Joanna Senyszyn złożyła wniosek o rejestrację swojej partii Nowa Fala - poinformowała piątkowa "Rzeczpospolita".
- Moim celem jest wprowadzenie do Sejmu przynajmniej 50 posłanek i posłów - powiedziała dziennikowi była posłanka i kandydatka na prezydenta RP.
Joanna Senyszyn zakłada nową partię. "Celem 50 posłów"
Senyszyn jest profesorem nauk ekonomicznych, byłą posłanką i europosłanką oraz kandydatką na prezydenta w ostatnich wyborach. Przez niemal całą karierę polityczną związana była z Sojuszem Lewicy Demokratycznej.
Budowę nowej partii zapowiedziała już po wyborach prezydenckich. Na początku sierpnia "Rz" poinformowała, jaką będzie nosić nazwę: Nowa Fala Profesor Senyszyn. Dziś ma już swoje logo, a przede wszystkim - złożony w sądzie wniosek o rejestrację partii, poparty przez ponad tysiąc osób. - Złożyliśmy go 28 sierpnia w samo południe - przekazała Senyszyn.
Dwie nowe partie. Kto dostanie się do Sejmu?
Nie jest to jedyna nowa partia zakładana przez znanych polityków - zauważyła gazeta. We wtorek, również w samo południe, swoją pierwszą konferencję prasową zorganizowali twórcy partii Nowa Polska, czyli senatorowie z koła Niezależni i Samorządni -
- Wadim Tyszkiewicz,
- Andrzej Dziuba
- i Zygmunt Frankiewicz,
- a także m.in. burmistrz Cieszyna Gabriela Staszkiewicz,
- burmistrz Hrubieszowa Marta Majewska
- i prezydent Opola Arkadiusz Wiśniewski.
Tyszkiewicz wniosek o rejestrację partii złożył 10 września.
- Wybory prezydenckie pokazały, że Platforma Obywatelska łącznie z koalicjantami nie jest już w stanie zatrzymać marszu PiS do przejęcia władzy za dwa lata. I potrzebna jest nowa siła, na którą wyborcy będą mogli z przyjemnością zagłosować - uważyła Joanna Senyszyn.
- O stworzeniu partii, odpowiadającej na głosy środowisk samorządowych i przedsiębiorców, myśleliśmy od dłuższego czasu. M.in. temu miał służyć ruch samorządowy Tak! Dla Polski - powiedział gazecie senator Tyszkiewicz.
- W całej Europie mamy do czynienia z falą populizmu i polaryzacją sceny politycznej. Również w Polsce można dostrzec jednolicenie się obozów stojących po obu stronach sporu" - ocenił politolog prof. Kazimierz Kik.