Dorota Anna Wróblewska, właścicielka firmy Mentor Marki: Nie musisz być chamem, by być skutecznym szefem
Epoka liderów takich jak Steve Jobs czy nawet Elon Musk - przemija. Nowoczesne firmy wolą opierać się na współpracy niż na wizji szefa - despoty - przekonuje Dorota Anna Wróblewska, właścicielka firmy Mentor Marki.
- Mamy dwa różne wzorce: typowego polskiego szefa oraz nowoczesnego lidera, zarządzającego firm w stylu jaki przyniosły na nasz rynek zagraniczne korporacje. Ten pierwszy to osoba mocno dyrektywna, z potrzebą silnej kontroli nad zespołem, w każdym aspekcie, ograniczonym zaufaniu do pracowników. Styl zarządzania wynika z dominującego systemu relacji społecznych i sposobem zarządzania państwem, a to z kolei wynika z historii. Nowy sposób kierowania firmami jaki poznaliśmy w latach dziewięćdziesiątych, był dla Polaków szokiem. Sama znam co najmniej kilku liderów polskich firm z bardzo autokratycznym sposobem zarządzania, wkraczającym nawet w życie pracowników. Dziś mamy już inne wzorce, ale w Polsce zmienia się to bardzo powoli, wciąż słyszymy o ekstremalnych tego przykładach w biznesie czy np. w mediach. Egalitarny sposób zarządzania, oparty na zasadach wsparcia pracownika i dania mu przestrzeni do rozwoju, wydaje się bardziej efektywny, potwierdzają to też badania. Ostatnia dekada to dominacja filozofii Agile, tzw. styl zwinny, bardziej płaska hierarchia i współdziałanie.
- Wiele zmieniła praca zdalna, gdy szef - siłą rzeczy - nie może nam stać nad głową i permanentnie kontrolować. Znam firmy gdzie pracownicy zrezygnowali z zawiadomienia jej szefów o trudnym do zniesienia sposobie zarządzania bezpośredniego przełożonego, bo w nowej sytuacji musiał on zmienić ten sposób. Co do zasady - pracownicy mogą zrobić dużo by chronić się przed agresywnym szefem. Najczęściej długo cierpią w milczeniu, aż wreszcie coś przelewa czarę goryczy, znajduje się ktoś kto informuje o sprawie dział HR czy zarząd firmy. Pierwsza jej reakcja to próba uniknięcia problemów wizerunkowych, często po prostu zamiatając sprawę pod dywan. Wciąż mało która polska firma jest czujna i dostrzega związek frustracji pracowników z kryzysem całej firmy. Dominuje szef - hybryda, który słyszał wprawdzie coś o nowoczesnych trendach, ale zbyt mocno osadzony jest w swoich nawykach. Do czasów aż coś w firmie wreszcie wybuchnie. Mamy nowe pokolenie pracowników, dla których Steve Jobs czy Elon Musk nie są wzorcami szefa, jakiego codziennie spotykają w pracy.
- Każdy menadżer to przede wszystkim człowiek, ukształtowany przez wzorce, które sam spotykał, nie tylko w pracy. Swój styl zarządzania wybiera nie do końca świadomie. Ale po drugiej stronie jest zespół, z którym musi zbudować relacje. Podwładni mają duży wpływ na menadżera, czy tego chce czy nie. Są jeszcze szefowie całej firmy czy jej rada nadzorcza, oni też mają coś do powiedzenia. Jest kodeks etyczny, kultura organizacji i ład korporacyjny, choć oczywiście każdy wypełnia ich ramy we własny sposób. Ciekawe, że w Polsce osobom kandydującym na wysokie stanowisko w korporacji rekruterzy wciąż radzą by nie akcentowali cech takich jak empatia czy nastawienie na partnerską współpracę, choć nowoczesne trendy mówią coś odwrotnego. To bardzo znaczące!
- Najbardziej spektakularne projekty biznesowe ostatnich lat są jednak wciąż oparte o wyrazistego lidera i jego wizję. Elon Musk przyznał się wręcz do tego że ma zespół Aspergera, ale nie jest jedyny. "Liderem alfa" jest też Jeff Bezos, szef Amazona. W Polsce dobrym przykładem może być Leszek Czarnecki. Światowe tendencje mówią o kompetencjach miękkich i ochronie praw pracowniczych, ale najbardziej znanymi liderami są tzw. "twarde sztuki". Z drugiej strony warto pamiętać że w ostatnich latach kilku bardzo znanych menadżerów amerykańskich korporacji (McDonalds, Intel czy CNN) musiało odejść, a nawet zostało pociągniętych do odpowiedzialności za nieodpowiednie zachowania wobec pracowników. Markę szefa i firmy budują jednak relacje ze współpracownikami, a nie efekty biznesowe. Warto o tym pamiętać.
Wojciech Szeląg