Niemiecka prasa o czterodniowym tygodniu pracy: Gigantyczny eksperyment

Poniedziałkowe wydania gazet zajmują się propozycją związku zawodowego IG Metall, by ratując zatrudnienie w Niemczech wprowadzić czterodniowy tydzień pracy.

Dziennik "Handelsblatt" z Duesseldorfu pisze:

"Czterodniowy tydzień ma sens tylko wtedy, gdy pomaga przezwyciężyć krótkoterminowy kryzys. Nie jest to jednak odpowiedni instrument dla zmian strukturalnych, którym poddawany jest w szczególności przemysł motoryzacyjny. Podobnie jak w przypadku przedłużenia dodatku za pracę w niepełnym wymiarze godzin, za którym opowiadał się w weekend wicekanclerz Olaf Scholz, istnieje również niebezpieczeństwo cementowania przestarzałych struktur przy skróceniu czasu pracy".

"Die Rheinpfalz" z Ludwigshafen jest zdania:

"W dłuższej perspektywie czasowej, aby uniknąć masowych zwolnień, potrzebne są inne środki niż praca w skróconym wymiarze godzin. Decydujące pytanie będzie brzmiało: Czy przedsiębiorstwa i ich pracowników stać na czterodniowy tydzień pracy? Gdyż jedno jest jasne: takie skrócenie czasu pracy, i o to właśnie chodzi, nie będzie możliwe przy pełnym wynagrodzeniu".

Reklama

Natomiast dziennik "Neue Osnabrücker Zeitung" komentuje:

"Zabezpieczenie miejsc pracy jest jednym z głównych zadań w czasie koronakryzysu. Do tej pory w Niemczech się to całkiem udało. Dodatek za pracę w skróconym wymiarze godzin okazuje się być wart swojej ceny, dlatego też istnieją silne argumenty za wydłużeniem okresu uprawniającego do 24 miesięcy. Ale jedna rzecz musi być jasna: rekompensata za krótki czas pracy nie jest rozwiązaniem stałym. Wypłaty wynagrodzeń ze składek i kasy państwowej nie są modelem zrównoważonym. Zatrudnienia nie da się przez lata sztucznie utrzymać na wysokim poziomie.To w końcu nadmiernie obciąża każde państwo opiekuńcze. Dlatego też najwyższym priorytetem musi być ponowne uruchomienie wzrostu gospodarczego i optymalizacja warunków ramowych w tym zakresie. Jest to tym ważniejsze, że koronakryzys kryje w sobie szereg innych wyzwań: cyfryzacja, ochrona klimatu, e-mobilność i trwające zmiany demograficzne sprawiają, że konieczne są daleko idące reformy i przemiany".

Z kolei "Kölner Stadt-Anzeiger" konstatuje:

"Dobrą wiadomością jest to, że minister finansów uważa finanse publiczne za tak solidne, że rząd federalny może sobie pozwolić na przedłużenie horrendalnie drogiego programu. A jednak jesteśmy świadkami gigantycznego eksperymentu. Czy po raz drugi uda nam się zanurkować pod huraganem kryzysu? W czasie kryzysu finansowego w latach 2008 i 2009 Scholz udowodnił, że jest to możliwe. Jednak minister wie również, że tym razem obowiązują inne normy. W szczytowym momencie kryzysu finansowego było 1,4 miliona pracowników zatrudnionych w niepełnym wymiarze godzin. W maju tego roku było ich 6,7 miliona. I nikt nie może przewidzieć, kiedy skończy się pandemia i ograniczenia ekonomiczne. Z każdym miesiącem rośnie ryzyko, że pracownicy zatrudnieni na krótki czas staną się bezrobotni. Niemniej jednak wniosek ten wydaje się być obecnie jedynym realistycznym rozwiązaniem. Natomiast pomysł partii Lewica, by ograniczyć czas pracy do 30 godzin tygodniowo, wydaje się być marzeniem. Nigdy nie był to dobry przepis na kryzys".

Alexandra Jarecka (DW)

Deutsche Welle
Dowiedz się więcej na temat: Niemcy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »