Fryzjerzy chcą podwyżek za kształcenie uczniów. "Darmowa praca na rzecz państwa"
Fryzjerzy z cechu rzemieślników postulują podwyżki dofinansowania za kształcenie uczniów. Obecnie uczeń zdobywający wykształcenie w zakładzie fryzjerskim otrzymuje rewaloryzowane co kwartał wynagrodzenie za praktyczną naukę zawodu. Uczący go fryzjer - jedynie zwrot poniesionych kosztów.
- Biorąc pod uwagę, że jest to jedyne dofinasowanie zwrotu kosztów kształcenia, pominięty został fakt pracy włożonej przez samego rzemieślnika w nauczanie młodocianych. Ustawodawca wykorzystuje rzemieślników do darmowej pracy na rzecz państwa - powiedział PAP Krzysztof Piecychna, starszy Cechu Fryzjerów i Rzemiosł Różnych w Warszawie.
O zmianę tej sytuacji fryzjerzy-rzemieślnicy zabiegali już w poprzedniej kadencji Sejmu. "Wynagrodzenie, jakie otrzymują rzemieślnicy nauczający zawodu, jest dalekie od godziwego. Obecnie nie otrzymujemy należnego wynagrodzenia, a jedynie niskie i niewłaściwie waloryzowane dofinansowanie" - pisał w petycji warszawski Cech Fryzjerów i Rzemiosł Różnych. Wtedy posłowie sprawą się jednak nie zajęli.
W obecnej kadencji sejmowa Komisja ds. petycji pochyliła się nad postulatami rzemieślników i podjęła decyzję o wystosowaniu dezyderatu do Prezesa Rady Ministrów o przedstawienie stanowiska wobec petycji. Swoją decyzję argumentowała tym, że zakres zawartych w petycji postulatów przekracza kompetencje jednego działu administracji rządowej, a jednocześnie podniesiony w petycji problem ma istotne znaczenie społeczne. To było w styczniu 2024 roku.
- Jesteśmy w skomplikowanej sytuacji, ponieważ działalność rzemieślników w zakresie kształcenia uczniów szkół branżowych I stopnia to jednocześnie sprawa edukacji, jak i rynku pracy. Regulują ją przepisy z różnych dziedzin prawa - wyjaśnił PAP Krzysztof Piecychna.
Nauka zawodu przyszłego fryzjera trwa maksymalnie 36 miesięcy. W tym czasie młody pracownik zdobywa kompetencje, które pozwolą mu na zdanie egzaminu końcowego uprawniające go do tytułu czeladnika. Na okres nauki uczeń zatrudniany jest na umowę o pracę w celu przygotowania zawodowego, pracodawca otrzymuje natomiast z Funduszu Pracy dofinansowanie pokrywające koszty kształcenia. - Ustawodawca nie przewidział w ogóle wynagrodzenia - gratyfikacji za pracę włożoną w naukę młodocianych przez szkolących rzemieślników - podkreślił rozmówca PAP.
Tymczasem, jak argumentują fryzjerzy, koszty faktycznie poniesione na wykształcenie młodocianego są zdecydowanie wyższe niż otrzymane dofinansowanie.
- Paradoks tej sytuacji polega na tym, że uczeń zdobywający wykształcenie w zawodzie otrzymuje rewaloryzowane co kwartał wynagrodzenie za praktyczną naukę zawodu. W styczniu br. na pierwszy rok nauki jest to kwota 652,93 zł brutto, na drugi - 734,55 zł, a na trzeci - 816,16 zł. Natomiast rzemieślnik, który kształci młodocianego otrzymuje tylko zwrot poniesionych kosztów. W ocenie środowisk rzemieślniczych jest to niesprawiedliwe - wyjaśnił Piecychna.
Za naukę młodocianego do zawodu rzemieślnik otrzymuje dofinansowanie na pokrycie poniesionych kosztów wysokości 10824 zł (kwota obowiązująca od listopada ub.r. - wcześniej było to niespełna 8,5 tys. zł), o ile będzie kształcił u siebie ucznia przez cały przewidziany na to okres 36 miesięcy. Jeżeli z jakiegoś powodu ten czas będzie krótszy, to również dofinansowanie ulega proporcjonalnemu zmniejszeniu. Kwotę tę określają przepisy Prawa oświatowego. Dodatkowo - wypłata 25 proc. dofinansowania uzależniona jest od tego, czy uczeń zda egzamin czeladniczy. Zdaniem rzemieślników to dla nich krzywdzące.
- Nadal chcemy partycypować w kształceniu młodzieży i zapewnić ciągłość wykonywania naszych zawodów zgodnie z naszą etyką zawodową. (...) Nie możemy zgodzić się na zapłatę w wysokości 0 zł za godzinę pracy. Taka wycena naszej pracy dalece odbiega od zasad społecznej równości i minimalnego wynagrodzenia za pracę - pisali rzemieślnicy w petycji. Podkreślili też, że poza nauką samego zawodu, uczą młodych ludzi przedsiębiorczości, podstaw księgowości i komunikacji z klientem.
Zdaniem przedstawicieli cechu fryzjerów niedawne podwyższenie kwoty dofinansowania do 10824 zł, to jedynie waloryzacja wynikająca z inflacji. - Nie poprawia to naszej sytuacji. Nadal nie będzie ta kwota pokrywać kosztów, jakie ponosimy kształcąc młodzież i nie uwzględnia wynagrodzenia z tytułu wniesionej pracy jako nauczyciel - instruktor. W dalszym ciągu wnioskujemy o kwotę dofinansowania w wysokości 30 tys. zł za 36 miesięcy, w której będzie zawarte wynagrodzenie za praktyczną naukę zawodu - powiedział PAP Piotr Gąsiorowski z warszawskiego Cechu Fryzjerów i Rzemiosł Różnych.
Cech fryzjerów podkreśla, że obecne stawki sprawiają, że coraz mniej rzemieślników zainteresowanych jest kształceniem młodzieży. - Skoro zachęcamy uczniów do kształcenia zawodowego, by praktyczne umiejętności dały im szanse na rynku pracy, to czemu państwo nie docenia rzemieślników, którzy są nauczycielami zawodu? - wytknął Krzysztof Piecychna.
Na to samo zwrócił uwagę prezes Związku Rzemiosła Polskiego Jan Klimek w opinii do projektu nowelizacji Prawa oświatowego, którą przesłał do Ministerstwa Edukacji Narodowej we wrześniu 2024 r. "Patrząc na całość kosztów oraz fakt, że nie ma gwarancji na uzyskanie pełnej kwoty dofinansowania, wielu pracodawców już teraz rezygnuje z angażowania się w realizację przygotowania zawodowego, szczególnie że wymagania formalne, które trzeba spełnić, aby szkolić młodocianych pracowników, są coraz wyższe" - napisał. Podkreślił, że jeśli problem będzie się pogłębiał, to osłabi system kształcenia dualnego.
"Zdajemy sobie sprawę, jaki jest stan budżetu państwa, mamy jednak prawo oczekiwać wynagrodzenia, które jest adekwatne do pracy, którą wykonujemy" - powiedział Piotr Gąsiorowski.
Do postulatów odniosło się ministerstwo edukacji. "Mechanizm dofinansowania od początku jego wprowadzenia, tj. od 2004 r., związany był z osiąganymi przez młodocianych pracowników efektami kształcenia w postaci uzyskania przez te osoby odpowiednich kwalifikacji, np. tytułu czeladnika w danym zawodzie. Tym samym, nie uznaje się za zasadne całkowite zrezygnowanie z warunku jakim jest zdanie przez młodocianego pracownika egzaminu zawodowego lub egzaminu czeladniczego" - wskazał MEN w stanowisku do petycji.
W tym samym piśmie przytoczone zostało stanowisko resortu pracy, według którego pracodawca czerpie zyski z zawarcia z młodocianym pracownikiem umowy o pracę w celu przygotowania zawodowego (poza dofinansowaniem z Funduszu Pracy). "Nauka zawodu w warunkach pracowniczych nie polega na obserwacji, lecz czynnym udziale młodocianego pracownika w procesie produkcji/usług wytwarzania dóbr. Zatem praca młodocianego pracownika wykonywana w trakcie przygotowania zawodowego ma rzeczywistą, wymierną wartość" - stwierdziło ministerstwo.
- To nie zamyka dla nas sprawy, obecna kwota jest głęboko niesprawiedliwa. Skoro młodociany uczący się zawodu pobiera wynagrodzenie za pracę, to dlaczego nie uwzględniono wynagrodzenia dla szkolącego go rzemieślnika? - podkreślił Krzysztof Piecychna.