Bez zmniejszania zasiłków na dzieci w UE

Pomimo zabiegów Niemiec i Austrii unijni ministrowie w Radzie UE postanowili, że nie można uzależniać wysokości zasiłków na dzieci swych pracowników w zależności od kraju, gdzie te dzieci mieszkają. To po myśli Polski.

Chodzi przykładowo o Polaków pracujących w Niemczech, których dzieci mieszkają w Polsce z drugim rodzicem lub dziadkami. Rada UE już pod koniec 2017 r. wstępnie odrzuciła pomysł dostosowywania tych zasiłków do kosztów życia w kraju zamieszkania dzieci (czyli np. obniżania austriackich zasiłków rodzinnych dla dzieci mieszkających z dziadkami w Bułgarii).

Pomimo to na dwa dni przed czwartkowym posiedzeniem Rady UE ds. Polityki Zatrudniania i Społecznej ministrowie pracy z Niemiec, Austrii, Holandii, Danii oraz Irlandii wystosowali do bułgarskiej prezydencji apel odnośnie zasiłków.

"Nie uważamy za sprawiedliwe, że zasiłki rodzinne są płacone w całości w kraju, gdzie ich wartość [nabywcza] jest dwa, trzy razy wyższa, niż w kraju wypłacającym" - głosił ich list do bułgarskiego ministra pracy Bisera Petkowa.

- W sprawie dostosowywania wysokości zasiłków Unia potrzebuje uregulowań postrzeganych jako sprawiedliwe. Ignorowanie tych problemów to żadne rozwiązanie. I nie we wszystkich krajach wzmacnia akceptację dla UE - przekonywał niemiecki minister pracy Hubertus Heil podczas czwartkowych obrad. Swój sprzeciw w tej samej sprawie bodaj najmocniej wyrażała austriacka minister Beate Hartinger-Klein.

Reklama

Natomiast portugalski minister José António Vieira da Silva wytykał, że skoro UE reformuje zasady delegowania pracowników w taki sposób, by zrównywać ich płace z miejscowymi, to nie może jednocześnie wprowadzać różnic w zasiłkach dla rodzin miejscowych i zagranicznych pracowników zatrudnionych w tym samym kraju. - Niepokoją nas propozycje, które mogą zniweczyć dorobek trzech poprzednich prezydencji w radzie UE. Apeluję o nieotwieranie już wcześniej wynegocjowanych rozdziałów - mówił Stanisław Szwed, polski wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej.

Bułgaria nie czeka na jednomyślność

Zgodnie z m.in. polskimi oczekiwaniami Bułgaria postanowiła nie szukać jednomyślności 28 krajów Unii w sprawie reformy "koordynacji systemów zabezpieczenia społecznego". Stwierdziła, że ma większość potrzebną do przyjęcia wersji tej reformy bez różnicowania wysokości zasiłków dla dzieci.

- To byłoby nieuczciwe. Te same składki w tym samym kraju powinny oznaczać takie same zasiłki - powiedziała komisarz UE ds. zatrudnienia Marianne Thyssen po zakończeniu obrad. Thyssen przestrzegła Austrię, że zapowiadana w Wiedniu krajowa reforma zasiłków musi uwzględniać zasadę zasiłkowej niedyskryminacji w Unii potwierdzoną w czwartek przez Radę UE.

Za sprawą głosowania większościowego Bułgaria nie uwzględniła zastrzeżeń kilku krajów UE (w tym Niemiec) co do nowych zasad zasiłków dla bezrobotnych, m.in. dla pracowników przygranicznych - główny ciężar spadnie na kraj zatrudnienia, a nie kraj zamieszkania. Tylko Luksemburg, pełny takich pracowników, dostał dodatkowy pięcioletni okres przejściowy na dostosowanie administracji do nowych zasad.

Przyjęte stanowisko Rady UE to punkt wyjścia do negocjacji z Parlamentem Europejskim. Wśród europosłów jest raczej stabilne poparcie dla utrzymania obecnych zasad co do zasiłków dla dzieci, czyli bez różnicowania ich ze względu na miejsce zamieszkania. "Koordynacja systemów zabezpieczenia społecznego" powinna być finalnie przyjęta przez UE do wiosny 2020 r.

Spuścizna po Cameronie

Debata o zasiłkach to pokłosie negocjacji ówczesnego brytyjskiego premiera Davida Camerona z resztą Unii na temat specjalnych zasad brytyjskiego członkostwa w UE, które miały mu dać wygraną w referendum z 2016 r. w sprawie pozostania Londynu w Unii. UE zgodziła się wtedy na zmniejszanie zasiłków m.in. dla mieszkających w Polsce dzieci Polaków pracujących w Wielkiej Brytanii.

Poczyniono wówczas solenne zastrzeżenia, że to absolutny wyjątek wyłącznie dla Londynu i w razie wygranej brexitu cały pomysł takiego "indeksowania" zasiłków trafi na zawsze do kosza. Tyle, że choć brexit wygrał, zaoferowanym Cameronowi "indeksowaniem" niemal od razu zainteresowali się Holendrzy, Duńczycy i Austriacy. Potem dołączyli Niemcy.

Rada UE formalnie zatwierdziła zgodę na - zwalczaną przez Polskę - reformę delegowania pracowników. Maksymalny okres delegowania zostanie w 2020 r. skrócony do roku (w wyjątkowych wypadkach do półtora). Potem trzeba będzie przejść na miejscowe zasady zatrudnienia - np. dla Polaków delegowanych do Francji oznacza to przymus płacenia nie polskich, lecz wyższych francuskich składek na zabezpieczenie społeczne.

Wymóg lokalnej płacy minimalnej dla delegowanych zostanie zastąpiony podporządkowaniem ich innym miejscowym zasadom wynagradzania - np. z dodatkami BHP i bonusami z układów zbiorowych.

Deutsche Welle
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »