Urząd skarbowy sprawdzi cię w mediach społecznościowych. Rzeczniczka KAS tłumaczy, co jest celem

Jak zarabiamy na życie, gdzie spędzamy wakacje, jakie dostajemy prezenty - dzielenie się tymi informacjami w mediach społecznościowych może przyciągnąć zainteresowanie nie tylko innych użytkowników ale też Urzędu Skarbowego. Fiskus szybko wyciągnie z nich wnioski i jeśli zajdzie potrzeba - upomni się o zaległe opłaty i podatki.

Zdarza się, że posiadacze kont na Facebooku czy Instagramie zawieszają na nich posty i zdjęcia z wakacji w czasie, kiedy oficjalnie przebywają na zwolnieniu lekarskim. Albo chwalą się odpoczynkiem w rajskim zakątku globu, a potem próbują włączyć opłaty za bilet lotniczy i hotel do wydatków swojej firmy. Mogą też używać sieci społecznościowych jako słupa ogłoszeniowego do działalności - malowania paznokci, tworzenia stron internetowych - którą prowadzą z pominięciem Urzędu Skarbowego. 

Skarbówka kontroluje też w internecie

Tymczasem urzędnicy kontrolują podatników nie tylko w tradycyjny sposób ale też analizując wpisy i zdjęcia zamieszczane w mediach społecznościowych. - Weryfikujemy informacje umieszczone na Facebooku czy portalach zajmujących się handlem - zapewnia w rozmowie z wyborczą.biz Justyna Pasieczyńska, rzeczniczka Krajowej Administracji Skarbowej (KAS). Wyjaśnia, że celem analizy Facebooka czy Instagrama jest identyfikacja osób, które prowadzą niezarejestrowaną działalność gospodarczą albo działają oficjalnie ale nie płacą podatków. 

Reklama

Eksperci zwracają uwagę, że podatnicy nie zdają sobie sprawy z tego, że publikowanie w mediach społecznościowych postów albo zdjęć zawierających osobiste informacje, może mieć dla nich przykre skutki. Dzięki nim fiskus dowiaduje się nie tylko o aktywności zawodowej osoby i jej podróżach, ale też chętnie analizuje zdjęcia z przyjęć weselnych czy komunii. Na ich podstawie może oszacować, czy na przykład nie należy obciążyć państwa młodych podatkiem od darowizn.

Fryzjerzy, kosmetyczki, tatuażyści

Na celowniku fiskusa mogą się znaleźć fryzjerzy, kosmetyczki czy tatuażyści, którzy publikują w mediach społecznościowych zdjęcia swoich prac, ale oficjalnie nie prowadzą działalności gospodarczej. Uwagę urzędników przyciągną też informatycy tworzący “na czarno” strony internetowe. Także osoby z zarejestrowaną działalnością, które wykazują straty, a publikują zdjęcia drogich zakupów i egzotycznych wakacji. Również ci, którzy sprzedają w internecie. Urzędnicy zaznaczają jednak, że nie chodzi o sprzedaż jednorazową, tylko kupujących hurtowo a potem odsprzedających w sieci swój towar. 

Takie działania organów są zgodne z obowiązującym prawem i jak zapewniają urzędnicy - powszechną praktyką. Przypominają, że w przypadku stwierdzenia nieprawidłowości związanych z zatajeniem uzyskanych dochodów, podatnik zostanie obciążony karą wynoszącą 75 proc. niezapłaconej kwoty. Jest to najwyższa stawka przewidziana przepisami prawa podatkowego.

ew 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: podatki | Urząd skarbowy | internet | Facebook | Instagram
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »