W 2024 roku - według raportu sekretarza generalnego NATO - wydatki Grecji na obronność sięgnęły 2,99 proc. PKB tego kraju. Więcej wydała Litwa (3,11 proc. PKB), Stany Zjednoczone (3,19 proc. PKB), Łotwa (3,39 proc. PKB), Estonia (3,41 proc. PKB) i niekwestionowany lider wydatków na zbrojenia - Polska (4,07 proc. PKB).
Grecja od lat inwestuje w obronność. Powodem napięta relacja z Turcją
Grecja od lat konsekwentnie wypełnia swoje zobowiązanie w ramach Paktu Północnoatlantyckiego, by przeznaczać na obronność co najmniej 2 proc. PKB (to wciąż obowiązujący próg, ustalony jeszcze w 2014 r. na szczycie NATO w Newport w Walii). Jak zauważa CNBC, postawa ma swoje źródło w napiętej relacji Grecji z innym krajem członkowskim NATO - Turcją.
Chociaż Ateny i Ankarę łączy członkostwo w sojuszu, dzieli je wiele. Jacob Kirkegaard, analityk think tanku Breugel, mówi w tym kontekście o "obfitym bagażu historycznym".
Jak wskazuje, napięcia między tymi dwoma narodami sięgają kilkuset lat wstecz i obejmują wojny, przesiedlenia ponad miliona ludzi, spory o kontrolę nad Cyprem i potencjalne punkty zapalne w postaci licznych greckich wysp leżących blisko Turcji, które Ankara mogłaby stosunkowo łatwo zaatakować.
W Grecji wciąż żywe są niepokoje związane z "tureckim zagrożeniem" - komentuje dla CNBC George Tzogopoulos z Greckiej Fundacji Polityki Europejskiej i Zagranicznej (ELIAMEP).
Niestabilna sytuacja na całym Bliskim Wschodzie i prężenie muskułów przez Turcję w basenie Morza Śródziemnego skłaniają Grecję do konsekwentnego budowania swojej odporności militarnej - wyjaśnia ekspert. "Grecja nie ma innego wyjścia, jak być przygotowaną na wszystkie scenariusze" - mówi.
Eksperci: Militarna odporność Grecji nie jest w stu procentach szczelna
Zarazem specjaliści w dziedzinie wojskowości wskazują, że na fundamencie greckiej obronności jest wiele rys - to np. przestarzałe czołgi, rozproszenie sprzętu wojskowego po licznych wysepkach czy brak silnego krajowego przemysłu obronnego, który uzależnia ją od zagranicznych dostawców.
To ostatnie sprawia natomiast, że Grecja zacieśnia relacje z USA czy Francją, kluczowymi członkami NATO, od których kupuje dużo uzbrojenia - a pieniądze, które za to płaci, pomagają jej chronić swoje interesy w niespokojnym regionie - zwraca uwagę Wolfango Piccoli, zajmujący się analizą ryzyka politycznego w globalnej firmie konsultingowej Teneo.
Większe wydatki na obronność w NATO. Czy dla Grecji zagrożenie ze strony Rosji jest argumentem?
Jeśli kraje NATO uzgodnią, że minimalne zobowiązanie finansowe sojuszników w kwestii wydatków na obronność powinno wynosić 5 proc. PKB, Grecji łatwiej będzie wskoczyć na ten poziom niż krajom takim, jak Hiszpania czy Belgia, które wciąż nie wypełniają zobowiązana na poziomie 2 proc. PKB - zauważa Jacob Kirkegaard z think tanku Breugel. Czy to jednak oznacza, że Ateny będą spieszyć się z jego wypełnieniem i szczególnie się nim przejmą?
"Nie, uważam, że odpowiedź brzmi: nie - ponieważ szersze przesunięcie w poziomie wydatków NATO jest spowodowane agresją Rosji, która nie jest dla Grecji głównym wojskowym wyzwaniem" - mówi analityk.
W tym kontekście krajami, którym najbardziej zależy na tym, by wydatki na obronność w ramach sojuszu były jak największe - i które najmocniej optują za tym, by inne kraje NATO poszły w ich ślady - pozostają Polska i kraje bałtyckie, ze względu na swoje położenie geograficzne czujące oddech Rosji na plecach.