodowym od osób fizycznych, wprowadził ulgę dla użytkowników internetu. Posłowie jednogłośnie zdecydowali, że w roku podatkowym będzie można odliczyć od podatku kwotę do 760 zł z tytułu użytkowania internetu. Podstawą do odliczenia będzie faktura VAT. Przyjęty przepis ma zrekompensować podniesienie stawki VAT na internet do 22%, czego wymaga od Polski Komisja Europejska. Dziś usługi internetowe są zwolnione z tego podatku. Właśnie dzięki wzrostowi VAT-u nowa ulga ma być neutralna dla budżetu.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: PIT | dochody | 50+ | wicepremier | stawki | VAT | Sejm RP | posłowie | stawka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »