Czy EBC uda się uspokoić sytuację w strefie euro?
- Wykup przez Europejski Bank Centralny obligacji najbardziej zadłużonych państw strefy euro, jeśli uspokoi sytuację na rynku, może być korzystny dla Polski - uważa prof. Leokadia Oręziak z Katedry Finansów Międzynarodowych SGH.
"Jeśli EBC uda się uspokoić sytuację w strefie euro, będzie to dla nas korzystne. Potrzeby pożyczkowe Polski są duże i ma znaczenie, czy na rynku panuje zamęt i chaos, czy inwestorzy są przestraszeni, czy nie" - powiedziała PAP Oręziak.
Zwróciła uwagę, że interwencja powoduje spadek rentowności papierów zagrożonych państw strefy euro. W efekcie inwestorzy, którzy poszukują lokat wyżej oprocentowanych mogą kierować się ku polskim obligacjom, choć ostatnio ich ceny wzrosły.
"Inwestorzy zdają sobie jednak sprawę z tego, że wyżej oprocentowane papiery są bardziej ryzykowne (...). Nastroje na rynku są zmienne i podatne na wahania. Mogą odwrócić się bardzo gwałtownie, co oznacza, że każdy kraj, który musi pożyczać pieniądze jest, w pewnym sensie, zagrożony" - ostrzegła.
Wytłumaczyła, że skup obligacji przez EBC powoduje spadek ich oprocentowania. W efekcie kraje, których obligacje nabywa EBC mogą emitować nowy dług taniej niż dotychczas.
"To działanie konieczne, ale niestandardowe w stosunku do filozofii, która przyświecała tworzeniu EBC. W pewnym sensie to operacje otwartego rynku, w ramach których bank centralny może skupować i sprzedawać na rynku różne papiery, w tym skarbowe. W ten sposób EBC wpływa na płynność sektora bankowego i możliwości udzielania kredytów przez banki, od których odkupuje obligacje" - powiedziała.
Dodała, że EBC ma niemal nieograniczone możliwości skupu obligacji z rynku, co jednak rodzi pewne zagrożenia. "Problem sprowadza się do tego, że takie działanie EBC może przyczynić się do zbyt dużej płynności na rynku, co grozi wzrostem inflacji. To tzw. monetyzacja długu. Dopóki działania takie nie są prowadzone na wielką skalę, można je zaakceptować. Tylko nigdy nie wiadomo, kiedy powiedzieć: stop" - uważa profesor.
Poinformowała, że w ramach podobnych operacji amerykański bank centralny, skupując papiery skarbowe, wyemitował już 2,5 bln dolarów. Analogiczne operacji prowadzi bank centralny Wielkiej Brytanii.
Profesor zwróciła uwagę, że EBC kupuje jednak papiery słabej jakości. "Obligacje krajów, które już korzystają z pomocy mają status +śmieciowy+, a papiery Włoch i Hiszpanii są poważnie zagrożone" - oceniła.
Zdaniem profesor interwencja EBC była także konieczna, ponieważ Europejski Fundusz Stabilizacji Finansowej (EFSF), który dysponuje kwotą 440 mld euro (wraz z pieniędzmi z MFW i Komisji Europejskiej - 750 mld euro) ma na razie bardzo ograniczone możliwości działania.
Oręziak wskazała, że aby fundusz mógł kupować greckie obligacje na rynku wtórnym, dokapitalizować greckie banki i udzielać elastycznych pożyczek podobnych do tych udzielanych przez MFW, potrzebne są zmiany w statucie funduszu.
"Na takie zmiany muszą zgodzić się parlamenty wszystkich krajów strefy euro. To wymaga czasu, tymczasem ciągle mamy wakacje i rynek niecierpliwi się. Może sprawę uda się załatwić we wrześniu" - powiedziała.
Według Oręziak, dyskutowana na forum strefy euro propozycja emisji wspólnych euroobligacji nie ma szans na szybką realizację. Pomysł ten podoba się Francji, ale jego przeciwnikiem są Niemcy.
"To raczej dalsza przyszłość. Niemcy określają to mianem unii transferowej - musiałyby pożyczać z rynku pieniądze, które potem trafiałyby do państw nie dbających o solidną politykę budżetową. Ponadto euroobligacje byłyby wyżej oprocentowane niż niemieckie, pożyczki zaciągane samodzielnie przez Niemcy są dla nich tańsze" - wyjaśniła.
"Przeciętny Niemiec nie chce i nie potrafi zrozumieć, dlaczego Niemcy cały czas muszą dopłacać do pomocy udzielanej krajom najbardziej zadłużonym" - dodała.
Profesor zaznaczyła, że projekt euroobligacji wymagałby także zmian traktatowych, co zajęłoby dużo czasu, oraz ograniczenia suwerenności krajów najbardziej zadłużonych, których długi w największym stopniu byłyby finansowane emisjami wspólnych papierów skarbowych.